Bogdan Pilawski
Teksty tego autora
Podział bez reszty
18.11.2002
W czasie, gdy pewnego ciepłego wieczoru (a było to ze dwadzieścia pięć lat temu) wracałem, jak zwykle spacerem (i jak zwykle - późno), z pracy do domu, odbywał się jakiś ważny mecz z udziałem Naszych. W bloku, w którym mieszkam, otwarte były liczne okna, a z odległości kilkudziesięciu metrów odnosiło się wrażenie, jak gdyby cała dwunastokondygnacyjna konstrukcja była w środku pusta, a wewnątrz niej z jednego ogromnego telewizora krzyczał wielki, wypełniający ją sprawozdawca sportowy. Dla kogoś, kto jak ja, naczytał się wówczas różnych McLuhanów, był to żywy dowód na istnienie globalnej wioski.