Bogdan Pilawski
Nocny lot
Inicjując, w poprzednim felietonie, wakacyjny cykl felietonów, inspirowany wakacyjnymi lekturami, nie przypuszczałem, że w tym właśnie czasie, czasie wyczekiwanym od poprzedniego lata, które nie spełniło nadziei w nim pokładanych, więcej - z którym żadne nadzieje związku nie miały i mieć nie mogły, jeszcze więcej - który to czas z nadziei był wyprany, bo sam był wielką antynadzieją, nie przypuszczałem więc, że tego właśnie lata, lata z założenia ubogiego w znaczące wydarzenia, lata zwyczajnie zwyczajnego, nagle zdarzy się coś, zdarzy się wiele spraw, które nie powinny, które latem nie miały prawa się zdarzyć.