List z Pragi

Wielce mi droga pani es, pisarz, którego miałem na myśli kończąc poprzedni felieton, to Hrabal. Nie wiem, dlaczego akurat tak bardzo kojarzy mi się on z Pilchem (a raczej Pilch - z nim), ale tak jest i już. Jest głęboka noc i czytam sobie Hrabalowe Listy do Kwiecieńki (kolejne listy w wakacyjnej lekturze!) w genialnym tłumaczeniu Andrzeja Czcibora-Piotrowskiego.

Wielce mi droga pani es, pisarz, którego miałem na myśli kończąc poprzedni felieton, to Hrabal. Nie wiem, dlaczego akurat tak bardzo kojarzy mi się on z Pilchem (a raczej Pilch - z nim), ale tak jest i już. Jest głęboka noc i czytam sobie Hrabalowe Listy do Kwiecieńki (kolejne listy w wakacyjnej lekturze!) w genialnym tłumaczeniu Andrzeja Czcibora-Piotrowskiego.

Pozwalam się więc prowadzić Hrabalowi po Pradze od Tygrysa do Niedźwiadków, a potem - już bez niego - zahaczam o moje ulubione Dwie Kotki. Dwie Kotki, gdzie potrzebowali tak dużo czasu, by pojąć, na czym polega ich własny urok, i gdzie, po latach, znikły obrusy i znów, jak dawniej, jak za mojej pomięci, są gołe, dębowe stoły.

Jest więc głęboka noc, za oknem nie hamują już pociągi, tylko gdzieś w dole, pewnie na ławeczce w parku, na tej najbliższej, jak każdej pogodnej nocy trwa piwna biesiada. Jadę jeszcze z Hrabalem autobusem z dworca Florenc, który za tydzień zaleje woda, do jego dwunastu kotów w domku w Kersku. Tak naprawdę, to do mojego kota jeżdżę raz w tygodniu, ale, to właśnie z jego powodu i dla niego nauczyłem się spać z ręką zwisającą z pościeli i teraz, nawet tu, gdzie go przecież nie ma, zdarza mi się czuć w nocy subtelne dotknięcie chłodnego noska, sprawdzającego czy jeszcze żyję.

Nie wiem dlaczego tak bardzo pamiętam rozmowę sprzed lat, z panią na wysokości nieba. Nie jakieś tam szczegóły, nie, a ogólne wrażenie - ciepła i jasności. A teraz jest noc i już na granicy snu, a może nawet za nią, coś tam słyszę z cicho mówiącego radia. I wspominam krótki dotyk pani dłoni, który raz czy dwa udało mi się wyżebrać. I budzę się na tyle, by wstać i zapisać to, co przed chwilą widziałem: moje kilkuletnie gołe nogi rani zbyt wysokie ściernisko, ale mimo to idę mocno trzymając pani dłoń, która, gdzieś tam wysoko, nad moją głową, staje się nagle dłonią wiejskiej dziewczynki z sąsiedztwa. Idzie nas wielu, taka dziecięca tyraliera, zbierająca kłosy pozostałe na uprzątniętym już polu. Trzymam więc tę pani-nie-pani dłoń i idę, i jeszcze nie rozumiem, ale i tak zostanie mi to na całe życie: kłosy to ziarno, ziarno to chleb. Czy dobrze słyszę, co mówi radio - że teraz chleba już nie potrzebujemy?

A dziś już jest środa i nasłuchuję wieści z Pragi, jak tamtej pamiętnej jesieni, gdy odgłosy zgromadzenia na Letnej z trudem przebijały się do mnie na średnich falach Radia Praga. Teraz słucham stacji Wełtawa, dla której, po latach, poświęciłem naszą Trójkę, a właściwie trójkę, bo na wyższą ocenę już nie zasługuje.

Słucham więc Wełtawy i - na przemian - oglądam czeską telewizję, gdzie widać, jak ta prawdziwa Wełtawa, ta, o której złośliwcy mawiali, że to strumyk celowo spiętrzony, by Praga miała rzekę, pokazuje na co ją stać. Ten strumyk więc zalewa najpierw Karlin, a potem Troję. Woda sięga do dachu wiaty wejściowej na stacji metra Palmovka, gdzie tyle razy przesiadałem się na tramwaj i pod wodą jest Małostrańska - bardzo głęboka i najładniejsza stacja metra, jaką kiedykolwiek i gdziekolwiek widziałem.

Zaprzyjaźnione ośrodki leżą wysoko, więc koledzy tam nie muszą się bać o swoje komputery, ale już w tamtejszym GUS-ie woda i tak dopadła ewakuowane na pierwsze piętro serwery. Zresztą - czy w takich momentach ktoś w ogóle ma głowę do komputerów?

I - pozwoli pani - na koniec jeszcze trochę o Hrabalu, który tam, w tym swoim Kersku, bierze czarnego kotka, kładzie go sobie na ramieniu, tuli się twarzą do jego futerka i szepce mu czułe słówka, jakie, chociażby w duchu, skierowałbym i do pani, gdyby to nie był wyczyn już poza możliwościami mojej duchowości. Mój kot też jest czarny. Cały.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200