20 lat minęło

Wtedy byli ludzie-orkiestry - jeden człowiek wymyślał rozwiązanie, sprawdzał ceny w opasłych korporacyjnych katalogach i sprzedawał to, co stworzył" - wyjaśnia Paweł Czajkowski, prezes HP Polska. "Nie myślałem wtedy o marketingu, zresztą klienci też nie oczekiwali tego od nas" - dodaje.

Okres wzrostu i dojrzewania

Po latach masowej, intensywnej i hurraoptymistycznej komputeryzacji przyszedł czas na pierwszą refleksję. Menedżerowie przedsiębiorstw dostrzegli w informatyce coś więcej niż tylko komputery połączone lokalną siecią. Lata 1995-2001 to czas, kiedy karierę w Polsce robiły systemy ERP, choć wtedy nikt ich tak jeszcze nie nazywał. Zaczęła się w naszym kraju pojawiać wiedza z zagranicy, a klienci firm IT stawali się coraz bardziej świadomymi użytkownikami. Zgromadzeni na naszej debacie prezesi zgodnie przyznali, że w ocenie większości był to złoty wiek branży. "W tamtym okresie nastąpił u klientów ciekawy zwrot myślowy. Kiedy już wszyscy nakupowali dużo sprzętu, trzeba było zacząć sprzedawać bardziej złożone rozwiązania, bo firmy zaczęły wykorzystywać komputery, które nabyły. Potrzebowały czegoś, aby je połączyć i dobrze wykorzystywać - czyli sieci i oprogramowania" - opowiada Andrzej Dopierała, prezes Oracle Polska, w połowie lat 90 szef polskiego oddziału HP. "Był to piękny okres, w którym polskie firmy dynamicznie się rozwijały i bardzo dużo inwestowały w IT" - dodaje. Wiadomo, inwestycje nie zawsze były do końca świadome i trafione. Nadal wiele firm inwestowało bez trzeźwej oceny, co tak naprawdę kupują. Jak to ktoś trafnie określił, przedsiębiorstwa wykorzystywały nowo nabyte rozwiązania do informatyzowania chaosu.

"Dzisiejsi klienci mają znacznie lepiej sprecyzowane oczekiwania wobec IT. System informatyczny nie jest już postrzegany jako magiczne "czarne pudełko", w którym nie bardzo wiadomo co się dzieje, ale jako strategiczne narzędzie budowania pozycji firmy. Sprzedając nasze rozwiązania, często zdarza nam się konkurować nie z innymi inwestycjami w IT, ale np. z budową nowej linii produkcyjnej czy wprowadzeniem na rynek nowego produktu" - mówi Grzegorz Rogaliński, Prezes SAP Polska.

Na ten okres przypada wzmożona aktywność sektora publicznego jako klienta branży IT. Niestety, przeciętnemu Polakowi informatyzacja niezmiennie kojarzyła się z niebotycznie drogą indolencją zamawiających i dostawców. Borys Stokalski, wiceprezes Infovide-Matrix zwraca uwagę, że lata 1995-2001 to czas, w którym niesamowicie wzrósł poziom skomplikowania projektów, z którymi przyszło zmierzyć się informatyce. "Wielkie projekty w sektorze publicznym były, de facto, wielkimi reformami. Informatyka wymaga uporządkowanego myślenia i czasami był z tym problem, bo złożoność projektów stale rosła" - zauważa. I dodaje, że wraz ze wzrostem złożoności projektów rósł popyt na wiedzę, zarówno inżynierską, jak i menedżerską. "Kiedy do polskich firm przyszedł know-how z zagranicy, zaczęły dziać się bardzo interesujące rzeczy" - mówi Borys Stokalski.


TOP 200