Anonimowość i prywatność w internecie

Zachować odrobinę prywatności

Ochrona prywatności w internecie w niektórych przypadkach jest znacznie bardziej istotna, niż w "realu". Chodzi przede wszystkim o łatwość gromadzenia i analizowania informacji. Obecnie funkcjonuje pojęcie Doxing (czasem zapisywane jako d0x) czyli procesu zebrania możliwie dużej ilości danych o określonej osobie najczęściej w celu jej zdyskredytowania lub ujawnienia szczegółów z życia. W sieci znajdziemy całą masę poradników dotyczących tego, jak dowiedzieć się maksymalnie dużo o tzw. celu. Możemy zacząć od badania podstawowych tropów - najczęściej zaczyna się od adresu IP lub konta pocztowego. Mamy też do dyspozycji takie serwisy, jak com.lullar.com (typowe miejsca występowania kont pocztowych) czy www.ip-adress.com/ip_tracer/ (szybki rzut oka na właściciela IP i jego lokalizację geograficzną). Stąd można rozwinąć skrzydła i zataczać coraz szersze kręgi.

Anonimowość i prywatność w internecie

Ekran 4

Sposobów na zachowanie prywatności jest przynajmniej kilka. Podstawowy, to unikać internetowego ekshibicjonizmu - ograniczenie obecności na socjoportalach to nie oznaka bycia nieudacznikiem życiowym, a zwykła zdroworozsądkowa ostrożność. Jeśli już korzystamy z portali tego typu, to nie zapominajmy wylogować się zanim przejrzymy połowę internetu. Inne, to typowy "hardening" przeglądarki np. nie pozwalajmy na pozostawianie ciasteczek, o ile nie jest to absolutnie konieczne. Nie pozwalajmy na uruchamianie skryptów np. JavaScript. Przykłady można mnożyć.

Jeśli nie jesteśmy w stanie tego robić sami, to możemy skorzystać z narzędzi, które nam to ułatwią. Najprościej jest uruchomić przeglądarkę w tzw. trybie bezpiecznym np. Incognito (Chrome), InPrivate (IE), Private Browsing (Firefox, Safari). Stanowią one pierwszą linię obrony, ponieważ usuwają ciasteczka czy superciasteczka oraz wyłączają pluginy. Ale z punktu widzenia prywatności w internecie na tym ich rola się kończy.

Anonimowość i prywatność w internecie

Ekran 5

Do tego mamy szereg narzędzi występujących przede wszystkim w postaci rozmaitych pluginów. Co prawda dobrą praktyką jest unikanie ich i nie instalowanie bez wyraźniej potrzeby, ale całe bezpieczeństwo to sztuka kompromisu. Do ciekawych narzędzi tego typu możemy zaliczyć wspomniany już Collusion, który zarówno wizualizuje, jak i blokuje aktywność domen śledzących użytkownika. Powstał on z myślą o użytkownikach Firefoxa. Niestety posiada pewne ograniczenia np. pokazuje tylko te strony, które osadzają ciasteczka, a nie jest to jedyna metoda, która stosowana jest do śledzenia użytkownika. Pojawiła się także modyfikacja przeznaczona dla Google Chrome - przygotowana przez organizację Disconnect. W tej wersji poza ciasteczkami wykrywane są próby identyfikacji przeglądarki, osadzenia obiektów LSO (Locally Stored Objects), odpytywania o adres IP. Disconnect wypuścił też całkiem ciekawy dodatek o takiej samej nazwie (Disconnect), którego celem jest zaadresowanie problemu pobierania danych przez pluginy społecznościowe. Disconnect daje możliwość zablokowania przesyłania informacji do domen: Facebook (.com, .de, .fr), Gmail.com, google.com, googlemail.com, linkedin.com, twitter.com, yahoo.com i youtube.com.

Kolejnym przykładem narzędzia jest Ghostery (wspierane wszystkie wiodące przeglądarki)- zawiera bazę ok. 1200 organizacji, które mogą nas śledzić. Oprócz funkcji blokowania możemy też dowiedzieć się czegoś więcej o firmie próbującej uzyskać informacje (np. technologii, zasadach działania). Co warte uwagi w tym dodatku, to kreator konfiguracji przy pierwszym uruchomieniu. Tutaj decydujemy m.in., czy będziemy współtworzyli bazę wiedzy Ghostery przesyłając informacje statystyczne, włączamy powiadomienia i ustawiamy typy źródeł, dla których aktywujemy blokowanie.


TOP 200