Z daleka Dolina Krzemowa może sprawiać wrażenie centrum innowacji technologicznych. Ale w rzeczywistości to coś więcej. Przypatrz się bliżej, a znajdziesz tu prawdziwe siedlisko społecznych wyrzutków, radykalnych libertynów i drętwych geniuszy, którzy marzą o całkowitym opuszczeniu społeczeństwa i stworzenia własnych technologicznych utopii.
Dolina Krzemowa to siedlisko społecznych wyrzutków, radykalnych libertarianów i drętwych geniuszy, którzy chcą, żeby wszyscy inni po prostu zostawili ich w spokoju. Ale ich tendencje izolacjonistyczne wykraczają poza poszukiwanie przestrzeni oddzielonej od reszty świata. Marzą o całkowitej ucieczce ze społeczeństwa i tworzeniu własnych technologicznych utopii. Poważnie. Nikt tu niczego nie zmyśla: oznaki takiego izolacjonistycznego zachowania są widoczne na pierwszy rzut oka i jest ich wiele: począwszy od wydzielonych kampusów po wirtualny świat gier komputerowych i wydarzenia eskapistyczne typu Burning Man. Słychać nawet głosy nawołujące do rzeczywistej recesji.
Balaji Srinivasan, współzałożyciel Counsyl - startupu w obszarze genetyki i wykładowca na Uniwersytecie Stanforda, nakreślił plany utopii technologicznej Y Combinator i secesji od rządu w celu całkowitego uwolnienia innowacji technologicznej. Jego słowa zostały ciepło przyjęte przez zgromadzony tłum, jak podaje CNET. O ile plan Srinivasana raczej nie zostanie zrealizowany w najbliższym czasie, jego propozycja rzuca cień na anty-kulturę Doliny Krzemowej.
- Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie będzie tam ludzi, którzy uważają taki pomysł za dziwny, którzy uśmiechają się szyderczo i nienawidzą technologii - mówi. - Musimy przeprowadzić eksperyment pokazujący jak wygląda społeczeństwo w rozumieniu Doliny Krzemowej, bez wpływania na kogokolwiek, kto chce żyć pod papierowym kloszem (czyli społeczeństwo rządzone np. przez rząd USA).
W 2008 roku były inżynier Google, Patri Friedman, i przedsiębiorca z branży technologicznej, Peter Thiel, założyli instytut Seasteading Institute. Ich wizja polega na zbudowaniu miasta oceanicznego niedaleko wybrzeży północnej Kalifornii, ale już poza granicami USA. Mają nadzieję, że takie samowystarczalne miasto powstanie do 2015 roku, co jest dość optymistycznym założeniem.
- Chcemy, aby ludzie mieli swobodę eksperymentowania z nowymi pomysłami, a to ostatnie wolne miejsce, w którym będą mieli taką możliwość - powiedział rok temu redakcji The Huffington Post starszy dyrektor w Seasteading Institute, Randolph Hencken. Dodał przy tym, że obecnie osobom, które po prostu nie lubią swojego rządu, trudno jest, a wręcz jest to niemożliwe, żeby po prostu wstać i wyjechać z kraju.
Co roku mieszkańcy San Francisco Bay Area walczą o bilety i wybierają się w podróż na pustynię Nevada, by stać się częścią hedonistycznej społeczności, stawiającej radykalną sztukę i wyrażanie własnego siebie ponad wszystko inne. Tygodniowe wydarzenie osiąga punkt kulminacyjny w postaci ogniska, na którym płonie drewniana figura człowieka. Ale nie tylko "wolne duchy" uczestniczą w tym wydarzeniu, zwanym Burning Man. Jego uczestnikami byli też prezes Facebooka - Mark Zuckerberg, współzałożyciele Google - Sergey Brin i Larry Page, prezez Tesla Motors - Elon Musk oraz inni przedsiębiorcy i inwestorzy start-upów.
Pracownicy Doliny Krzemowej chcą żyć w swojej własnej kuli śniegowej, a firmy technologiczne dają z siebie wszystko, aby im to umożliwić. Jednak żadna nie robi tego lepiej niż Google. Kampus Google to świat sam w sobie, z darmowym jedzenie i usługami takimi jak salon fryzjerski, pralnia i obiekty sportowe. Google zapewnia pracownikom również darmowy transport, w postaci wyposażonych w sieć wi-fi autobusów, zwłaszcza pracownikom dojeżdżającym z San Francisco. To w końcu świat Google.
Poza technologiczną wersją Disneylandu w wykonaniu Google, prezes wyszukiwarki Larry Page chce jeszcze więcej izolacji, samodzielności i wolności od tyranii regulacji ochrony zdrowia publicznego. Przemawiając na zeszłorocznej konferencji deweloperów Google I/O, Page powiedział:
- Istnieje wiele ekscytujących i ważnych rzeczy, których możemy dokonać, ale nie możemy, bo albo są nielegalne albo nie pozwalają na to uregulowania prawne. Jako technolodzy powinniśmy mieć możliwość dostępu do bezpiecznych miejsc, gdzie możemy wypróbowywać nowe rozwiązania i badać ich efekt na społeczeństwo i ludzi, bez konieczności ich wdrażania w prawdziwym świecie. Ci, którzy lubią takie rzeczy, będą mogli tam po prostu się udać i swobodnie eksperymentować."
Jednym z ostatnich działań Steve'a Jobsa było uzyskanie pozwolenia na zbudowanie kampusu w formie "statku kosmicznego" Apple'a w Cupertino. Rada miasta wyraziła na to zgodę, a Apple planuje wielkie otwarcie nowej siedziby zimą 2016 roku. Wstępny projekt kampusu wywołał jednak sporą dyskusję. Zdaniem teoretyków izolacjonizmu, kampus wygląda jak zamek i fosa albo statek kosmiczny, który podrywa się do lotu.
Analogia do statku kosmicznego, w swojej minimalistycznej formie, jest również "nieco przerażająca". Steve Yamaguma, prezes i dyrektor kreatywny firmy Design2Market przez długi czas doradzającej firmom technologicznym z Doliny Krzemowej w kwestii designu, powiedział, że "statek kosmiczny ląduje i podrywa się z powrotem w kosmos, daje wyraz tymczasowości".
Nie ma wątpliwości, że Elon Musk to człowiek z wizją, nastawiony na działanie. Masowym odbiorcom dał PayPala i samochody elektryczne. Jest również dyrektorem zarządzającym i dyrektorem ds. technologii w SpaceX - firmie, która weszła do historii wiosną 2012 r. jako pierwsza prywatna firma, która przesłała ładunek kontenerowy na swoim statku kosmicznym do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ale to dopiero początek. Celem SpaceX jest umożliwienie ludziom życia na innych planetach. Docelowo: kolonii na Marsie.
"Kosmiczny" kampus Apple'a, pływające miasto Seasteading Institute, marzenia Elona Muska o przestrzeni kosmicznej - wszystkie wywołują obraz Elizjum. W filmie, dwie klasy ludzi żyją w 2154 roku: bogaci i inteligentni, którzy mieszkają na luksusowej stacji kosmicznej zwanej Elizjum i biedne dusze, które prowadzą nędzny żywot na przeludnionej i zniszczonej Ziemi. Może to właśnie chodzi po głowie inżynierom z Doliny Krzemowej.
Tak! Ściągnij cugle! Wróćmy do rzeczywistości. Skąd wzięła się ta cała izolacjonistyczna kultura? W całej historii Stanów Zjednoczonych poszukiwacze przygód spoglądali na pełen wolności i pozbawiony jakichkolwie praw Zachód, który otwierał się nie tylko na bogatych, ale też tych biednych. Zajdź tak daleko, jak tylko zdołasz zajść, a znajdziesz się w Dolinie Krzemowej.
Z topograficznego punktu widzenia, sama dolina jest otoczona mglistymi górami i złowrogą linią brzegową. Ta wyspiarska część żyznej krainy wydała na świat jednej z najbardziej wyjątkowych i odnoszących sukcesy firm, takie jak: Intel, Cisco, Oracle, Apple, Google, Facebook i Twitter.
Jedną z najbardziej popularnych i uznanych gier komputerowych w Dolinie Krzemowej jest Sid Meier's Civilization. Celem gry jest - niespodzianka! - stworzenie cesarstwa, które przetrwa próbę czasu. Korzystając z możliwości eksploracji, broni i dyplomacji, gracze decydują o tym, jak stworzyć taką cywilizację. Najnowsza wersja gry, Civilization V: Brave New World, została wypuszczona w zeszłym roku. Nie ma chyba lepszego sposobu na stworzenie własnej, wirtualnej utopii.
Serial "Office Space" stał się kultową pozycją wśród iluminatów internetu z Doliny Krzemowej. Prawdopodobnie dlatego, że potrafią oni odnieść go do samotnego życia przy biurku, dziwnych współpracowników, niemających pojęcia o rzeczywistości przełożonych i, oczywiście, raportowania. Ale ich bohaterem nie był ani Peter, ani Michael Bolton ani Samir, ale Milton - wykorzystywany pracownik wyrzucony do pracy w piwnicy za praktycznie żadną opłatą. Koniec końców, dopingujemy go, bo udaje mu się uciec na tropikalną wyspę na koszt firmy, gdzie znajduje swoją utopię (choć z fatalną obsługą klienta).
Computerworld dostarcza najświeższe informacje, opinie, prognozy i analizy z branży IT w Polsce i na świecie.
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]
