Te wspaniałe telefony z namiastką oprogramowania

Podobny, ale nie do końca

Zadziwiający jest brak inteligencji telefonów w rozpoznawaniu różnych formatów numerów. Funkcja taka potrzebna jest przede wszystkim przy identyfikacji osoby dzwoniącej. Jeśli mamy jej nazwisko w swojej książce, większość telefonów teoretycznie potrafi pokazać na wyświetlaczu nazwisko czy inne określenie z książki, jak np. "Teściowa, brrr". Niestety, teoretycznie.

Pół biedy, gdy teściowa mieszka w obcym kraju (marzenie...). W książce bowiem figuruje zapewne w formacie w pełni międzynarodowym z plusem na początku, kodem kierunkowym kraju, regionu i numerem miejscowym. Gdy teściowa dzwoni, telefon powinien otrzymać jej numer w tej właśnie postaci i ostrzeże o tym bezbłędnie.

Jeśli jednak teściowa mieszka bliżej, wszystko jest możliwe. Możemy wprowadzić jej numer do książki w kilku postaciach, z "międzynarodowym prefiksem" lub bez. Co gorsza, numer teściowej też może nadejść w różnych postaciach, zależnie od tego, skąd ona dzwoni i za pośrednictwem jakich central i operatorów.

Oczywiście, napisanie procedury, która radziłaby sobie z zawiłościami różnych postaci numerów, to dla programisty drobiazg. Ale producenci uznali widocznie, że wiele telefonów ma raczej kształcić spostrzegawczość i pamięć użytkownika. Co ci przypomina ten numer? Nie pamiętasz? Trudno, odbierz. A widzisz, teściowa...

Dowolny inny klawisz

Prawidłowe zidentyfikowanie teściowej przed odebraniem telefonu to jeszcze nie wszystko. Tu dopiero zaczyna się problem: co teraz zrobić? Problem, niestety, dla nas prawie nierozwiązywalny. Nie chcę tu wnikać w szczegóły techniczne, które zależą zarówno od możliwości telefonu, jak i zakresu oferty oraz sposobu oprogramowania centrali operatora komórkowego.

Wystarczy powiedzieć, że teoretycznie możliwości są ogromne, a praktycznie żadne. Chciałoby się móc wybrać: a) odbiorę telefon, pogadam z teściową; b) skieruję ją do mojej poczty głosowej; c) uciszę telefon, by nie dzwonił, żeby teściowa myślała, iż po prostu nie odbieram; d) nacisnę coś, co spowoduje, że teściowa usłyszy sygnał "zajęte", itp., itd.

W praktyce producenci i operatorzy nie pozwalają nam nad tym panować. Głównie dlatego, że nastawiają się na podstawowego użytkownika, który ich zdaniem w tej akurat sytuacji nie potrafi rozróżniać klawiszy. Zazwyczaj więc instrukcje do telefonów głoszą, że naciśnięcie każdego klawisza spowoduje odebranie telefonu. Dokładniejsze wczytanie się w instrukcje niektórych telefonów często prowadzi jednak do wniosku, że oprócz "każdego klawisza" jest też "każdy inny klawisz", którego naciśnięcie przerywa połączenie. A każdy producent robi to po swojemu, więc zdarzało mi się, że używając nowego telefonu rozłączałem się, choć moim zamiarem było przełączenie się na drugą rozmowę bez rozłączania pierwszej, co teoretycznie umożliwia usługa call waiting - "połączenie oczekujące".

Rozmawiaj i płać

Oprogramowanie większości telefonów i central komórkowych sprawia wrażenie spisku producentów i operatorów: nie będziesz wiedział, jak długo i za ile rozmawiasz. Choć dla programisty rzecz jest prosta, tylko nieliczne aparaty umożliwiają zaprogramowanie cichego pisku, np. na 5 sekund przed upływem kolejnej minuty rozmowy. Równie nieliczne pozwalają śledzić na wyświetlaczu bieżący czas rozmowy, choć dogodność taką oferuje dziś co drugi zwykły, "naziemny" telefon. A przecież prawie każdy aparat liczy czas, gdyż po rozmowie pozwala sprawdzić, ile trwała. Widocznie i w tym przypadku chodzi o trening użytkownika, tym razem w doskonaleniu wyczucia czasu. Dla dziennikarzy radiowych rzecz nieoceniona.

Czego nie robi telefon, to powinien zaoferować operator. W standardzie systemu GSM jest przecież przesyłanie z centrali do telefonu informacji o zaliczanych na konto abonenta "impulsach". Niestety, żaden z trzech polskich operatorów sieci cyfrowych dotąd tej usługi nie uruchomił, a Biura Obsługi Klienta strzegą związanych z tym dodatkowych kodów-haseł (PIN2 i PUK2) jak tajemnicy spowiedzi. Tylko od czasu do czasu na internetowej liście dyskusyjnej poczytać można opis heroicznych, wymagających podstępu i zakończonych powodzeniem wojen klienta z operatorem o udostępnienie owych numerów. Co zresztą i tak na niewiele się może przydać, ponieważ operator nie wysyła informacji o impulsach.


TOP 200