Spory o przyszłość sieci

Czekając na badaczy

Książka wywołała w Stanach Zjednoczonych spory rezonans intelektualny. Ciekawiło mnie, do jakich polemik zachęciła pisma fachowe. Polemiści formułowali w istocie tylko jeden zarzut: dychotomiczne ujęcie Internetu jako z jednej strony sfery rozbuchanej wolności, z drugiej zaś coraz bardziej wyraźnej pokusy kontroli. Tymczasem, może być tak, że jedni będą pragnęli więcej generatywności i ciągłego postępu, zmienności, a inni więcej stabilności, co znaczy, że Internet może być taki i taki. Polemiści trafnie wskazują, że po 11 września 2001 Amerykanie, i nie tylko oni, są bardziej wrażliwi na kwestię bezpieczeństwa, o czym świadczą analizy frekwencyjne słów obecnych w mediach, wystąpieniach polityków czy ludzi biznesu. Z tych analiz wynika, że security pojawia się częściej niż freedom czy liberty, a w przeszłości bywało odwrotnie.

Na obronę Zittraina podam, że ta polemika nie jest do końca trafiona. W trzeciej części bowiem, zatytułowanej "Rozwiązania", Zittrain próbuje szukać kompromisu. Z jednej strony wyraża obawy, że Internet wchodzi w okres nudy, która nieuchronnie pojawia się w fazie normalizacji, regulacji i stabilizacji; z drugiej wszakże strony liczy na to, że uda się wdrożyć jakieś strategie chroniące jego generatywność, pod warunkiem jednak, że pomoże ona przezwyciężyć negatywne zjawiska, jakie Internet wywołał w okresie "burzy i naporu". Zastanawia się nad tym, jak zmierzyć się z ryzykiem, zwłaszcza problemem ochrony prywatności, w sytuacji, kiedy coraz więcej naszych działań pozostawia ślady cyfrowe. Autor jest świadom tego i tu ma rację, że prywatność jest dla młodych pokoleń czymś innym niż dla starszych - młodzi chętniej bowiem ujawniają, mniej lub bardziej świadomie, więcej danych o sobie.

Można stwierdzić, że autor negatywnie ocenia obecny stan Internetu, czuje się więc motywowany do formułowania strategii zaradczych, aby zatrzymać niekorzystne tendencje, zwłaszcza te, które blokują innowacje. Zittrain chciałby konstruktywnie pokierować rewolucją mediów społecznych, tak aby one wzbogacały, a nie niszczyły gospodarki, kultury i wartości. Marzy mu się postęp bez regresu, ale to nierealne - te dwa zjawiska są bowiem zrośnięte z sobą jak syjamskie bliźnięta i zawsze będzie potrzebny bilans strat i zysków.

Słowem, Zittrain chciałby, choć nie formułuje tego wprost, aby Internet był - bardziej niż jest dzisiaj - projektem konstruktywistycznym, budowanym top-down, w duchu inżynierii społecznej. Okazuje się jednak, że w świecie technologii, narzędzi mediów nie ma twardego determinizmu. Gdyby był, to narzędzie wyznaczałoby na zawsze sposób jego użycia, po prostu by nas algorytmizowało. Oczywiście, narzędzia coś robią z ludźmi, ale użytkownicy też coś robią z narzędziami - zmieniają sposób użycia, stare sposoby użycia zastępują nowymi. Można więc z jednej strony mówić o jakiejś postaci determinizmu, bo jednak narzędzia zmieniają kulturę, ale także aktywizmu, podmiotowej roli tych, którzy się nimi posługują.

Musimy pozbyć się iluzji, że będziemy mieć wpływ na kształtowanie tej przestrzeni, raczej powinniśmy starać się poznać jej prawa samoregulacji i samoorganizacji, specyfiki tworzących się tam fluktuacji ładu. Pewne zjawiska w Internecie pokazują, że istotnie sieciowe tłumy to w znacznej części "cyfrowy plebs", a nie świadomy swych praw i obowiązków cyberdemos. Ale ten plebs będzie się uczył arytmetyki Web 2.0, tak jak plebs przemysłowy uczył się arytmetyki maszyny, taśmy produkcyjnej.

Na wiele pytań nie znamy jeszcze odpowiedzi, ale przynajmniej znamy pytania. Jest to rzeczywistość w trakcie stawania się, i to stawanie się nie ma celu i kresu. Nie wiemy jeszcze, czy w procesie swego rozwoju Internet, jako struktura rozproszonej wiedzy i władzy, będzie wymuszać socjalizację do pewnych wzorców, a jeśli tak, to jakich; jaki profil psychologiczny użytkownika kreuje, jakimi szczególnymi cechami nasyca jego osobowość, które wzmacnia, a które osłabia, czy tylko uspołecznia, czy także wyklucza. Wreszcie, czy tworzy nowe podziały, struktury i hierarchie na tle nierównego dostępu do informacji, zróżnicowanych kompetencji, przynależności do pewnych społeczności; jakie formy kontroli, a także dyskryminacji kreuje (e-banicja). Słowem, jak się instytucjonalizuje przez tworzenie nowych form, zasad działania i postępowania. To są problemy, które czekają na swych badaczy.


TOP 200