Obraz w szklanej kuli

Czy państwo zamówi?

Fundusze płynące z Brukseli powodują, że mimo trudności budżetowych, rynek zamówień publicznych jeszcze nie zamarł. Trudno jednak mówić o imponujących kwotach, to bardziej kroplówki niż życiodajne źródła przychodów. Choć nieoficjalnie mówi się o przetargach na 350 mln zł, które Centrum Projektów Informatycznych MSWiA zorganizuje jesienią (więcej o rynku publicznym na str. 100). Kilka spółek podpisało już kontrakty na doradztwo przy planowaniu projektów IT. Na sześć konsorcjów przypadnie na cztery lata 66 mln zł.

Pojawiają się jednak nowe kontrakty. Przykładowo Sygnity podpisało niedawno z Ministerstwem Finansów warty 500 tys. euro kontrakt na wdrożenie systemu do zarządzania finansami jednostek samorządowych. Usprawni on m.in. obieg sprawozdań pomiędzy poszczególnymi podmiotami. Projekt sfinansowany zostanie w znacznym stopniu przez unijny program Transitional Fascility. Infovide-Matrix ma zaś umowę z GUS na zaprojektowanie systemu, który w 2011 r. umożliwi przeprowadzenie kolejnej edycji spisu powszechnego.

"Sytuacje, gdy instytucje publiczne rezygnują z realizacji projektów oczywiście się zdarzają, ale nie jest to związane ze spowolnieniem gospodarczym. Tak długo jak Polska jest w stanie zapewnić prefinansowanie tych inwestycji, mogą stać się one ważnym narzędziem transformacji polskiej administracji" - przekonuje Borys Stokalski. Inna sprawa, że nowe projekty informatyzacji państwa generują także koszty utrzymania, eksploatacji i rozwoju, które obciążają już bezpośrednio budżet, co w sytuacji spowolnienia może być niebagatelnym wyzwaniem. Obecnie np. MSWiA zwleka z podpisaniem umów na utrzymanie systemu Schengen. Zdaniem Borysa Stokalskiego, krytyczną sprawą staje się więc dostarczenie przez te rozwiązania rzeczywistej wartości, a więc efektywnych procesów i usług. Inaczej, intensywna informatyzacja może wykreować równie dużo kłopotów co korzyści.

Pewne profity polskie firmy IT czerpią także z obecności Polski w innych instytucjach międzynarodowych, np. NATO. ABG podpisała niedawno umowę o wartości 2 mln zł na integrację sprzętu i oprogramowania w jednostkach Sojuszu Północnoatlantyckiego w Bydgoszczy i norweskim Stavanger. Czy to jednak pomoże przetrwać im kryzys?

Mniej konferencji i targów branżowych

Spowolnienie dopadło też konferencje i targi branżowe. Popularny CEBIT przyciągnął w tym roku o 20% mniej gości niż rok wcześniej. Nie dopisali także wystawcy - było ich o 25% mniej niż przed rokiem. W sytuacji spowolnienia wielu z nich ograniczyło aktywność wystawienniczą. Coraz częściej w kontekście imprez pojawia się też słowo "odwołane". Producent procesorów graficznych nVidia ogłosił, że nie odbędą się w tym roku organizowane przez niego targi NVISION, prezentujące najnowsze rozwiązania z zakresu grafiki. Zrezygnowano także z europejskiej konferencji Web 2.0 Expo czy w Polsce z Krakowskich Targów Gier i Multimediów, o wielu innych imprezach nie wspominając. Nieprzypadkowo anulowane targi związane są z rozrywkową sferą zastosowań IT. Tu wydatki tnie się szczególnie ostro, ale z rynku dobiegają też informacje o odwoływaniu pomniejszych konferencji, dotyczących przykładowo zarządzania projektami IT czy outsourcingiem. Koszty tnie też np. SAP, który zamiast ogólnoświatowego spotkania dla klientów, przygotuje kilka lokalnych imprez. Ich organizacja będzie tańsza. Podobnie czyni Novell, rezygnując w tym roku z BrainShare. Firmy IT ograniczają też budżety na reprezentację, marketing, reklamę i PR. "Medialne doniesienia o kryzysie wprowadziły niepewność w szeregi wielu firm IT i sprawiły, że decyzje o wydatkach są podejmowanie zdecydowanie ostrożniej" - mówi Łukasz Malczewski, Client Service Director w agencji Compress. Jego zdaniem, firmy unikają rezygnacji z tych aktywności, które przekładają się bezpośrednio na zaufanie dotychczasowych klientów i wzrost wiarygodności w ich oczach. "Branża IT staje się zdecydowanie bardziej ostrożna, ale jej ruchy są precyzyjne, nastawione na konkretne rezultaty i realizację wymiernych celów" - dodaje.


TOP 200