Czy UMTS zastąpi GSM?

Czy będzie taniej?

Najprostsze usługi komórkowe w Polsce są nadal jednymi z najdroższych w Europie, przy czym poziom penetracji telefonii komórkowej GSM ledwie przekracza 50% i jest daleki od nasycenia. Trzej funkcjonujący w kraju operatorzy nie obniżają znacząco cen za swoje usługi, a TP skutecznie blokuje ich działania w tym kierunku. Z raportu analityków Centrum im. Adam Smitha wynika, że ceny komórkowych połączeń telefonicznych znacząco spadają dopiero wtedy, gdy realne staje się pojawienie konkurencji. Przy takim rozwoju rynku komórkowego, jaki obserwujemy w ostatnich miesiącach, osiągnięcie 80% poziomu penetracji, jaki mają kraje europejskie, zajmie ok. 7 lat. Potrzebny jest zatem nowy impuls, chociażby w postaci nowego, czyli czwartego operatora, a może i piątego (w paśmie GSM 1800).

Analitycy Centrum jednoznacznie podkreślają, że do przetargu na czwartego operatora (lub dwóch następnych) w ogóle nie powinny być dopuszczone firmy będące udziałowcami lub powiązane kapitałowo z już istniejącymi operatorami. Według zasady, że jedynie większa liczba całkowicie niezależnych operatorów może zapewnić właściwą konkurencję rynkową. Po ostatniej nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego jest jednak nadzieja, że nowi operatorzy szybko będą mogli świadczyć usługi na rozległym obszarze kraju, korzystając z infrastruktury innych operatorów. Wprawdzie dopuszczenie obcych operatorów do istniejącej infrastruktury telekomunikacyjnej wymaga negocjacji (niekiedy bardzo długich), ale w tym segmencie prawo przewiduje interwencje regulatora URiTP. Być może w niedalekiej przyszłości będzie więc taniej, zarówno korzystając z usług sieci GSM, jak i szerokopasmowych UMTS.

Na wyciąganie wniosków odnośnie do kosztów za korzystanie z usług UMTS w Polsce jest za wcześnie (brak zróżnicowanych usług wideo). Wiadomo natomiast, że w transporcie danych klient będzie płacił przede wszystkim za wielkość przesyłanych danych, niezależnie od technologii, z której korzysta w danym momencie.

Jedyny oficjalnie udostępniony przez Polkomtela cennik usług transmisyjnych UMTS informuje, że abonament, w ramach którego można przetransmitować (łącznie nadać i odebrać) 100 MB danych, kosztuje 49 zł. Stosunkowo niewielka pojemność (są też mniejsze porcje po 10 i 30 MB) sugeruje, że jest to cena dla indywidualnego abonenta sieci. Przedsiębiorstwa będą potrzebować jednak wielokrotnie większych pojemności, ale nadwyżka bajtów poza limitem uderza po kieszeni. Wydaje się więc, że multimedialne początki mobilne są więc raczej kosztowne, zwłaszcza w porównaniu z dostępem kablowym Neostrady (szybkość 128 kb/s, limit 5 GB, abonament 59 zł).

Pewnym optymizmem napawa fakt, że nawet Telekomunikacja Polska powoli dochodzi do wniosku, że nie będzie mogła utrzymywać bez końca swej dominującej pozycji operatorskiej (dzisiaj z udziałem 82,5%) i będzie musiała się liczyć z innymi operatorami. Od października br. obniżyła ona koszt połączeń z telefonów stacjonarnych na komórkowe o ok. 20%. Obniżka ma przeciwdziałać powszechnej ucieczce stacjonarnych abonentów sieci TP do telefonii komórkowych GSM opłacanych kartą prepaid, w których to sieciach koszt połączenia do pozostałych sieci wynosi 80 gr za minutę. Jest to więc dwa razy mniej, niż dotychczasowe koszty stacjonarnych rozmów TP inicjowanych do abonentów sieci komórkowych (1,4-2,8 zł/min). Proponowana obniżka jest wynikiem zarówno zmniejszenia marży TP, jak i wzajemnie negocjowanych rozliczeń międzyoperatorskich (PTC nie podpisała kontraktu, ale nadal uczestniczy w negocjacjach z TP).

Co nas czeka?

Na postawione na wstępie pytanie, czy sieci UMTS zastąpią GSM, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Sieci UMTS nie zastąpią, lecz raczej wchłoną dotychczasowe rozwiązania GSM. Będą one przez wiele lat wspólnie egzystować i ewoluować w stronę rozwiązań 3G - zarówno pod względem technicznym, jak i zakresu nowych, bardziej wyrafinowanych usług mobilnych. W dużych aglomeracjach dominować będzie UMTS, na rozległych terenach o niewielkim skupisku abonentów będą przeważać zmodernizowane sieci GSM. Sukces lub straty operatorów UMTS, a tym samym i dostępnych w ich sieciach usług, zależą jednak od kilku nierozwiązanych dotąd problemów w kraju.

Jednym z nich jest szybkie zagospodarowanie kolejnego pasma 2x10 MHz (rozszerzony standard E-GSM: 880-890 MHz i 925-935 MHz) oraz dodatkowo w zakresie częstotliwości GSM 1800 przez jednego lub dwóch nowych operatorów komórkowych. Taka decyzja niewątpliwie zwiększyłaby konkurencyjność usług i szybciej doprowadziła do obniżenia cen za nowe usługi.

Innym czynnikiem wpływającym na rozwój sieci UMTS będzie możliwość wykorzystania pasma radiowego pozostającego po sieci NMT. Istniejący na świecie standard UMTS 450 (7 uruchomionych w tym standardzie sieci) idealnie nadaje się do wykorzystania tych częstotliwości i u nas. Kto to zrobi w Polsce i czy Centertel lub inny operator jest tym zainteresowany - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że niepodważalną zaletą sieci w tym standardzie jest duży zasięg, dobrze sprawdzający się w terenach słabo zurbanizowanych. Być może nadeszła pora na rozpoczęcie na ten temat debaty?

System UMTS niejako w naturalny sposób zakłada, że w biznesie uczestniczą co najmniej trzy strony (operator, klient i dostawca treści), co w praktyce przekłada się w złożony i wielowarstwowy model współpracy operatorskiej. - uważa Andrzej Piotrowski z Centrum im. Adama Smitha. - Wydaje się, że taka sytuacja może zmienić panującą dotąd hegemonię operatorów infrastruktury komórkowej. W nowej sytuacji będą oni po prostu zmuszeni szukać partnerów do współpracy, dzieląc się z nimi zyskami. W rezultacie - zależnie od zastosowanych modeli biznesowych - może się okazać, że to np. dostawca treści jest tym, kto rozlicza się bezpośrednio z klientem, spełniając funkcję operatora, a więc w efekcie może stać się wirtualnym operatorem komórkowym MVNO.

Przygotowanie krajowych operatorów do szybkiego wdrażania sieci 3G w Polsce nie było i nie jest wystarczające - twierdzi Andrzej Piotrowski z Centrum im. Adama Smitha. - Mimo pierwszych uruchomień technicznych UMTS na terenie Warszawy wydaje się, że operatorzy nie są koncepcyjnie przygotowani do współdziałania z wieloma podmiotami, bez których sprawne funkcjonowanie różnorodnych usług 3G będzie niemożliwe. Operatorzy współdziałający dotąd w oligopolu dla sieci GSM winni zasadniczo, a więc rewolucyjnie, zmienić swe podejście na całkowicie biznesowe. O ile opóźnione przed laty wejście operatorów GSM na krajowy rynek pozwoliło im uczyć się na doświadczeniach i błędach innych, to tym razem nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Muszą więc oni znaleźć kreatywnych ludzi, umiejących intuicyjnie dobierać partnerów do współpracy, inaczej projekcje finansowe na tym etapie będą miały wartość przepowiedni delfickich. A wydatki inwestycyjne na tworzenie krajowej infrastruktury 3G są przecież ogromne.


TOP 200