Zaniedbana etyka

Wydawałoby się to takie oczywiste: ekran komputera, Internet, surfowanie po nim to przecież jeszcze jeden przejaw kultury obrazu, która zdominowała i chyba już wyparła kulturę słowa. Ekran to esencja wizualności. Kto zatem będzie chciał korzystać z tych zdobyczy, posługując się ekranem o rozmiarach 2 x 3 cm, jadąc samochodem lub metrem i to w celu dokonywania transakcji dużej wartości? Gdyby to miało stać się przejawem Nowej Gospodarki i nowej gospodarności, dobrobyt Zachodu stworzony przez ostatnie wieki byłby naprawdę zagrożony.

Nic nowego

Czy kryzys branży TMT i światowa recesja, do której się on z pewnością przyczynił, oznaczają ostateczny kres rewolucyjnych marzeń o Nowej Gospodarce? Myślę, że głoszenie kolejnych proroctw nie ma sensu. Świat zbyt zajęty jest teraźniejszością. Warto natomiast zastanowić się nad pierwotnym sensem słowa "rewolucja". Oznaczało ono "obrót", posuwanie się ruchem kolistym, który powoduje, iż w pewnym momencie znajdujemy się w punkcie wyjścia. Z taką sytuacją mamy dzisiaj do czynienia. Stoimy przed "nowym początkiem".

Zapewne gospodarka nie będzie mogła funkcjonować bez sprawnej sieci, tak jak nie wyobrażamy sobie dzisiaj życia bez telefonu. Niemniej będzie to gospodarka oparta na starych zasadach: w dłuższym okresie przychody muszą być wyższe od kosztów, bowiem tylko realne, a nie wirtualne zyski mogą stać się podstawą rzeczywistego rozwoju.

"Nowa ekonomia" opierała się na kumulowaniu złudzeń, przypominała piramidę, której nie istniejące niższe kondygnacje wspierały nie istniejące wyższe piętra. Czasami nazywa się to inżynierią finansową. Gdy piramida się zawali, określenia stają się mniej wymyślne. W latach 80. Michael Milken stworzył w USA podobną konstrukcję, opartą na nisko notowanych obligacjach (junk bonds), których sprzedaż miała służyć finansowaniu modnych w tym okresie przejęć i fuzji. Rychło jednak okazało się, iż była to dzia- łalność przestępcza, a szok, którego doznała wówczas amerykańska opinia publiczna, stał się jednym z głównych powodów powstania dziedziny zwanej etyką biznesu.

Tutaj pojawia się niepokojące pytanie, dlaczego nikt z etyków gospodarczych nie dostrzegł analogii pomiędzy zideologizowaną "nową ekonomią" i jej giełdową karierą a kryzysem na Wall Street w latach 80. A przecież mechanizmy napędzające giełdową koniunkturę spółek internetowych przypominały złudne obietnice finansowych czarodziei sprzed dwudziestu lat. Dzisiaj na szczęście nikt nie traktuje "twórczej księgowości" szefów Enronu jako przejawu "nowej ekonomii". Raczej jest to impulsem do rozwoju tzw. corporate governance - refleksji, dotykającej kwestii nadzoru i kontroli nad spółkami publicznymi.

Prof. Jacek Sójka jest dyrektorem Instytutu Kulturoznawstwa oraz kierownikiem Zakładu Etyki Gospodarczej w Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Należy do Society for Business Ethics i European Business Ethics Network.


TOP 200