Ustawa pełna nadziei i obaw

Wydaje się, że to właśnie brak zrozumienia korzyści, jakie przynosi informatyzacja, jest i będzie głównym powodem oporu placówek. W polskiej służbie zdrowia informatykę wciąż postrzega się w kategoriach kosztów, a nie narzędzia do obniżenia kosztów działania. Zdaniem Kajetana Wojsyka, zrobiono już pierwszy krok naprzód - wyartykułowano potrzebę. Teraz trzeba znaleźć chętnych do wzięcia udziału w pilotażowych projektach z różnego zakresu. "Z tym jest już trudniej, bo placówki mają tendencję do mówienia, że one poczekają na innych. Nikt nie chce być tym pierwszym" - mówi przedstawiciel CSIOZ. A często wystarczyłaby tylko wola kierownika placówki, by szybko i niewielkimi kosztami zrobić system, który usprawniałby działanie placówki w wielu obszarach.

"Akty prawne powinny być budowane tak, żeby placówki widziały korzyści z informatyzacji" - Sławomir Cieśliński, wiceprezes Stowarzyszenia Twórców Oprogramowania Rynku Medycznego.

Problemem mogą być tez finanse w małych placówkach, które są końcówkami systemu i bez ich udziału samo jądro systemu budowane przez rząd na niewiele się przyda. W wielu placówkach brakuje pieniędzy na leczenie, a co dopiero mówić o budowie systemów informatycznych i zakupie sprzętu. Padają pytania, dlaczego nie przeznaczyć części środków państwowych na budowę mniejszych fragmentów systemu, na końcach, czyli w placówkach, które same będą miały duże problemy ze sfinansowaniem takich projektów. Pomysłem jest też, by placówki służby zdrowia otrzymywały pomoc w postaci oprogramowania lub sprzętu niezbędnego do realizacji projektów.

Budujmy fundamenty

Mimo wielu wątpliwości i obaw, zdaniem uczestników debaty, trzeba pamiętać, że ustawa to nie jest projekt techniczny, ma ona jedynie wyznaczyć pewne ramy i kierunek, w którym mamy iść. Ramy w miarę szerokie i poprawne. Dlaczego w miarę? Bo nie da się uniknąć pewnych zmian w przyszłości. Chociażby ze względu na to, że ustawa ta zderzy się z innymi aktami prawnymi, na przykład z ustawą o e-podpisie. Do tego należy wziąć pod uwagę dynamicznie zmieniające się otoczenie technologiczne.

Ustawa jest więc bardzo szerokim aktem. Usiłuje uporządkować pewną sferę, która częściowo była do tej pory w ogóle nieuregulowana, a częściowo uregulowana w wielu, różnych aktach prawnych. Dlatego nowa ustawa na pewno nie będzie doskonała, na pewno będzie wymagała zmian, ale jest pewnym fundamentem, na którym możemy budować dobre rozwiązania. Dlatego należy patrzeć na ten akt prawny jak na początek prac. Przed nami jeszcze dużo pracy. Pracy projektowej, zmian legislacyjnych i technologicznych. Zdaniem Marka Ujejskiego z NFZ, należy jednak patrzeć z optymizmem na to, co już zrobiliśmy, i na to, co nas czeka. "Im dłużej uczestniczę w posiedzeniach europejskich organów ds. informatyzacji służby zdrowia, z tym większym szacunkiem patrzę na to, co udało się zrobić w Polsce. To nieprawda, że w innych krajach europejskich wszystkie projekty związane z e-zdrowiem się udają i są o wiele bardziej zaawansowane niż u nas. Patrzmy więc z szacunkiem na to, co już zrobiliśmy" - podkreśla Marek Ujejski.

"Jak ustawa wejdzie w życie, będzie dużym krokiem, ale potrzebny jest też czas, żeby taki krok zrobiły poszczególne placówki" - Tomasz Berdyga, pełnomocnik ds. Centrum Telekonsultacji TeleInterMed w Instytucie Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego.

Ponadto specyfika różnych krajów powoduje, że tworzone w nich rozwiązania znacznie się od siebie różnią. To, jak wyglądają rozwiązania informatyczne w służbie zdrowia, w dużej mierze zależy od mentalności ludzi. Dla przykładu, w Danii zbudowano centralny system informacyjny służby zdrowia. Bazuje on na zaufaniu społecznym i tam się to sprawdza. Lekarze, mimo że mogliby sprawdzać dane medyczne pacjentów, których nie leczą, a nawet wysokich urzędników państwowych i wykorzystywać je do różnych celów, to tego nie robią. Mają świadomość, że podobne działanie zostałoby gdzieś zarejestrowane i ktoś mógłby się o tym dowiedzieć. To jest wystarczający mechanizm zabezpieczający. Są jednak kraje, w których systemy nie mogą bazować w takim stopniu na zaufaniu społecznym i tam wymagane są procesy uwierzytelniania, szyfrowania, podwójnych kart itp. Kraje europejskie zmierzają w kierunku uwierzytelniania czynności i danych.


TOP 200