Ustawa pełna nadziei i obaw

Przedstawiciele CSIOZ i NFZ zapewniają, że tak nie jest. "Nie jest prawdą, że cały system informacyjny w ochronie zdrowia ma być jedną megabazą zawierającą wszystkie dane, do której będzie można się dostać np. poprzez zapytanie MySQL" - wyjaśnia Kajetan Wojsyk, zastępca dyrektora ds. informatycznych Centrum Systemów Informacyjnych Opieki Zdrowotnej. "Budując system, usuwamy z widoku publicznego dane wrażliwe, które do tej pory, ze względu na brak systemu, były powszechnie widoczne. System wprawdzie nazywa się w ustawie systemem informacji medycznej, ale de facto jest to szereg enumeratywnie wymienionych podsystemów" - zapewnia Kajetan Wojsyk.

Szansa na wzrost wiarygodności

"Liczymy na to, że lekarze będą mieli większy zasób wiedzy o pacjentach, których leczą" - Janusz Atłachowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej.

Janusz Atłachowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej (STOMOZ), który na co dzień zarządza placówką służby zdrowia, upatruje z kolei w ustawie szansy na poprawę bezpieczeństwa pacjentów i lekarzy, dzięki możliwości przepływu informacji między placówkami służby zdrowia, np. przychodnią a szpitalem. "Liczymy na to, że lekarze będą mieli większy zasób wiedzy o pacjentach, których leczą" - mówi Janusz Atłachowicz. Teraz często bywa tak, że pacjent leczony na co dzień w przychodni, trafiając do szpitala, ma ponownie robionych wiele badań, ponieważ wyniki jego badań są przechowywane w przychodni i lekarz ze szpitala nie ma do nich dostępu.

Marek Ujejski z NFZ zwrócił uwagę, że ustawa ma szansę zwiększyć wiarygodność danych, a co za tym idzie, ułatwić wykrywanie nieprawidłowości, tj. chociażby nieścisłości w liczbie opakowań przepisanych pacjentowi leków. "Z tego względu dla NFZ tak ważna była kwestia podpisu elektronicznego pod rekordem, który przychodzi do nas od świadczeniodawcy. Dane podpisane elektronicznie są bowiem pewne. NFZ wykorzystuje je do celów rozliczeniowych, ale pewne dane to również korzyść dla pacjentów i lekarzy" - tłumaczy Marek Ujejski.

Tyle że wraz z wielkimi nadziejami pojawiają się kolejne obawy. Z punktu widzenia twórców rozwiązań informatycznych dla rynku medycznego najważniejsze jest, by części składowe systemu informacyjnego służby zdrowia były ze sobą spójne i jednorodne. "Jeśli nie będę promowane proste rozwiązania, jeśli nie będzie otwartych standardów, to system nie będzie dobrze funkcjonował" - wyjaśnia Sławomir Cieśliński, wiceprezes Stowarzyszenia Twórców Oprogramowania Rynku Medycznego (STORM).

"Nie jest prawdą, że cały system informacyjny w ochronie zdrowia ma być jedną megabazą zawierającą wszystkie, łatwo dostępne dane". Kajetan Wojsyk zastępca dyrektora ds. informatycznych Centrum Systemów Informacyjnych Opieki Zdrowotnej

Zwraca on też uwagę na kolejną kwestię, która jest polską bolączką - vacatio legis. Najlepiej wypracowana ustawa może się bowiem okazać trudna w realizacji w czasie, jaki zakładają przepisy. Tworząc przepisy, ustawodawca powinien też pamiętać, że systemy informatyczne powinny działać tak, by nie utrudniać życia zarówno pacjentom, jak i lekarzom. Jeśli bowiem sprawy na poziomie celów zasadniczych i dróg dojścia w sprawie budowy systemu informacyjnego służby zdrowia nie zostaną rozwiązane, to firmy, które są rzeczywistymi realizatorami tych przepisów, spotkają się z problemem, jak to zrealizować, zwłaszcza dobrze, tanio i w jak najkrótszym czasie.

Kto to sfinansuje?

Pojawiły się też wątpliwości i pytania, czy placówki opieki zdrowotnej będą miały wystarczające zasoby finansowe i ludzkie, kompetencje i motywację do realizacji postulatów ustawy i budowy sprawnego systemu. Zdaniem Tomasza Berdygi, w działaniach CSIOZ brakuje szczególnie mocnego i jasnego przekazu do placówek opieki zdrowia - jakie będą miały korzyści z budowy konkretnych systemów. "Akty prawne powinny być budowane tak, żeby placówki widziały korzyści z informatyzacji" - uważa też Sławomir Cieśliński.


TOP 200