Sztuka uczenia na zasadach e-learningu

Określiłem zasady. Kurs online nie mógł być przeznaczony dla liczby studentów większej niż 30. Oczekiwałem bowiem zaangażowania zarówno studentów, jak i wykładowcy. Jestem przekonany, że kursy online, podobnie jak tradycyjne, muszą być relacją mistrza z uczniem, co siłą rzeczy wymaga dużego zaangażowania. W 2006 r. mamy 7500 studentów korzystających z kursów zdalnych i ich liczba rośnie. Z czasem wprowadziliśmy trudniejsze kursy, obejmujące np. pracę z gliną, rysunek, malarstwo, potem rzeźbę.

Jedna rzecz jest dla mnie dziś jasna - w edukacji chodzi o wyniki, nie o wykładowców, czy formę nauczania. Czy student nauczył się tego, czego miał się nauczyć? Jeśli osiągamy w nauczaniu zdalnym wyniki analogiczne lub lepsze niż w tradycyjnym, to znaczy, że wykonujemy kawał dobrej roboty. W Academy of Art University na wszystko patrzyliśmy pod kątem wyników. Dziś okazuje się, że nasi zdalni studenci uzyskają równie dobre wyniki jak studenci stacjonarni, a czasem o wiele lepsze. Na wiosennych wystawach, które są znaczącym wydarzeniem ściągającym pracodawców, wielkie wytwórnie filmowe, dostają nagrody i oferty pracy.

Rozmowa z Jerzym M. Mischke, emerytowanym profesorem Akademii Górniczo-Hutniczej, profesorem Wyższej Szkoły Gospodarki, przewodniczącym Rady Programowej Stowarzyszenia e-Learningu Akademickiego.

Kiedy ktoś mówi "Ależ nie można nauczać rzeźby online!" - odpowiadam. "Zgadzam się z Tobą, to brzmi sensownie, ale się mylisz, nasi zdalni studenci są tego żywym dowodem" - dodaję. Ponad 80% naszych e-studentów dostaje pracę i to dobrą. Po to, aby uzyskać dyplom, muszą zbudować własne studio, co jest dodatkową korzyścią, ponieważ stają się w ten sposób funkcjonującymi normalnie artystami. Studenci stacjonarni mogą też korzystać ze studiów należących do uczelni.

Założenia do kursu

Nasze kursy muszą być w dużym stopniu oparte na materiałach wideo. Po prostu musimy pokazać ludziom, co dokładnie mają zrobić. Mamy np. kursy z ponad 10 godzinami filmów. Często są o wiele bardziej użyteczne niż tradycyjne. Przykładem jest kurs kaligrafii. Czy możecie sobie wyobrazić, że trzydziestu studentów przepycha się nad biurkiem profesora, aby zobaczyć, jak prowadzi on pióro? Ale można to wyświetlić na ekranie. Mam własny dział, który zajmuje się filmowaniem i montażem, dzięki temu mogę stworzyć materiały naprawdę wysokiej jakości. Łącznie pracuje dla mnie 85 osób i liczba członków mojego zespołu cały czas wzrasta. Nie znam żadnego uniwersytetu, który inwestowałby w nauczanie online tyle, ile my inwestujemy. Mam 20 profesjonalnych autorów tekstów i redaktorów, 40 osób zajmuje się projektowaniem odpowiednich stron WWW, mam własny zespół badawczo-rozwojowy liczący ok. 20 ludzi.

Mamy studentów w 40 różnych krajach, w Azji, Europie, na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Południowej. Nie zakładamy, że wszyscy mają szybkie łącza. Kilka lat temu to nie było takie oczywiste. Zasadniczo opracowujemy więc materiały pod kątem przepustowości 56 Kb/s. W każdym semestrze wysyłamy studentom pocztą ponad 10 000 płyt DVD w przypadku kursów, takich jak praca z gliną, czy malarstwo, gdy trzeba faktycznie zobaczyć - z dużą troską o szczegół - na czym dana umiejętność polega. Ściąganie jest OK jeśli chcesz pokazać gadającą głowę, ale nie sztukę. Kiedy studenci otrzymują dyplom, mają już całą bibliotekę nagrań wideo, do których zawsze mogą wrócić.


TOP 200