Śmieci na tony

Masa nieporozumień

"W gruncie rzeczy sprawę odzysku i recyklingu części z tych urządzeń dałoby się określić w jednej ustawie o odpadach, ale wymagałoby to gruntownej zmiany przepisów o ochronie środowiska" - tłumaczy Marek Żyliński. To jeden z celów, jaki sobie stawia Platforma Obywatelska po wyborach.

Marek Żyliński wierzy, że Sejm odrzuci senacką poprawkę o rocznych limitach. Przeciwko takiemu rozwiązaniu jest zdrowy rozsądek i statystyka. W Niemczech sprzęt AGD jest eksploatowany od 2 do 12 lat, a jest to zdecydowanie bogatszy kraj. Z Węgier, gdzie wprowadzono już 40-proc. limit uciekają producenci sprzętu, maleje produkcja i popyt. Gdyby utrzymały się limity, na siłę trzeba by wyrzucać sprzęt sprzed lat albo płacić ciężkie kary, co odbiłoby się na naszej kieszeni.

Główny Urząd Statystyczny podaje regularnie co miesiąc informacje o wysokości produkcji właściwie każdego sprzętu podpadającego pod tę ustawę. Samych telewizorów wyprodukowano w Polsce ponad 12 mln sztuk od 2000 r. do czerwca br. Pralek - ponad 1,6 mln sztuk. Komputerów (maszyn liczących) - 331 tys. sztuk. A ile to wszystko waży? Nie wiemy. Jak więc ma działać w praktyce ustawa, skoro nie znamy rzeczywistej masy wyrobów przemysłowych?! Słowem, w trosce o ochronę środowiska, wracamy do PRL, który przejmował się tonami wytapianej stali, nie bacząc, że liczy się także jakość.

<hr size=1 noshade>Limity spowodują wzrost cen

Z Jarosławem Mojsiejukiem, wiceprezesem zarządu Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, rozmawia Andrzej Maciejewski.

Konieczność utylizacji odpadów elektrycznych i elektronicznych nakłada na nas Unia Europejska. Czy istniały wcześniej projekty ustaw, które miały regulować tę kwestię?

Śmieci na tony

Jarosław Mojsiejuk

Specjalnego projektu ustawy nie było. Generalnie te kwestie regulowała ustawa o odpadach. Punktem wyjścia do prac nad nowym projektem była dyrektywa unijna 2002/96/WE, popularnie zwana dyrektywą WEEE (Waste Electrical and Electronic Equipment), obowiązująca od lutego 2003 r. i nakładająca na kraje członkowskie obowiązek dostosowania prawa lokalnego nie później niż do 13 sierpnia 2005 r. Polsce udało się wynegocjować okresy przejściowe, tzn. że zasadnicza część tej dyrektywy zacznie u nas obowiązywać od 2008 r.

Kiedy pojawiły się kontrowersje w związku z proponowanymi w ustawie limitami dotyczącymi skupu odpadów i karami dla producentów za niewywiązanie się z obowiązków? Przypomnijmy, że chodzi o procent masy zużytego sprzętu, który importer lub sprzedawca musi zebrać i przetworzyć.

Od początku wszystkie organizacje zrzeszające producentów i dystrybutorów sprzętu IT i AGD protestowały przeciwko tzw. limitom zbierania. Początkowo rząd proponował aż 90%, po protestach przemysłu zszedł na 60%, by w końcu zaproponować 40%. To są limity oparte na szacunkach sufitowych i nie poparte żadnymi poważnymi wyliczeniami. Proszę zwrócić uwagę na rozrzut: od 90% do 40%!

Jakie zagrożenia dla polskiej branży IT i odbiorców/konsumentów sprzętu elektronicznego wynikają z ustawy?

Jeżeli zostaną wprowadzone nierealistyczne limity, to istotnie wzrosną ceny sprzętu IT, zwłaszcza tego najbardziej masowego: komputerów, monitorów, drukarek. Jeżeli producenci i sprzedawcy nie wykonają narzuconych limitów zbiórki, to muszą płacić tzw. opłatę produktową w wysokości ok.

6 zł za kilogram. Oznacza to, że zestaw PC, drukarka i monitor o wadze ok. 20 kg może podrożeć o 120 zł. Udało nam się w toku prac parlamentarnych "zbić" wysokość tej stawki o 50%. Producenci będą musieli wliczyć w cenę koszty związane ze zbieraniem i przetwarzaniem sprzętu, tj. m.in. organizacji punktów zbierania w sklepach, koszty transportu do zakładów przetwarzania, opłaty administracyjne itp. Konsumenci odczują natychmiast wzrost cen "ciężkiego AGD" typu pralki, lodówki. Warto zauważyć, że z państw UE tylko Węgry wprowadziły limity zbierania, i co się stało? Wzrosły ceny i spadł popyt. Ustawa może przyczynić się do pogorszenia warunków inwestowania w Polsce.

Kiedy projekt trafił do Sejmu przeciwnikom ustawy m.in. PIIT udało się przekonać opozycję do przegłosowania poprawek, które chroniły branże od dodatkowych obciążeń. Wyglądało, że groźne widmo skutecznie zostało przepędzone...

W Sejmie udało się obalić limity zbierania, ale Senat je przywraca, choć w nieco złagodzonej wersji. Wersja Senatu sprowadza się do tego, że minister środowiska będzie mógł, a nie musiał, wprowadzić limity zbierania na poszczególne produkty. Przy okazji chcę zwrócić uwagę na to, że przewodniczący senackiej komisji ochrony środowiska - senator Bień z SLD nie był zainteresowany stanowiskiem reprezentantów organizacji firm IT i AGD. Nie dopuszczał ich do głosu. Nie interesowały go argumenty o potrzebie ochrony polskiej gospodarki i konsumentów. Przy wielu poprawkach ulegał lobby recyklerów.

Sprawa rozstrzygnie się ostatecznie na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Czy można liczyć ponownie na głosy opozycji? Czy w razie uchwalenia niekorzystnych zapisów istnieje sposób, by uniemożliwić ich wejście w życie?

W toku prac sejmowych najbardziej przyjazne stanowisko dla polskiego przemysłu i konsumentów prezentował klub parlamentarny Platformy Obywatelskiej reprezentowany przez posła Marka Żylińskiego. On uświadomił opozycji, czym grożą niektóre zapisy tej ustawy, i mobilizował ją do głosowania przeciwko. Liczymy na jego poparcie i całej opozycji przy rozpatrywaniu poprawek Senatu. Może być jednak trudno, bo do odrzucenia poprawek Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów...


TOP 200