Samopomoc informatyczna

Dobre stosunki z producentem dają więc większe szanse na to, że głos użytkowników zostanie wysłuchany, a ich propozycje wzięte pod uwagę. "Jeśli przedstawiciel Progressa jest we władzach stowarzyszenia, to tym lepiej. Jest w bliższym kontakcie z użytkownikami, zna ich problemy. Poza tym mamy do dyspozycji większe środki, pomoc logistyczną, darmowe oprogramowanie, to wszystko jest korzystne dla użytkowników. Ale to nie znaczy, że jesteśmy tubą marketingową Progressa. Progress na konferencjach często dostaje po nosie, bo często użytkownicy mają jakieś zastrzeżenia. I kiedy Progress zastanawiał się nad nową polityką licencjonowania, zwrócił się do nas po opinię" - mówi Marek Miłosz.

Ponadto większość stowarzyszeń swój główny cel - wymianę wiedzy i doświadczeń przez członków - realizuje na organizowanych zwykle dwa razy w roku konferencjach i warsztatach, wiążących się z kosztami, które nie zawsze mogą zostać pokryte ze składek członkowskich. Gdy producent odmówi udostępnienia na cele konferencji bezpłatnie najnowszego oprogramowania czy też uniemożliwi uczestnikom kontakt ze specjalistami znającymi jego produkty, wartość konferencji dla jej uczestników znacznie spada.

Niektóre stowarzyszenia w ogóle nie stawiają sobie celu w postaci wywierania nacisków na producenta. "Nie przypominam sobie żadnych działań lobbingowych. Chyba nie było takiej potrzeby. Naszym celem jest pomoc udzielana członkom rzeczywistym i elektronicznym - oraz wszystkim zainteresowanym - w zakresie poznania technologii sieciowych, a cel ten realizujemy na konferencjach i w ramach grupy dyskusyjnej pl.comp. sys.novell. Szkolenia nie wyczerpują tematu, chodzi o stworzenie uczestnikom szansy wymiany doświadczeń, rozwiązania problemów. I chyba uczestnicy to cenią, bo na lutowej konferencji w Krakowie pojawiło się ponad 100 osób" - zauważa Piotr Trzaska, sekretarz Polskiego Towarzystwa Użytkowników Novella. Niedawno PTUN otrzymało nagrodę od Novell Users International za pracę z ludźmi, organizowanie konferencji i najlepsze wśród grup użytkowników Novella kontakty z lokalnym biurem firmy.

Stowarzyszeniu odrzuconemu przez producenta - o ile nie dysponuje ono nadzwyczajnym zapałem i aktywnością swoich członków, gotowych zaoferować zarówno swój czas, jak i pieniądze - grozi odsunięcie na margines zdarzeń, zwłaszcza jeśli będzie musiało się zmierzyć ze stowarzyszeniem konkurencyjnym. A gwóźdź do trumny może być bardzo prozaiczny. "Od zeszłego roku przeżywamy olbrzymie trudności lokalowe, kilkakrotnie już zmienialiśmy siedzibę i te problemy bardzo hamują działalność stowarzyszenia. Na razie salę udostępniło nam technikum mechaniczne. A biuro to jednak podstawa" - mówi Janusz Irla, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Użytkowników AutoCAD. Jak twierdzi, działalność stowarzyszenia nie cieszy się poparciem Autodesku, z którego pomocą być może łatwiej byłoby opanować trudności czy rozpocząć wydawanie biuletynu, podobnego do wydawanego przez North America Autodesk User Group, na którym wzorowali się założyciele polskiego OSUA. "W tej chwili OSUA chyba prawie w ogóle nie działa, w każdym razie nie przysyła informacji o swojej działalności. Prawdopodobnie gdyby działali intensywniej, nie wpadlibyśmy na to, aby założyć ProCAx. Janusz Irla jest wielkim entuzjastą oprogramowania Autodesk i gorąco chciał propagować to oprogramowanie, licząc na wsparcie producenta, ale wydaje się, że stowarzyszenie stało się nieco zbyt hermetyczne. W każdym razie ProCAx szerzej współpracuje np. z uczelniami i być może dlatego współpraca Autodeska z ProCAx dobrze się układa" - mówi Krzysztof Tomkiewicz, członek zarówno ProCAx, jak i OSUA.

Niektórzy są jednak zdania, że gdy producenci wchodzą w zbyt bliskie związki ze stowarzyszeniem użytkowników - jego dni są policzone. "Kiedy Common Polska powstawał w 1997 r., IBM patrzył na nas niechętnie, niemal jak na związki zawodowe. Potem stosunki te znacznie się poprawiły. Kiedy jednak kierowanie pracami Commonu przejmie IBM, wtedy skończy się niezależny Common" - stwierdza Marek Walczak.


TOP 200