Przyszłość zaczyna się dziś

Dziś wiemy, że rozwój cywilizacyjny, gospodarczy czy technologiczny, wiąże się z krzywą S (rys.1). Mamy w tym przypadku do czynienia z podobnie uniwersalnym prawem jak krzywa rozkładu normalnego Gaussa w statystyce. Naukowa teoria potwierdza tu powszechną świadomość ze sfery zjawisk praktycznych. Każda technologia wymaga na początku relatywnie dużych nakładów, aby osiągnąć fazę rozkwitu i wreszcie wypłaszczenia, związanego z jej wyeksploatowaniem. Problem prognozowania polega na tym, że w miejscu, w którym krzywa S wchodzi w fazę nasycenia, tzn. osiągamy maksima (optima) efektywności dla danego typu technologii, pojawia się nowa krzywa S i dalszy rozwój zaczyna przebiegać według podobnego schematu, na wyższym poziomie. Ów przeskok z krzywej na krzywą jest właśnie punktem nieciągłości charakterystyki całego rozwoju w określonym obszarze i jego przewidzenie jest niezwykle trudne.

Psychologia prognozowania

Rozwój techniki to także jej zupełnie niewymierne otoczenie, np. ludzka psychika czy tradycje estetyczne. Kilka lat temu w biurach zauważono opór, zwłaszcza pań, wobec zestawów nagłownych (headsetów). Takie urządzenie uchodziło za mało ozdobne, a już na pewno nie poprawiało pożądanej fryzury. A póki co, demokratycznym społeczeństwom, na szczęście nie grozi moda na hełmy. Warto docenić i te aspekty, aby nie popełnić japońskich błędów z lat 70. Próbowano wówczas pobudzić potrzeby konsumcyjne społeczeństwa w zakresie wideotelefonii. Technicznie rzecz była realna, a przy masowej produkcji szybko dokonałby się oczekiwany spadek cen. Inżynierom i menedżerom zabrakło jednak fantazji dla wcześniejszego zorganizowania stosownych badań socjologicznych. Te zaś później wykazały, że przeciętny użytkownik telefonu wcale nie miał zamiaru rezygnować z atmosfery intymności, pryskającej natychmiast podczas kontaktu wzrokowego między rozmówcami.

Również zupełnie nietechniczne czynniki zamieniają w, nomen omen, makulaturę kolejne prognozy dotyczące papieru elektronicznego i książek elektronicznych. Pożądanego przez wielu czytelników z przyczyn praktycznych pochodu e-booków nie da się zatrzymać, ale byłby on znacznie szybszy, gdyby nie luki prawne dotyczące ochrony praw autorskich i brak stabilnych standardów technicznych je chroniących, bez pogarszania ergonomiczności i przyjazności użytkowej korzystania z wydawnictw elektronicznych (np. wymagania sprzętowo-programowe, specjalne formaty).


TOP 200