Prawa ekonomii społeczeństwa informacyjnego

Kompuwizory i teleputery

Tą drogą komputer nie zdetronizuje telewizora i nie zajmie jego centralnego miejsca, przeznaczonego dla najważniejszego urządzenia w domu. A więc nie "kompuwizor", ale raczej "teleputer". Druga opcja wydaje się być znacznie bardziej realna. Kupujemy telewizor po podobnej cenie jak dotychczas (produkcja masowa) z dyskretnie ukrytymi modułami NC. W komplecie jest też klawiatura np. na podczerwień. Nie musimy z niej korzystać. W ogóle nie musimy robić niczego inaczej niż dotychczas. Ale w każdej chwili możemy. Podobnie jak z telegazetą. Ona po prostu jest. Wystarczy jeden przycisk.

W ten sposób wchodzimy do świata Internetu. Tu zresztą zamiast typowej klawiatury, można skorzystać ze spec-jalnego pilota z manipulatorem kulowym. Wówczas klawiatura - opcjonalnie - mogłaby znaleźć się bezpośrednio na powierzchni monitora (on screen). Perspektywicznie pilot z mikrofonem mógłby reagować też na głos. Zresztą graficzna nawigacja w Internecie nie przypomina dzisiaj w niczym "rozmowy" z DOS-em, gdzie na czarno-białym ekranie z mozołem trzeba było wklepywać tasiemcowe komendy. Surfowanie po Sieci nie wymaga częstego wprowadzania specyficznych ciągów alfanumerycznych i w gruncie rzeczy da się sprowadzić do kilku podstawowych funkcji:

  • wybór obiektu (np. link)

  • idź do przodu/idź do tyłu

  • potwierdzenie/zaprzeczenie/przerwanie akcji

  • zapamiętaj/wywołaj z pamięci.

    Dodajmy do tego zestawu kilka rzadziej używanych funkcji organizacyjnych czy uzupełniających (drukowanie) i można żeglować.

    Owszem, indywidualne dane, hasła czy adresy trzeba podać w trybie znakowym, ale przy powtarzalnych operacjach nie jest to zbyt uciążliwe. Należy przy tym wyraźnie powiedzieć, że nawet najbardziej przyjazne dla użytkownika oprogramowanie nie powinno mu łatwo oferować opcji zapamiętywania w systemie własnych danych, związanych z bezpieczeństwem transakcji finansowych (PIN, TAN). Właśnie nierozważne korzystanie z takich opcji było przyczyną łamania przez hakerów systemów telebankingu. Nawet najlepszy haker nie dostanie się przez Internet do naszej głowy czy szuflady biurka, aby złamać odpowiednie hasła.

    Efekty mnożnikowe

    Kolejna z omawianych reguł to "prawo zwielokrotnienia", czyli "więcej daje więcej" (more gives more). Kłania się tu teoria systemów powiadająca, że system to coś więcej niż prosta suma jego elementów składowych. Innymi słowy: arytmetyczny przyrost liczby węzłów sieci powoduje wykładniczy wzrost jej możliwości. Wynika z tego jednocześnie, że stosunkowo niewielki wzrost liczby podmiotów w strukturach ekonomii sieciowej może prowadzić do istotnego wzrostu wartości wszystkich biorących udział w grze. Prosty przykład liczby możliwych połączeń w zależności od liczby punktów (patrz rys. 1).

    Efekty mnożnikowe eksponencjalnej dźwigni widoczne są tym bardziej dla większych liczb. Ciekawszy fenomen można zaobserwować z punktu widzenia użytkownika. Kupując modem za 200 zł, kupujemy nie tylko określone urządzenie, ale niejako ich całą sieć, ta zaś z kolei jest znacznie więcej warta niż suma cen wszystkich pracujących w niej modemów. I dalej: następny użytkownik modemu podnosi wartość sieci jako całości, zarówno dla tych, którzy już z nią pracują, jak i dla tych, którzy zdecydują się na to w przyszłości. Oczywiście, nie trzeba dodawać, że każdy kolejny użytkownik poczty elektronicznej będzie "delikatnie" pytał swoich znajomych, dlaczego jeszcze nie podłączyli się do tego systemu.

    A w pewnej chwili dochodzimy do momentu, kiedy "wszyscy" chcą korzystać z nowej technologii. Psychologowie sprzedaży szacują ów próg na 8% populacji potencjalnych użytkowników - wtedy bowiem, statystycznie rzecz biorąc, każdy z nich zna kogoś, kto z określonej technologii korzysta, a referencje uzyskane w drodze osobistych kontaktów są lepsze od najbardziej wyrafinowanych strategii reklamowych. Klasyczna ekonomia zorientowana jest na izolowane obiekty, a nie na ich systemy (sieci). Co wynika z praw Gossena dotyczących wartości użytkowej? Cieszymy się pierwszym zegarkiem, ale następne nie sprawiają już takiej radości. W skali makro rosnąca liczba zegarków na rynku nie może spowodować, że ich wartość będzie zwiększała się i to niezależnie od krzywych podaży i popytu. Po prostu nie istnieje żaden światowy system zegarków. W ekonomii sieciowej jest inaczej, tu więcej znaczy rzeczywiście więcej.

    Ekonomiczna teoria względności

    Dalsze z omawianych zasad wydają się być mniej interesujące i mogą być traktowane jako konsekwencje lub rozwinięcie dwóch pierwszych. Ważniejsze jest natomiast pytanie: czy nowe reguły podważają klasyczne prawa ekonomii? Raczej należy w nich widzieć nie opozycję w stosunku do stanu istniejącego, ale pewną alternatywę, jeśli nie uogólnienie. Mamy tu do czynienia z podobną relacją jak między teorią względności a prawami Newtona, będącymi jej szczególnym przypadkiem.

    Ekonomia tradycyjna z trudem radzi sobie z gospodarką, w której informacja jest coraz ważniejszym towarem i w której manewr informacją jest coraz ważniejszym procesem. Owe trudności wynikają bezpośrednio z samej natury informacji, jakże różnej od cech typowych przedmiotów materialnych. Efekty dodatkowe związane są z łączeniem się systemów komputerowych, co potęguje trendy globalizacyjne.


  • TOP 200