Płace a kryzys
- Dorota Konowrocka,
- 17.03.2009
Rynek pracy przynajmniej na jakiś czas stał się ponownie rynkiem pracodawcy. Jeszcze kilka miesięcy temu ani agencja doradztwa personalnego, ani jej klient nie mieli wyjścia: na każde wolne stanowisko przypadało czterech pracowników, którzy w ogóle godzili się na rozmowę o zmianie pracy, a temu, który raczył się zdecydować, trzeba było zapłacić, i tyle. "Stawka wynagrodzenia w zasadzie pozostała niezmieniona, ale dysponując nią możemy wybrać najlepszych z najlepszych, prawdziwe rodzynki" - mówi Leszek Kowalczykiewicz, dyrektor handlowy w IT.Kontrakt. Sytuacja ta już wpłynęła na urealnienie oczekiwań kandydatów.
Paweł Leks, dyrektor ds. rozwoju produktów w grupie Pracuj.p
Trudne dylematy
A zatem co robić? Inwestować w siebie i w swoje relacje z obecnym pracodawcą. Pokazać swoje zaangażowanie i inicjatywę, poświęcić czas flauty na podniesienie swoich kompetencji, włączyć się w wolnym czasie w rozwojowe projekty, nawet te leżące poza mniej lub bardziej wyraźnie określonym zakresem obowiązków. Na szkolenia fundowane przez pracodawcę raczej nie ma co liczyć, gdyż wiele firm przyzwyczaiło się do szkoleń w znaczącym stopniu dofinansowywanych przez Unię Europejską, których podaż znacząco się w tej chwili zmniejszyła; szkolenia są jednocześnie tradycyjnie tym elementem budżetu, który w chwilach kryzysu obcinany jest jako pierwszy. Ale może to dobry czas na jakieś studia podyplomowe albo zdobycie doświadczenia w projektach zupełnie wykraczających poza dotychczasowy zakres kompetencji?