Picceria, czyli antropologia IT

Z kolei pisma biznesowe, zwłaszcza te z górnej półki, jakim jest bez wątpienia "Forbes", pisują na temat IT z rzadka, traktując ją jako jeden z wielu mniej istotnych tematów. Cóż znaczy jakieś tam IT - a nie daj Boże powiedzieć "inżynieria oprogramowania", "modelowanie biznesowe" lub "analiza systemowa" - w porównaniu z modnymi tematami inwestycji, finansów, marketingu, zarządzania marką czy (cóż za określenie!) zarządzania zasobami ludzkimi. Dopóki w artykule nie można zacytować co najmniej kilku dyrektorów dużych firm oraz wymienić nazw takich jak: Microsoft, Coca Cola, 3M i Budokrusz, nie warto nawet marzyć, aby temat pojawił się na łamach. Stąd wieloletni poślizg informacyjny, tworzenie fikcyjnych nowości, takich jak "biznes w chmurach", i notoryczne niewykorzystanie możliwości konkurencyjnej, biznesowej przewagi, jaką daje IT.

Skok wydajności w zasięgu ręki

Sporo na ten temat napisano w "Wyzwaniach…" w artykule "Nowy, niepewny świat". Znajdujemy tam nader istotne twierdzenie: "[…] duża część firm europejskich nie uznaje informatyki za istotne źródło osiągania przewagi konkurencyjnej […] decydenci postrzegają ją jedynie jako obszar kosztów". Autor artykułu słusznie podkreśla, że tam gdzie IT stanowi "narzędzie budowania przewagi […] zapewniające elastyczność i efektywność procesów biznesowych", informatyka staje się istotnym źródłem "sukcesu przedsiębiorstw".

Znakomicie, szkoda tylko, że te twierdzenia padają bez odwołania się do wydanej niedawno, cytowanej już powyżej książki Adama Kolawy "Skokowy wzrost wydajności. Co szefowie firm naprawdę muszą wiedzieć na temat IT", która te same tezy wykłada bez porównania bardziej precyzyjnie i klarownie. Nie należy mieć o to pretensji do autora artykułu, który nie pisał wszak encyklopedii, ale do redakcji "Wyzwań". Opisanie np. mało fascynujących perypetii firmy Budokrusz z pocztą elektroniczną, a pominięcie tematu oraz tez książki Adama Kolawy (zaliczanego od lat do jednego ze 100 najbardziej wpływowych osób IT w Stanach Zjednoczonych) świadczy o braku aktualnej wiedzy i kilkuletnim opóźnieniu w postrzeganiu IT przez redakcję dodatku.

Rozumiem, że kto rozmawia z potęgami, takimi jak Warren Buffet i Mark Zukerberg, nie ma czasu czytać dziwacznych - jak się niestety sądzi - książek na temat IT, choć bez tego IT Mark Zukerberg i jego majątek w ogóle by nie zaistniały. Zainteresowani, ale mający niewiele czasu, mogli zapoznać się z tematem już w sierpniu 2010 r., w - ile razy go tu wymieniam! - Computerworld. Czemu więc "Biznes w chmurach" o tym wcale nie wspomina i udaje, że właśnie wynalazł koło?

Warto dodać, że metodyka prowadzenia przedsięwzięć IT, zarówno działów, jak i projektów, umożliwiająca realizację celu, aby "informatyka stała się istotnym źródłem kluczowego sukcesu przedsiębiorstw", istnieje od lat. Nazywa się Automated Defect Prevention. Kiedy stosuje się ADP, modyfikacje oprogramowania, źródło nieustannego stresu i gwarantowanych kłopotów w każdej firmie, stają się rutynowym, prostym zadaniem. Nieustający konflikt między biznesem, który - słusznie! - domaga się nawet kilkudziesięciu modyfikacji oprogramowania rocznie, a działem IT, który z wielkim bólem realizuje zmiany raz na kwartał, maleje i znika, a oprogramowanie staje się towarem jednorazowym niczym pieluchy albo maszynki do golenia! Metoda ADP znakomicie pasuje - ba, jest wręcz konieczna! - do tworzenia i modyfikowania aplikacji działających w trybie "chmury".

ADP opisane jest precyzyjnie w książce "Automated Defect Prevention", o której można poczytać m.in. na portalu www.adpqb.org. Artykuł na temat metodyki ADP pojawił się w Computerworld w sierpniu 2007 r., a więc ponad trzy lata temu (!). O czym jednak redakcja "Biznesu w chmurach" zdaje się nie wiedzieć. Aby poznać ADP, okazji było wiele, m.in. na zorganizowanych kilkakrotnie seminariach w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Wrocławiu i Krakowie. Temat nagłaśniano też na kilku ogólnopolskich konferencjach. Ale wg "Biznesu w chmurach", dopiero w listopadzie 2010 r. pojawiło się "nowe spojrzenie na IT"…


TOP 200