Open Source - rak, komunizm i religia w jednym?

Microsoft: sami do końca nie wiemy, jak to się potoczy

Open Source - rak, komunizm i religia w jednym?

Steve Ballmer

Microsoft i jego produkty niezwykle często pojawia się w dyskusjach dotyczących świata Open Source. Nic dziwnego, środowisko próbuje konkurować z korporacją na wielu rynkach: poczynając od pakietu biurowego (OpenOffice.org kontra Microsoft Office) i systemu operacyjnego do komputerów PC (Windows kontra Linux), a kończąc na systemach serwerowych ("Najszybszy na świecie superkomputer z Windows - 23. miejsce na liście TOP 500").

Redmond z jednej strony się otwiera i próbuje znaleźć w nowych realiach biznesowych, a z drugiej nie przestaje krytykować świata Open Source. Przoduje w tym Steve Ballmer, który nazwał ruch licencję GNU "rakiem praw intelektualnych, który atakuje wszystko z czym się zetknie" a ruch zwolenników Linuksa - komunistami.

Prezes Microsoftu na jednej z konferencji dla studentów powiedział wprost, że opublikowanie kodu źródłowego Windows uczyni system darmowym. Choć oskarżono go o mylenie pojęć, z punktu widzenia przeciętnego człowieka oprogramowanie darmowe i wolne jest dokładnie tym samym (przynajmniej na razie - patrz też wstęp). Taki ruch zagroziłby firmie i na pewno uniemożliwiłby organizowanie licznych imprez dla ludzi.

Słowem: Open Source musi przemyśleć swoje założenia. Na darmowości nie da się zarabiać.

Sun: open source za bardzo otwarte

Dziś Sun odwołuje swoje dawne propozycje i przyznaje do popełnionych błędów. Warto jednak przytoczyć opinię Jonathana Schwartza, prezesa Suna, z 2005 roku. Uważał on wtedy, że aktywnie promowana przez Stallmana i środowisko licencja GNU GPL w wersji drugiej (patrz też: "GPL3 - jedna licencja dla wszystkich") jest wybitnie niewygodna dla firm.

Schwartz uważał, że GPL jest zbyt restrykcyjna w kontekście wymuszanej wolności. Jego zdaniem przedsiębiorstwa potrzebują ukrywać własność intelektualną przed światem - a przynajmniej jej kluczowe aspekty. Tymczasem GPL "zaraża" fragmenty kodu, zgodnie z nią bowiem źródła aplikacji muszą być udostępniane światu.

Deweloperzy boją się takiej wolności. Pozostaje pytanie: czy jest to uzasadniony strach? Postępy środowiska pokazują, że niekoniecznie.


TOP 200