Największe giełdy kryptowalut nie chcą blokować Rosji. Czy postępują słusznie?

Niektórzy dziennikarze i politycy domagają się, aby największe giełdy kryptowalut "odcięły" użytkowników z Rosji. Te jednak podkreślają, że martwią się o niewinnych klientów.

Giełdy kryptowalut zachowują obiektywizm / Fot. André François McKenzie, Unsplash.com

Giełdy kryptowalut zachowują obiektywizm / Fot. André François McKenzie, Unsplash.com

Jeśli ktoś nie ma pełnego obrazu informacji, może pomyśleć, że giełdy kryptowalut z jakiegoś powodu sprzyjają Rosji - tej Rosji, od której odcinają się obecnie największe marki, i tej, która np. ostatnio zablokowała Facebooka.

Sprawdź: Lucky Patcher

Zobacz również:

  • Bitcoin osiąga najwyższy poziom od 18 miesięcy, ale kopanie kryptowalut nadal jest nieopłacalne
  • Kolejny trudny kwartał kryptowalut

Firmy wycofują produkty i usługi z Rosji, a także zamykają oddziały i często są zmuszane do tego, by zwalniać pracowników. Największe giełdy kryptowalut, Coinbase i Binance, ciągle jednak działają w Rosji i odmawiają nałożenia ogólnych zakazów na wszystkich rosyjskich użytkowników.

Póki co giełdy odrzucają wezwanie do zakazu handlu z wszystkimi rosyjskimi użytkownikami. Tłumaczą, że w ten sposób mogą ukarać użytkowników, którzy są niewinni i nie mają absolutnie nic wspólnego z inwazją Rosji na Ukrainę.

"Uważamy, że każdy zasługuje na dostęp do podstawowych usług finansowych, chyba że prawo stanowi inaczej" - powiedział Brian Armstrong, dyrektor generalny Coinbase. Jeśli więc giełda zostanie prawnie zmuszona do tego, aby zabronić dostępu Rosji, zrobi to. Do tego czasu ma zamiar obsługiwać wszystkich użytkowników. "Nie zamierzamy jednostronnie zamrażać kont milionów niewinnych użytkowników" - dodał Armstrong.

Europejscy ustawodawcy twierdzą, że giełdy powinny zablokować dostęp, ponieważ w przeciwnym razie pomagają oligarchom i innym sankcjonowanym zwolennikom Putina w praniu brudnych pieniędzy. Uważają, że kryptowaluty zmniejszają wpływ innych sankcji.

Changpeng Zhao, dyrektor generalny Binance, napisał z kolei na Twitterze: "Fakt: W Rosji jest ok. 350 banków. Na liście sankcji znajduje się ich tylko kilkanaście, a wszyscy i tak skupiają się na kryptowalutach". To niestety prawda. Media często nie weryfikują odpowiednio informacji, niejako gubiąc fakt, że większość banków w Rosji ciągle działa.

Zobacz: Sputnik News

Warto natomiast zauważyć, że kryptowaluty służą zarówno Rosji, jak i Ukrainie. Jeśli chodzi o finanse, nie ma środka tak neutralnego i "wolnego", jak zdecentralizowane kryptowaluty pokroju Bitcoina czy Ethereum.

Giełdy kryptowalut nie mają uprawnień, by nakładać sankcje

Decyzje dotyczące sankcji są podejmowane na najwyższych szczeblach rządów, przy wsparciu ustawodawców, organów ścigania, a nawet sił wojskowych. Giełdy podkreślają, że nie powinny one decydować o zamrażaniu danej populacji zasobów finansowych. Dla przykładu, w Londynie czy w Nowym Jorku nie brakuje Rosjan - czy prezes banku w Londynie powinien mieć możliwość jednostronnej decyzji o zamrożeniu aktywów przeciętnego człowieka, który nie ma nic wspólnego z wojną i Putinem, i jedynie urodził się w Rosji? Na jakiej podstawie? "Rozumiemy i musimy trzymać się sankcji międzynarodowych, ustalanych przez dane rządy. Ale nie zamierzamy tworzyć własnych" - czytamy na blogu Binance.

Jeśli nawet zabronimy kryptowalut - nic to nie da

Binance zwraca również uwagę na coś innego - prosty fakt, że rynek kryptowalut dopiero jest w początkowej fazie rozwoju. To oznacza, że ciągle niewiele osób w ogóle korzysta, czy wie czym są kryptowaluty.

I tak, ok. 3% światowej populacji ma dziś jakiś rodzaj ekspozycji na kryptowaluty (tj. posiada trochę kryptowalut). Spośród nich większość ma tylko niewielki procent swojej wartości netto w krypto - średnio mniej niż 10%. Jak podaje Binance, bardzo prawdopodobne jest, że globalna wartość netto to w kryptowalutach tylko 0,3%. Zamiast więc skupiać się na bankach, które mają 99,7% pieniędzy, media i politycy od jakiegoś czasu skupiają się na tych 0,3%, wywierając presję i przedstawiając kryptowaluty w złym świetle. Niestety fakt jest taki, że politycy zdają sobie sprawę, że nie mogą kontrolować kryptowalut, więc obecną sytuację wykorzystują do tego, by ich zakazać i podkreślać, że są one "szkodliwe" czy "finansują wojnę". Uważajmy na takie informacje, ponieważ mijają się one z prawdą.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200