Multimedialna szkoła

Tylko dla wytrwałych

Zdaniem prof. Andrzeja Kraśniewskiego z Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej, zajmującego się wykorzystaniem technik informacyjnych w edukacji, multimedia mogą wnieść wiele pożytecznych i wartościowych zagadnień do nauczania w szkołach. Nie staną się jednak nigdy podstawową formą kształcenia. Mogą natomiast znakomicie pełnić funkcje uzupełniające i rozszerzające w stosunku do podręczników.

"Nauczanie jest procesem społecznym" - tłumaczy prof. Andrzej Kraśniewski. - "Jego istotą jest dialog, bezpośredni kontakt między uczącym a uczniem". Szczególnie na niższych poziomach nauczania konieczne jest stałe obcowanie ucznia z nauczycielem. Z dzieckiem trzeba wciąż dyskutować, wymieniać opinie, przekonywać, argumentować. Trzeba także - co bardzo ważne - systematycznie sprawdzać zakres przyswojenia wiedzy i korygować postępy w nauce. To może zrobić tylko człowiek. "CD-ROM-y mogą być dobrym narzędziem dla tych, którzy już potrafią się uczyć" - mówi prof. Andrzej Kraśniewski. - "Uczeń, z którym tradycyjna szkoła ma kłopoty, nie przyswoi sobie wiedzy z programów multimedialnych. On nie ma na tyle samodyscypliny i zdolności kojarzenia informacji, by sam mógł sobie poradzić. Wielość dostępnych wiadomości nie stanowi dla niego dostatecznej motywacji do podjęcia niezbędnego wysiłku".

Techniki medialne z powodzeniem są wykorzystywane w edukacji szkolnej w wielu krajach. Dobrze funkcjonuje np. system zdalnego nauczania za pomocą telewizji satelitarnej na rozległych terenach Australii czy Kanady. Mimo oddalenia, uczeń cały czas pozostaje pod kontrolą nauczyciela. Nauczanie odbywa się w sposób synchroniczny, tzn. w czasie rzeczywistym, tak jak w tradycyjnej szkole, lecz przy użyciu nowych technik. To, zdaniem prof. Andrzeja Kraśniewskiego, decyduje o skuteczności tego modelu kształcenia. Takich rezultatów nie udałoby się osiągnąć, według niego, w sposób asynchroniczny - każdy uczy się kiedy chce i gdzie może (np. o drugiej w nocy w Nowym Jorku pobiera z serwera w Warszawie potrzebne materiały). To jest przede wszystkim metoda dla dorosłych, wytrwałych i zdyscyplinowanych.

Obok map i slajdów

Od trzech lat Ministerstwo Edukacji Narodowej kupuje programy multimedialne na wyposażenie szkolnych pracowni komputerowych w całym kraju. "Chodzi o to, by nie było w nich tylko sprzętu, lecz także propozycje przykładowego oprogramowania, które można wykorzystać w pracy z uczniami" - wyjaśnia Jerzy Dałek z Wydziału Informatyki MEN. Są to zarówno materiały związane z programem nauczania poszczególnych przedmiotów, jak i narzędzia komputerowe w postaci programów graficznych, edytorów tekstów czy też CD-ROM-y wspomagające naukę informatyki.

Zakupy odbywają się w drodze przetargów. W ubiegłym roku kupiono w ten sposób do gimnazjów osiem programów multimedialnych na CD-ROM-ach. Była to m.in. Encyklopedia PWN, program do chemii wydany przez Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, EduROM do nauki fizyki, au-torstwa firmy Young Digital Poland, oraz programy do nauki języka angielskiego, informatyki i zasad ruchu drogowego. Ministerstwo zamierzało kupić programy do geografii i biologii, ale przetarg się nie odbył, jak twierdzi Jerzy Dałek, z powodu braku ofert.

"Nie możemy zaspokoić wszystkich potrzeb szkół" - mówi Jerzy Dałek. - "Naszym zadaniem jest raczej rozbudzanie zainteresowań tego typu propozycjami, inspirowanie do tworzenia własnych zbiorów multimedialnych. Chcemy pokazywać szkołom, że są takie możliwości, i zachęcać je do samodzielnego kupowania - na podobnej zasadzie, jak dokonują zakupów książek do szkolnych bibliotek". Według Jerzego Dałka, odpowiednie zasoby są podstawowym warunkiem efektywnego wykorzystania techniki komputerowej w szkole. Najwięcej zależy jednak od nauczycieli. To do nich bowiem należy decyzja o sposobie skorzystania z tych zasobów.

Na pewno jeszcze nie można traktować CD-ROM-ów jako obowiązujących podręczników szkolnych. Według rozporządzenia ministra edukacji, na listę podręczników mogą zostać wpisane tylko książki wydane w formie drukowanej. "Multimedia są mile widziane w pracy z uczniami, nie mogą być jednak stosowane jako forma podstawowa" - mówi Danuta Mieszkowska z Departamentu Kształcenia i Wychowania MEN. - "Dostrzegamy ich zalety, ale musimy uwzględniać polskie realia i możliwości uczniów. Każde dziecko musi mieć możliwość korzystania z podręcznika, także po lekcjach. A w ilu polskich domach są dzisiaj komputery? Nie wszystkie rodziny stać nawet na kupienie kompletu potrzebnych książek".

Programy multimedialne mogą znaleźć się obecnie jedynie na liście zalecanych przez ministerstwo tzw. środków dydaktycznych, zwanych potocznie pomocami naukowymi. Jest ich już na niej sporo i to do różnych przedmiotów na różnych poziomach nauczania (pełna lista pod adresemhttp://www.ptm.edu.pl ). Aplikacje multimedialne w spisie sąsiadują z różnego rodzaju planszami, mapami, wykresami i przezroczami. "Są to zazwyczaj bardzo interesujące propozycje" - uważa Maria Branecka, odpowiedzialna w MEN za prowadzenie rejestru środków dydaktycznych. - "Zawierają materiały poszerzające w znacznym stopniu wiedzę podręcznikową". Jej zdaniem, najlepsze CD-ROM-y powinny być na tyle uniwer- salne, by można było je wykorzystać ze wszystkimi dopuszczonymi do użytku podręcznikami z danego przedmiotu. "Każdy nauczyciel dokonuje wyboru indywidualnie" - dodaje M. Branecka. - "Do niego bowiem należy decyzja o zakresie i sposobie skorelowania materiału multimedialnego z programem nauczania swojego przedmiotu".

Nauczyciele uważają z kolei, że zastosowanie multimediów w szkołach będzie miało dopóty ograniczony zasięg, dopóki pracownie przedmiotowe nie będą wyposażone we własny sprzęt komputerowy, chociażby komputer PC sprzężony z rzutnikiem. Korzystanie raz na jakiś czas z wydzielonej pracowni komputerowej - bo jest akurat wolna - to za mało, by można było mówić o systematycznej, metodycznej pracy z uczniami.


TOP 200