Multimedialna szkoła

Zapachy i smaki

Z prowadzonych dotychczas w Polsce badań wynika, że uczniowie chętnie korzystają z programów multimedialnych. Przeważnie jednak robią to indywidualnie, na własny użytek. Multimedia nie wpisały się jeszcze na trwałe w tok zajęć lekcyjnych. W szkołach brakuje nie tylko komputerów, ale przede wszystkim odpowiednio przygotowanej i zainteresowanej nowymi technikami kształcenia kadry nauczycielskiej. "Nowe media wnoszą do procesu nauczania nową jakość" - wyjaśnia prof. Wacław Strykowski z Zakładu Technologii Kształcenia Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, redaktor naczelny kwartalnika Edukacja Medialna. "Aby jednak właściwie je wykorzystać, trzeba znać nie tylko ich możliwości, lecz także rozumieć zasady edukacji. Wtedy można ocenić, kiedy ich użycie jest potrzebne i zasadne. Nowe rozwiązanie nie może być preferowane tylko dlatego że jest atrakcyjne z racji swej nowości" - uważa prof. Wacław Strykowski.

Prawdziwe kształcenie multimedialne odbywa się - zdaniem prof. Wacława Strykowskiego - wówczas, gdy nauczyciel nie eliminuje żadnego ze środków dydaktycznych. Wie, kiedy trzeba użyć tradycyjnych metod, łącznie z tablicą i kredą, a kiedy bardziej skuteczne będą nowoczesne środki przekazu informacji. Chodzi o to, żeby nie pozbawić dzieci przyjemności szukania w różnych źródłach, wysiłku dochodzenia metodą prób i błędów do ostatecznych wniosków. Elektroniczne programy multimedialne są łatwiejsze dla uczniów, gdyż często od razu podają "kawę na ławę". Ich interaktywność ogranicza się do warstwy czysto informacyjnej. To pozbawia dzieci emocji i całej gamy odczuć związanych z procesem rozwiązywania problemu w rzeczywistości. Szperanie, myszkowanie po wielu różnych miejscach, szukanie w książkach, atlasach, filmach, na zdjęciach i CD-ROM-ach wzmaga ciekawość i pobudza zainteresowanie.

"Dla edukacji bogactwo informacji nie jest tak ważne, jak ich przetwarzanie" - podkreśla prof. Wacław Strykowski. Medium musi, zdaniem pedagogów, dawać szansę na samodzielne działanie, robienie czegoś, a nie tylko słuchanie i oglądanie. Interakcja nie może ograniczać się do przestrzeni wirtualnej. "Co z tego, że w Internecie znajdzie się tak wiele wiadomości, jeżeli uczeń nie będzie umiał sobie z nimi poradzić, nie będzie w stanie opanować ich intelektualnie?" - pyta prof. Wacław Strykowski.

Poznańscy naukowcy zainicjowali program badań, które mają odpowiedzieć na pytanie, czym dokładnie uczenie się z CD--ROM-ów różni się od nauczania tradycyjnego. Jakie procesy intelektualne, emocjonalne i decyzyjne powstają za sprawą korzystania z multimediów? Na podstawie wstępnych wyników już można postawić hipotezę, że jest to uczenie się płytsze, nie pogłębione. Dalsze badania mogą to stwierdzenie wzmocnić lub obalić. Badacze nie są pewni, czy dzieci wychowywane od początku w środowisku zdominowanym przez media cyfrowe nie będą inaczej reagowały na świat i w odmienny sposób przyswajały wiedzę o nim. Być może ich obraz świata będzie już obrazem świata innego, przetworzonego w całości cyfrowo i dostępnego za pośrednictwem komputera.


TOP 200