Koniec świata komputerów

Socjonika i sklepoboty

Kolejny (społeczno-polityczny) etap rozwoju informatyki jest wyraźnie widoczny w obszarze socjoniki. Ta młoda dziedzina wiedzy powstaje na pograniczu informatyki i socjologii. Już tylko owo "pogranicze" jest cechą obiecującą, najwartościowsze i najbardziej przełomowe osiągnięcia bowiem rodzą się właś-nie w wymiarze wielodziedzinowym. Świat nie jest zbiorem szufladek, ale całością, w której fazy Księżyca mają wpływ na zachowanie się wód płodowych kobiety w ciąży. Z kolei lekceważenie idei interdyscyplinaryzmu prowadzi do negatywnych fenomenów typu "dziura ozonowa". Zapobieganie temu zjawisku wymagałoby łączenia takich obszarów, jak astrofizyka, chłodnictwo, marketing, chemia, socjologia, przemysł kosmetyczny czy meteorologia.

Powiedzmy jednak otwarcie, że takie multiobszarowe połączenia nie są łatwe i oczywiste. Socjolodzy i informatycy spoglądają na siebie bardziej "z ukosa" niż otwarcie. Wynika to choćby z nieszczęśliwej tradycji dzielenia wiedzy na ścisłą i humanistyczną. Równie dobrze, na zasadzie przeciwieństw, można by powiedzieć, że nauki dzielą się na "nieludzkie" i "niedokładne". Ale istnieją też konkretne zarzuty, jakie stawiają sobie specjaliści różnych dyscyplin. I tak socjolog, nie bez racji, powiada, że liniowo i deterministycznie pracujące algorytmy komputerowe nie najlepiej kwalifikują się do modelowania wielości złożonych i czułych procesów społecznych.

Informatyka, a jakże, próbowała tworzyć odpowiednie oprogramowanie symulacyjne, ale z oczywistych powodów z reguły działało ono na określonej konfiguracji komputerowej, której cechą była lokalna ograniczoność. Na przykład był to jeden komputer. Wprawdzie można było uruchamiać na nim wiele procesów, ale dopiero powstanie Internetu spowodowało, że stosowne oprogramowanie symulacyjno-socjologiczne wzbogaciło się w ważki czynnik przypadkowości. Ów efekt uzyskano dzięki oprogramowaniu agentowemu. Agent jest kawałkiem (sztucznej) inteligencji puszczonym na otwarte wody globalnej sieci. Klasycznym już przykładem takiego agenta jest np. pakiet Firefly, pełniący rolę robota zakupowego - sklepobota (shopbot).

No tak, jeden agent jeszcze socjonicznej wiosny nie czyni. Taki program może "tylko" zastąpić użytkownika, kiedy ten np. kładzie się spać, i komunikować się z innym. Ale przecież można pójść dalej i pozwolić naszemu agentowi na "rozmowę" z innym. Brzmi to prosto, niemniej każdy, kto zetknął się z problematyką sieciowych protokołów i formatów danych przy ich elektronicznej wymianie, wie, że taki postulat oznacza dla agentów umiejętność posługiwania się specyficznym, wspólnym "językiem". Mówiąc "dla agentów", zamiast "dla agenta", niepostrzeżenie przeszliś-my od liczby pojedynczej do mnogiej. I w tym przypadku zabieg ten jest prosty jedynie z językowego punktu widzenia. W informatyce za taką metamorfozą stoją osobolata wysiłku wysoko kwalifikowanych specjalistów. Efektem tych prac są systemy wieloagentowe (multi-agent system). Przykładem takiego rozwiązania jest Kasbah (arab. miasto).

Ów multiagentowy bazar powstał na sławnym "Micie" (Massachusetts Institute of Technology), będącym niewątpliwie jednym z centrów rozwoju naszej cywilizacji. System służy do automatyzacji transakcji handlowych i działa według następującego schematu:

  • użytkownik, który chce coś sprzedać lub kupić, wyposaża agenta w parametry dotyczące określonego towaru (specyfikacja, ilość, przedziały cenowe, tolerancje czasowe i in.), po czym wysyła go na wirtualny rynek;

  • agent spotyka się na rynku z innymi agentami, szukając partnerów dla żądanej transakcji i prowadząc z nimi negocjacje w ramach wyspecyfikowanych kompetencji;

  • kiedy agenci dochodzą do porozumienia, wysyłają elektroniczne listy do swoich użytkowników (panów/właścicieli), podając dane transakcji, która może być zrealizowana;

  • jeśli obaj użytkownicy wyślą potwierdzenia do agentów, zostaje zawarta transakcja.
Oczywiście, pełny algorytm takiego SABS-a (Sell-And-Buy-System) jest bardziej złożony i uwzględnia różne sytuacje, do jakich może dojść na rynku, np. jeśli agent nie może znaleźć partnera do transakcji z powodu zbyt wysokiej ceny, informuje użytkownika o potrzebie jej korekty itp. Łatwo sobie wyobrazić, jak wielkim usprawnieniem dla handlu byłoby rozpowszechnienie inteligentnych sklepobotów. Internet, który dawałby takie możliwości, byłby już innym medium niż to, które znamy obecnie. Tu już dotarliśmy aż do czwartej kolumny - opatrzonej znakami zapytania - naszej tabeli, obrazującej falowo-fazowy rozwój informatyki. Na razie mamy przecież jeszcze problemy ze standardami, których wymagają choćby "ręczne" zakupy w Internecie.

Nie to jest jednak najistotniejsze dla prowadzonych rozważań. Oto bowiem system multiagentowy zaczyna żyć własnym życiem. Dochodzi do prawdziwej gry rynkowej, a tym samym do powstawania relacji socjonicznych. Podejście liniowo-deterministyczne niewiele nam pomoże, jeśli zechcemy teraz badać zachowania agentów czy ich grup. Na pewno taki system bardziej nadaje się do symulowania rzeczywistego świata socjologii niż systemy dotychczasowe. Ba, musimy nawet spodziewać się trudności w kolejnej fazie modelowania. Skoro bowiem wirtualny system tak dobrze modeluje rzeczywistość, że staje się porównywalnie złożonym, to możemy znaleźć się w sytuacji, gdy pisane streszczenie 100-stronicowej książki ma 200 stron! Czego można się wówczas nauczyć od systemu socjonicznego i czy da się go w pełni kontrolować? Są to jednak pytania, na które pełną odpowiedź znajdziemy dopiero na kolejnych szczeblach naszego rozwoju. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak piąć się dalej po tych schodach do góry.


TOP 200