Koniec świata komputerów

W dynamicznym rozwoju współczesnych technologii informatycznych można dostrzec zwiastuny końca komputerowego świata - przynajmniej w takiej jego postaci, jaką znamy od półwiecza.

W dynamicznym rozwoju współczesnych technologii informatycznych można dostrzec zwiastuny końca komputerowego świata - przynajmniej w takiej jego postaci, jaką znamy od półwiecza.

List do babci

W rozwoju każdej technologii można wyróżnić trzy podstawowe fazy: eksperymentowania, stabilizacji i rozkwitu. Pierwszą z nich można by również nazwać fazą prób i błędów. Zwłaszcza błędów, jak złośliwie i z perspektywy czasu daje się zauważyć. Ten pierwszy okres, mimo że pełen "chorób wieku dziecięcego", cechuje się jednak wielkim ładunkiem innowacyjności. To w tym początkowym okresie powstają najważniejsze idee. Wiele z nich zostanie później odrzuconych, lecz te, które przetrwają, utworzą zręby przyszłych, sprawdzonych zastosowań.

W fazie stabilizacji, eksperymentowania jest już znacznie mniej. To faza akceptowania standardów, bez których żadna technologia nie mogłaby opuścić naukowych laboratoriów, garaży zapaleńców czy murów urzędów patentowych, aby wypłynąć na wody szerokich zastosowań praktycznych. To wówczas prototypy stają się urządzeniami znanymi, choć jeszcze stosunkowo drogimi. Ich cena stanie się bardziej przystępna w następnej fazie - rozkwitu.

Obecnie z technologii korzystają już "wszyscy". Według zasad prawa psychologii sprzedaży, ów moment następuje wtedy, gdy 8% populacji potencjalnych użytkowników korzysta już z danego rozwiązania. To znaczy: co 12 osoba, jedna na kilka rodzin. Tyle wystarczy, aby mieć w otoczeniu kogoś, na tyle dobrze znajomego, by szczerze i bezpośrednio na temat nowej technologii rozmawiać. A taka "ustna propaganda" potrafi zdziałać zdecydowanie więcej niż najbardziej wyrafinowane kampanie reklamowe. Po przekroczeniu 8-proc. progu, nowa technologia jest na tyle dobrze widoczna wokół nas, że "każdy" prędzej czy później będzie dążył do jej posiadania.

Mechanizm ten działa także w drugą stronę: niewielki procent używających technologii powoduje, że nikogo ona "nie rusza", po prostu nie działają, jak zwykle najsilniejsze, przykłady z naszego otoczenia. Z tego powodu nie prześladują nas myśli o zakupie własnego samolotu czy aparatu znanego od 100 lat. Za to koniecznie musimy nabyć kuchenkę mikrofalową, bo taką ma sąsiadka, ciocia czy znajomy z pracy. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na najnowsze sondaże. Wskazują one na fakt dostępu do Internetu 6-8% Polaków. Oznacza to, że stajemy w naszym kraju na progu bardzo dynamicznego rozwoju w tej dziedzinie.

To znaczy, że ów przysłowiowy "każdy", choćby z grubsza, ale wie "z czym się Internet je". To znaczy, że każda babcia ma już wnuczka, który opowiada o internetowych pogawędkach z Kanadą i elektronicznych listach do Nowej Zelandii. Oznacza to, że pewnego dnia babcia powie: "Wnusiu, a czy do mnie nie mógłbyś przysłać takiego listu?".

Resztę zrobią prawa ekonomii i wolnego rynku. Kto chce na tych procesach zarobić, niech zawczasu wyciąga wnioski, zanim "babciny tort" zostanie podzielony do końca. Faza rozkwitu technologii jest też fazą jej nasycenia, a to implikuje potrzebę tworzenia nowych paradygmatów i cały cykl zaczyna się od nowa.

Czwarta fala

Spróbujmy zatem zidentyfikować nasze miejsce na mapie przeobrażeń informatyki, aby zobaczyć, dokąd mogą nas zaprowadzić drogi jej rozwoju. Falowy model cywilizacyjnego postępu da się również odnaleźć w tej dziedzinie. Mamy zatem pierwszą falę: powstanie informatyki. Od lokomotyw typu ENIAC w latach 40., do klimatyzowanych ośrodków obliczeniowych w latach 60., z potężnymi, drogimi komputerami o zamkniętych standardach. Fala druga to komputer na każdym biurku. Od pierwszych mini- i mikrokomputerów lat 70. do stabilnych, otwartych standardów sprzętowo-programowych lat 90. I wreszcie fala trzecia: komputery łączcie się. Globalna Sieć sieci (Internet) tworząca metainfrastrukturę dla wszelkich aplikacji z szerokim spektrum komunikacyjnym (multimedia).

Czas pierwszej fazy majestatycznym blaskiem rozświetlały, idące w zapomnienie, BURROUGS-y, HONEYWELL-e czy konstrukcje typu UNIVAC. Drugi okres to powstające w garażach potęgi Gatesów i Wozniaków. Kto wygra trzeci etap, zgarniając największe odcinki nowo powstających rynków: wideokonferencji, wirtualnych domów towarowych czy kompuwizorów vel teleputerów (urządzeń łączących w całość telewizor z komputerem i telefonem)? Niezależnie od odpowiedzi na te pytania, każdej z fal informatycznego rozwoju można przyporządkować wspomniane trzy fazy: eksperymentowania, stabilizacji i rozkwitu (tab. 1).

Okresy zaproponowane w tabeli należy odbierać orientacyjnie. Duże konfiguracje typu mainframe i dzisiaj przeżywają pewien renesans. Z kolei amerykańska sieć Arpanet, w której można dopatrywać się zalążków współczesnego Internetu, to lata 60. Nie uwzględniamy również lokalnych różnic rozwojowych. Najbardziej interesuje nas kwadracik macierzy o koordynatach III.3. Tu właśnie jesteśmy. Ale gdzie dokładnie? I co kryje się za znakami zapytania oznaczającymi czwartą falę rozwoju informatyki?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200