I po co to komu?

Małe, a cieszy

Przykłady systemów, których realizacja wciąż trwa lub jest od lat w nieustannym planowaniu, uzgadnianiu, przygotowaniu czy dopasowywaniu funkcjonalności, można by mnożyć. Kataster, e-sądy, elektroniczna księga wieczysta, PESEL 2, CEPIK. Notabene chyba w tym roku kończy się umowa Asseco, spadkobiercy Softbanku na jego budowę... W tym natłoku projektów niedokończonych, czy źle zrealizowanych, zdobywających łatwo zainteresowanie i nagłośnienie ze strony mediów, giną projekty udane, skończone, działające. Takie jak np. system informacyjny Schengen czy system obsługi dopłat dla rolników IACS.

Zastanawiające, że są to akurat systemy, który realizacja została wymuszona przez Unię Europejską. Ale dobre i to. W końcu na to liczyliśmy, że wstąpienie do Unii przyczyni się do modernizacji naszej administracji i przyspieszenia procesów informatyzacji instytucji państwa. Tyle tylko, że jedna jaskółka, a nawet dwie, wiosny jeszcze nie czynią. Tak samo kilka dobrze działających, ale na różnych polach, systemów IT nie poprawi efektywności funkcjonowania całej naszej administracji.

Jest jednak jeden obszar, gdzie informatyzacja instytucji publicznych przynosi widoczne efekty i postępy. To obszar funkcjonowania samorządów lokalnych. Krok po kroku, systematycznie i stale podejmują one i prowadzą działania zmierzające do usprawnienia funkcjonowania urzędów i instytucji samorządowych za pośrednictwem technik informatycznych. Nie czekając na ustawowe rozstrzygnięcia, regulacje i finanse realizują projekty, które przyczyniają się do wprowadzenia polskiej administracji na ścieżkę nowoczesności.

To tutaj, głównie w dużych miastach - w ślad za którymi idą mniejsze gminy - powstają systemy zdalnej obsługi mieszkańców, systemy informacji przestrzennej, systemy wspomagania zarządzania oświatą, infrastruktura dostępu do Internetu. Szkoda tylko, że są to projekty wyspowe, dostępne dla mieszkańców poszczególnych gmin, realizowane na potrzeby rozwiązań miejscowych problemów. Bez ich wpisania w spójny system zarządzania państwem, marne są szanse na ich wpływ na poprawę funkcjonowania administracji publicznej jako całości.

Komentarz

Należy rozróżnić dwa światy informatyki w administracji publicznej: informatykę w mikroskali - wszechobecną w instytucjach i urzędach w formie oprogramowania i sprzętu wspierającego miejsce pracy oraz standardowych programów wsparcia zarządzania, takich jak systemy finansowo-księgowe, systemy pracy grupowej itp. oraz informatykę w makroskali - o zasięgu krajowym, której zamierzeniem jest wspieranie istotnych funkcji państwa. W pierwszym przypadku możemy mówić o ogromnym postępie i niewątpliwym, pozytywnym wpływie rozwoju IT na jakość pracy w administracji. Rodzi się jednak pytanie, czy ten rozwój wpłynął w sposób istotny na wydajność (stosunek kosztów do wyników działalności) i efektywność (jakość usług i stopień pozytywnego oddziaływania na otoczenie) administracji jako całości.

Niestety, informatyka w makroskali w poważnym stopniu pozostaje wciąż w sferze lepszych lub gorszych pomysłów na uzdrowienie kluczowych dziedzin funkcjonowania państwa. Tak naprawdę istnieje tylko kilka państwowych systemów, takich jak Ewidencja Ludności PESEL czy system statystyki państwowej SPIS, a bardziej współcześnie system KSI ZUS czy ewidencja kierowców i pojazdów CEPiK. Oczywiście, mówi się o całej plejadzie systemów o zasięgu resortowym, które mają uzdrowić nasze podatki, służbę celną czy służbę zdrowia. Wykorzystanie i akceptacja tych systemów przez społeczeństwo, przedsiębiorców i instytucje administracji są niestety dalece niezadowalające.

Dlaczego wpływ informatyki na obraz polskiej administracji publicznej, widzianej oczyma społeczeństwa czy przedsiębiorców, jest tak niewielki, mimo ogromnych przecież nakładów? Moim zdaniem, odpowiedzi na to pytanie należy szukać zarówno w sferze informatyki, jak i w dziedzinie zarządzania oraz organizacji instytucji publicznych. Dobra informatyka powinna być inwazyjna, to znaczy powinna umożliwiać i stymulować powstanie nowej, lepszej rzeczywistości, która podlega ocenie przez pryzmat obiektywnych miar działalności odpowiednio dobranych do celów i charakteru działalności publicznej. Niestety, świat informatyki i świat kadencyjnej polityki dzieli mur braku zrozumienia, który stanowi podstawowy hamulec postępu w rozwoju nowoczesnej administracji. Rozwiązania proponowane przez informatykę mają tendencje wprowadzania coraz doskonalszych rozwiązań technicznych i siłą rzeczy dopasowują się do murów blokujących zmiany zasad działania administracji, zamiast te mury kruszyć.

Na świecie istnieje wiele dobrych przykładów zastosowań informatyki w sektorze publicznym. Wystarczy wspomnieć wprowadzenie wyłącznie elektronicznych faktur w duńskiej administracji publicznej, co przyniosło setki milionów euro rocznych oszczędności. Niestety, nie spotkałem się z żadną analizą skutków finansowych wdrożenia systemów informatycznych o zasięgu krajowym w Polsce. Myślę, że analiza pod tym kątem dyskutowanych zamierzeń informatycznych w skali makro może przynieść interesujące rezultaty.

dr Witold Staniszkis, Rodan Systems

I po co to komu?

Projekty IT w polskiej administracji na kolejne 20 lat?


TOP 200