Europejczyk informacyjny

Internet wszędzie

We wczesnym okresie liberalizacji rynku telekomunikacyjnego panował optymistyczny pogląd, że nowe technologie i usługi, takie jak Internet, powinny się rozwijać w warunkach swobodnej konkurencji i nie będą wymagały specjalistycznej regulacji. Nie doceniano ani siły Internetu, ani zdolności przetrwania dawnych monopolistów.

Zmiany postępują teraz na tyle szybko, że nie wszyscy je dostrzegają i doceniają, szczególnie jeżeli dotąd żyli bez nawyku codziennego korzystania z komputera podłączonego do sieci. Ale nawet najbardziej nieufni wobec nowoczesności, nie zawsze wiedzą i, być może, nie muszą wiedzieć, że sami już korzystają z sieci, mając w kieszeni telefon komórkowy, płacąc kartą kredytową, oglądając telewizję, jadąc samochodem.

Internet stał się całkowicie mobilny, wypełnił się usługami informacyjnymi i aplikacjami, które chcą i mogą zadowolić każdego. Niezbędne staje się coraz szersze pasmo, by z nich skorzystać. Brak lub niedostateczna jakość infrastruktury, która rozwija się w znacznie wolniejszym tempie niż rynek aplikacji i usług, staje się problemem społecznym i gospodarczym, który urasta do rangi jednego z ważniejszych w polityce unijnej. Nie tylko ze względu na inwestycje szerokopasmowe, ale też potrzebę wprowadzenia reguł prawnych, których dotychczasowe koncepcje sprawdzały się w świecie "analogowym", ale nie pasują do świata wykorzystującego powszechnie technologie informacyjne.

Pytania graniczne

Debata nad pakietem zmian w dyrektywach telekomunikacyjnych dotknęła kwestii praw podstawowych, tego, jakie będą granice prywatności, jak interpretować prawo do informacji, która staje się coraz trudniej wycenianym zasobem, jak zapewnić bezpieczeństwo w wirtualnych relacjach. Na razie manifestują się postawy skrajne. Zwolennicy całkowitej wolności przepływu informacji, dla której, jak wierzą, Internet został stworzony, pomimo bliskości ideowej nie dogadają się nawet z obrońcami praw jednostki, bo ochrona prywatności oznacza stosowanie restrykcyjnych zabezpieczeń. Świat dzieli się też na tych, którzy chcieliby zachować tradycyjny system ochrony praw do utworów i tych, którzy uważają, że pokazanie czegoś raz w sieci daje prawo korzystać z tego do woli.

To jednak tylko przykłady rozstrzygnięć wczesnej fazy rozwoju światowych systemów informacyjnych. Intuicja podpowiada, że najlepiej byłoby znaleźć analogie do codziennego życia, gdzie reguły prawne ewoluowały przez wiele pokoleń. Nowe sposoby komunikacji, wymiany informacji, jej przetwarzania i przechowywania, łatwość jej wytworzenia, zniszczenia lub zmienienia pokazują, że to może być trudne.

Niezależnie od sporów politycznych, które towarzyszyły przyjęciu Traktatu Lizbońskiego, służy on budowaniu wspólnej Europy, ale też zawiera instrumenty wzmacniania tożsamości lokalnej. Sieci telekomunikacyjne migrują nieuchronnie w stronę technologii opartych o techniki i protokoły, wyrosłe z sieci komputerowych i Internetu, bo ich architektura może być tańsza, zapewniając przy tym lepszą wydajność. Jednak wbrew temu, że Internet z natury jest siecią globalną, to operatorzy telekomunikacyjni w Europie ciągle zamykają się w granicach państw, systemów regulacyjnych, które niby są z zasady harmonizowane, ale nie do końca. Na przełamanie barier w tej dziedzinie trzeba na razie poczekać. Oby nie następne dwadzieścia lat.


TOP 200