Czy istnieje społeczeństwo informacyjne?

Od mowy do telekomunikacji

Jak zatem zdefiniować społeczeństwo informacyjne bez popadania w ideologiczno-utopijne pułapki czy polityczne wishful thinking? Wydaje się to zadaniem względnie prostym: trzeba wyróżnić w dziejach cywilizacji podstawowe środki ekspresji myśli, komunikowania się oraz prześledzić ich społeczne skutki. Dokładniej zaś mówiąc, należy odkryć korelację między środkami komunikacji (łączności) a rodzajem więzi społecznych oraz instytucji społecznych przez nie wytworzonych.

Najbardziej elementarny środek komunikacji, jakim jest mowa, służył już prymitywnym hordom ludzkim do organizacji polowań i zbiorów. Dźwięki wyznaczały role społeczne, ich znaczenia (np. intonacja głosu) służyły utrwaleniu prostego społecznego zróżnicowania. Pismo rozbudowało ten mechanizm, głównie jednak dzięki zapisowi znakowemu ułatwiło przekazywanie zbiorowych doświadczeń i ogólnej wiedzy osiadłej (głównie miejskiej) ludności. Utrwalenie informacji w różnych nośnikach pozwoliło na jej uwolnienie od kontekstu mowy. Bardziej skuteczny pod tym względem był jednak druk, który zmechanizował proces zapisu indywidualnych i zbiorowych doświadczeń, nade wszystko zaś przyczynił się do upowszechnienia wiedzy i jej wyspecjalizowania się w postaci nauk. Stał się podstawą rozwoju nowożytnego społeczeństwa przemysłowego (linearność i sekwencyjność druku jest symbolem linii produkcyjnej - zdaniem Marshala McLuhana).

Rzecz cała komplikuje się, gdy pod uwagę weźmiemy kompleks różnych rodzajów telekomunikacji, a więc telegraf, radio, telefon czy sieci komputerowej łączności rozpatrywane razem jako czwarty cywilizacyjny etap. Tu właściwie musiałbym rozpocząć pisanie monografii ewentualnie obszernej encyklopedii, naszkicuję jednak to zjawisko tylko ogólnie. Trzeba pamiętać, że psychologiczne i społeczne skutki używania nowych technologii informatycznych są bardzo zróżnicowane.

Bez wątpienia zmieniają się, są intensyfikowane ilościowe parametry techniczne komunikacji - czas, przestrzeń, dostępność czy łatwość użycia środków tworzenia, przesyłania i magazynowania informacji. Jest to gwarantowane przez cyfrowy sposób kodowania informacji i jej przetwarzania, który zdecydowanie przewyższa dotychczasowe analogowe formy właściwe dla pisma, tradycyjnego druku, radia czy telewizji. Cyfrowe słowo, znak czy obraz to nowa jakość w komunikacji, pociąga to za sobą jej przystępność, masowość i globalność. Ale techniczna strona zjawiska nie może przesłaniać jej treści, w tym społecznych i kulturowych skutków telekomunikacji.

Informacja, która działa

Jeśli wyrafinowana technika multimedialnego zapisu i szerokopasmowego kanału, przekazu np. kasowego filmu hollywoodzkiego jest spożytkowywana przez masowego użytkownika w bierny sposób (widz patrzy na ekran przegryzając orzeszki i przysypia w trakcie finału), to jej oddziaływanie nie ma znamion nowej jakości, jest to zwykła konsumpcja masowej kultury. Natomiast gdy udaje się stworzyć szczególny kontekst emocjonalno-intelektualny w trakcie bardzo prostego przekazu słownego (tata opowiada dzieciom bajkę w zmysłowej scenerii ściemnionego pokoju, modulując głos, odwołując się do tajemniczości, strachu i jednocześnie ufności), to efekt może być zdecydowanie głębszy.

Prosty komunikat w formie bajki z rozbudowanym kontekstem znaczeniowym może bardziej przewyższyć w sferze informacyjnej (semantycznej) wyrafinowany przekaz cyfrowy. Może się okazać, że multimedialność i interaktywność - dwa tak modne terminy - znacznie lepiej charakteryzują tysiącletnie, uświęcone tradycją i uniwersalne przekazy, jakimi są mity, legendy, bajki niż współczesne hity masowej kultury.

Co z tego wynika dla dyskusji nad istotą społeczeństwa informacyjnego? Jak sądzę, kilka prostych, być może zaskakujących jednocześnie, prawd. Opisany przykład pokazuje, że informacją w sensie zasadniczym - takim, jaki nadali jej twórcy teorii informacji i komunikacji Claude Shannon i Warren Weaver - jest ta treść komunikatu, która steruje układem wykorzystującym ten komunikat. Inaczej mówiąc, informacją jest to, co działa, co zmie-nia, co oddziałuje na otoczenie, przekształca zarówno twórcę, jak i odbiorcę komunikatu.

Z tego punktu widzenia (cybernetycznego i systemowego) w zasadzie bez znaczenia jest to, jak jest informacja kodowana (analogowo, cyfrowo czy hybrydowo), jakie środki techniczne ją utrwalają, przenoszą i magazynują. Ważne jest to, czy w ogóle działa.

W odniesieniu do komunikacji społecznej jest to jeszcze bardziej ważne i istotne. W zasadzie w strukturze jakiegokolwiek tworu społecznego, niezależnie od czasu historycznego, środków technicznych, ich zaawansowania i skomplikowania, informacją jest ta treść komunikatów i przekazów, która inicjuje działanie ludzi, zawiązuje więzi społeczne, tworzy instytucje, przykuwa uwagę, jest przyswajana (lub odrzucana) ze zrozumieniem, staje się treścią indywidualnych i zbiorowych przeżyć czy pamięci. W tym sensie znacząca informacja różnych komunikatów tworzy strukturę i więzi społeczne, które wtórnie ją spożytkowują. Jest więc tak, że istota społeczeństwa informacyjnego leży nie w rodzaju techniki, lecz w skutkach, jakie ona wywołuje, nie w ich skali, lecz jakości spowodowanych zmian.


TOP 200