CIO coraz mniej ważny?

Dla biznesu nie ma działów wyjatkowych
Przedstawiciele działów IT żyją w mitycznym przekonaniu o własnej wyjątkowości i ponadprzeciętnych możliwościach działania, mając jednocześnie silne poczucie niedoceniania swoich starań i kompetencji przez resztę organizacji. W perspektywie firmowej to jednak nie jest postawa ani nowa, ani unikalna. Takie udręki nie są obce również i ludziom innych profesji. Z określeniem swojego miejsca i znaczenia w firmie mają problem nie tylko przedstawiciele działów informatycznych. Nie od dzisiaj wojny podjazdowe toczą się między marketingiem i sprzedażą czy finansami i produkcją. Przedstawiciele każdej z tych branż nie mają najlepszego mniemania o kolegach z konkurencyjnego działu. Często mają wręcz lekceważący stosunek do ich umiejętności, wiedzy i doświadczenia, a nawet ogólnego pojęcia o świecie. Co innego - nasi. My jesteśmy mądrzy, przewidujący, efektywni, innowacyjni. Bez nas biznes by się nie rozwijał, a firma by upadła - to oczywista prawda, tylko ci z innych działów nie potrafią tego dostrzec. Można powiedzieć, że to typowe zachowania klanowe. Jednym z wyróżników zbiorowości klanowej jest specjalny mit pozwalający członkom klanu na zachowanie wspólnotowego kolektywnego poczucia jedności. W przypadku działów IT jest to właśnie mit o wyjątkowym znaczeniu informatyki dla reszty firmy.

Błąd logiczny

W trakcie debat o roli informatyki w przedsiębiorstwie wciąż popełniany jest poważny błąd. Mimo powszechnie czynionych zastrzeżeń, że IT powinno odpowiadać na potrzeby biznesu, każe nam się patrzeć na to zagadnienie w kategoriach przyczynowo-skutkowych. W myśl tego podejścia bezwzględnym warunkiem biznesowego sukcesu firmy jest wykorzystanie odpowiednich narzędzi informatycznych: wraz z pojawieniem się w użyciu stosownych rozwiązań technicznych (przyczyna) firma zacznie automatycznie działać lepiej i efektywniej (skutek). Ten błąd popełniają zarówno sami menedżerowie IT, jak i wielu przedstawicieli świata biznesu, oczekując naiwnie, że wraz z wdrożeniem wybranego systemu uda się rozwiązać wszystkie, zazwyczaj faktycznie istniejące, problemy organizacji. Ulega mu także wielu przedstawicieli świata nauki oraz publicystów biznesowych i technologicznych. Firmy z branży IT robią wszystko, aby nikogo z tego błędnego przekonania nie wyprowadzić.

Podejście funkcjonalne

Najbardziej sensownym i racjonalnym w roztrząsaniu kwestii znaczenia działu IT w organizacji wydaje się podejście funkcjonalne. Sprawdza się zresztą również w wielu innych dziedzinach i zawodach. Trudno sobie wyobrazić sprawne działanie radia czy telewizji bez dziennikarzy, ale też i bez dźwiękowców, kamerzystów, producentów, realizatorów i ludzi wielu innych profesji. Każdy z nich wkłada swoją cząstkę pracy, która składa się na ostateczny kształt programu. Trudno powiedzieć, że przy produkcji filmu realizator obrazu jest najważniejszy, ale też trudno sobie wyobrazić dobry film bez dobrego realizatora wizji czy nawet sprawnego kamerzysty. Z drugiej strony, reżyser również musi wiedzieć, w jaki sposób najlepiej wykorzystać potencjał technologii utrwalania obrazu i umiejętności posługujących się nimi fachowców. Rola każdego z nich jest na tyle znacząca i strategiczna, na ile potrafi wnieść do działania całej reszty wartość dodaną z obszaru własnej profesji.

Tak samo jest i w przypadku technik informacyjnych oraz zarządzających ich wykorzystaniem menedżerów IT. Robienie biznesu czy prowadzenie firmy to działalność zespołowa. Tym lepsze efekty można osiągnąć, im lepiej każdy z członków organizacji na różnych jej poziomach i obszarach będzie się wywiązywał ze swoich zadań. Dotyczy to zarówno działu IT, jak i każdego innego - marketingu, produkcji, sprzedaży, finansów. Ostateczny efekt jest wypadkową aktywności wszystkich zaangażowanych stron. Nawet gdyby dział IT miał genialne pomysły i rozwiązania, to nic sensownego z nimi nie zrobi bez współpracy z innymi działami, bez wmontowania ich w proces funkcjonowania całego firmowego organizmu.


TOP 200