Zatrzymany proces ewolucji

Ustanie procesu ewolucji samo w sobie nie jest zagrożeniem. Usunęliśmy jedynie konieczność przystosowywania się człowieka jako gatunku do zmieniającego się środowiska naturalnego na drodze zmian struktury genetycznej. W przypadku ludzkich populacji nie musi ona już się dalej zmieniać, byśmy mogli dostosowywać się do zmian otoczenia. Wykształciliśmy inne sposoby reakcji obronnych, sposoby przystosowywania się, żyjemy w stworzonym przez siebie samych kokonie, mamy narzędzia cywilizacyjne, kulturowe, które chronią nas przed atakami negatywnych bodźców środowiska.

O tym, że kiedyś człowiek reagował w sposób organiczny na zmiany klimatu, świadczy chociażby rasowe zróżnicowanie koloru skóry czy proporcji budowy ciała. To dowodzi adaptacji biologicznej. Większa liczba pigmentów była reakcją na nadmiar promieniowania ultrafioletowego, a krępa budowa ciała miała chronić przed nadmiernym wypromieniowaniem ciepła. Fakt istnienia zróżnicowań rasowych świadczy o podatności na biologiczne kształtowanie nas przez czynniki środowiska. Teraz ta fizyczna droga nacisku zniknęła, potrafiliśmy ją zniwelować. W efekcie różne czynniki mogą się dowolnie z sobą mieszać. Przykładowo, można mieć czarną skórę i żyć na arktycznej tundrze.

Populacja ludzka już nie musi się dostoso- wywać do wymogów środowiska w sposób naturalny. Mamy budynki, odzież, które uchronią nas przed zimnem, mamy klimatyzatory, okulary słoneczne, które zabezpieczą nas przed nadmiarem promieni słonecznych. I tylko nas. Zwierzęta muszą nadal ewoluować na sposób darwinowski, my już nie.

Czy to dobrze? To zależy od ustawienia kryteriów oceny, przyjętej hierarchii wartości. Może najważniejszy, brany pod uwagę w pierwszym rzędzie powinien być tu dobrostan jednostki - na ile każdy z nas może szczęśliwie spędzić swoje życie, czy w trudzie i znoju, czy w radości i poczuciu spełnienia. Rozwiązania cywilizacyjne z pewnością wpływają na podniesienie poziomu dobrostanu. Jesteśmy np. w coraz mniejszym stopniu narażeni na epidemie, umiemy walczyć z chorobami, mamy narzędzia, które ułatwiają nam pracę, zwiększa się zakres oddziaływania praw człowieka itd.

Czy bez względu na to, w jaki sposób ludzkość ewoluuje czy będzie ewoluowała, istota człowieczeństwa pozostanie wciąż taka sama?

Nasz los coraz bardziej leży w naszych rękach, a nie ślepych sił natury. Zbudowaliśmy sobie i wciąż budujemy coraz mocniejszą tamę odporną na bombardowanie czynników biologicznych. Lecz jak dalej sobie poradzimy ze swoimi zdobyczami cywilizacyjnymi i umiejętnościami technicznymi, do czego je wykorzystamy? Nie wiadomo. Prognozy futurystyczne nie zawsze się sprawdzają.

Tę niepewność widać chociażby w odniesieniu do biotechnologii. Jest ona zazwyczaj przedstawiana jako jeden z największych triumfów me- dycyny. W gruncie rzeczy jednak jest to miecz obosieczny. Jeden mały kroczek dzieli nas od zastosowania bioinżynierii w celu usuwania defektów organizmu jednostki ludzkiej do prób sztucznego tworzenia osobników ludzkich posiadających z góry określone cechy czy ukierunkowanych na wypełnianie ściśle określonych zadań. Jeżeli byśmy zdecydowali się na świadome, planowe "produkowanie" jednostek, to nie będziemy już mieli do czynienia ze społeczeństwem ludzkim w znanym nam dotychczas sensie. Co stanie się wtedy z odpowiedzialnością za własne czyny, pojęciami kary, nagrody? Jeżeli mielibyśmy być biomaszynami, to co z tajemnicą człowieka polegającą na jego wolnej woli?

Wygląda na to, że wraz z postępami nauki i techniki zagrożenia naturalne są zastępowane cywilizacyjnymi. Czy rozwój populacji ludzkiej będzie polegał w przyszłości na przystosowywaniu się nie do warunków naturalnych, lecz cywilizacyjnych?

Każdy element cywilizacyjny ma dwie strony. Energia nuklearna może się okazać dobrodziejstwem, ale może również być wykorzystywana jako broń. Każdy krok niesie niebezpieczeństwa i nadzieje, niesie też wątpliwości i znaki zapytania. Od wyzwań cywilizacyjnych już się jednak nie uwolnimy. Weszliśmy w cykl, który nie jest możliwy do zatrzymania.

Uciekliśmy od konieczności przystosowywania się do nowego świata na drodze doboru naturalnego. Chyba że się włączą bioinżynierowie, którzy mogą być władni zmienić strukturę genetyczną człowieka. Dzisiaj musimy natomiast dostosowywać swoje obyczaje, instytucje, programy edukacji, relacje społeczne.

Dzisiejszy świat jest lepszy niż sto lat temu. Nie wolno dzisiaj stosować tortur, coraz mniej dzieci jest zmuszanych do pracy, coraz mniej ludzi jest głodnych. W XX w. po raz pierwszy wojna została uznana za przestępstwo, pojawiło się pojęcie fair play, zostały ustalone zasady systemu karnego, reguły ochrony przed epidemiami itp. To wszystko stało się w wyniku wysiłku człowieka, w wyniku żmudnego procesu kulturowo-cywilizacyjnego, inicjowanego i prowadzonego przez ludzi. Czy świat byłby lepszy, gdyby nastąpiła ingerencja ze strony bioinżynierii, która byłaby w stanie dać nam od ręki klasę biegaczy o olimpijskich parametrach czy zespół fizyków o umysłowości Einsteina? Osobiście wątpię. Jestem przekonany, że istota ludzkości zasadza się na wolnej woli człowieka, dzięki której jest on w stanie poradzić sobie zarówno z zagrożeniami środowiska naturalnego, jak i otoczenia cywilizacyjnego.


TOP 200