Wyboista droga do sukcesu

Aleksander Niemczyk: Przedsiębiorstwa najpierw powinny wdrożyć systemy informatyczne obsługujące wewnętrzną logistykę, a dopiero później myśleć o integracji. W tym kontekście z trwogą patrzę w przyszłość. Okazuje się, że w Polsce w ramach systemów ERP dobrze sprawdzają się tylko niektóre moduły. Finanse? Znakomicie! Kadry i płace - przepięknie. Praktycznie jednak nie znajduję przedsiębiorstw, które wdrożyły systemy ERP i posługują się modułem zarządzania magazynem.

Magazyn jest niepodważalnym elementem logistycznego łańcucha, a my nie jesteśmy jeszcze na etapie dobrego zarządzania tym jednym ogniwem. Poziom wykorzystania modułów FK i modułów zarządzania magazynem bardzo się różni. Nie mówię oczywiście o spec-jalistycznych firmach logistycznych, lecz o zwykłych firmach, które nie zarządzając de facto magazynami myślą o zintegrowaniu ich w ramach łańcucha dostaw.

Jerzy Majewski: Niektóre przedsiębiorstwa sądzą, że zamykają temat obsługi gospodarki magazynowej uwzględniając w systemie informatycznym dokumenty typu WZ. A to jest obsługa zapasów, a nie procesów magazynowych. System informatyczny powinien umożliwiać śledzenie fizycznego przepływu towaru w magazynie, nie tylko przepływ związanych z nim dokumentów. Towar musi być więc dobrze zidentyfikowany, a tymczasem jednostki towaru traktowane są dowolnie. Firmy robią jakieś protezy, próbują gdzieś ten konkretny towar uchwycić, ale to nie ma nic wspólnego z integracją.

Ireneusz Fechner: O tym, że praktyka systemów SCM pozostaje jeszcze daleko w tyle za teorią, świadczy również to, iż nawet przedsiębiorstwa - wydawałoby się - nowoczesne nie potrafią wykorzystać informacji gromadzonych w ich sieciach dystrybucji. Oto przykład. Kupiłem w sklepie ostatnią płytę CD. Za tydzień chciałem kupić taką samą płytę dla znajomego. Idę - nie ma. Za tydzień - nie ma. Za cztery tygodnie nadal nie ma. A przecież sprzedaż ostatniej płyty powinna uruchomić łańcuch zdarzeń, w wyniku których dostawca natychmiast uzupełni braki w sklepie. Firma w wewnętrznym łańcuchu dostaw i wewnętrznym systemie informatycznym nie potrafi wykorzystać posiadanych informacji, a my mówimy o integracji zewnętrznych łańcuchów dostaw...

Jak oceniają Panowie ofertę dostawców oprogramowania w zakresie systemów SCM?

Aleksander Niemczyk: Firmy IT patrzą na wewnętrzne procesy logistyczne przedsiębiorstwa z punktu widzenia księgowego, a nie specjalisty zarządzającego magazynem. Nie powinniśmy mówić o ewidencjonowaniu towarów, które znajdują się w magazynie, lecz o zarządzaniu przebiegającymi w nim procesami: przyjęcia, przygotowania do składowania, składowania, kompletacji, przygotowania wysyłki. To są procesy bardzo ważne z punktu widzenia za-rządzania zintegrowanym łańcuchem dostaw, które z reguły w propozycjach dostawców nie znajdują żadnego odzwierciedlenia.

Jerzy Majewski: Jeśli dziś ktokolwiek twierdzi, że oferuje i wdraża efektywnie działający system SCM, to chyba trochę mija się z rzeczywistością.

Jaki poziom powinna osiągnąć wewnętrzna informatyzacja firmy, by mogła ona stać się uczestnikiem zintegrowanego łańcucha dostaw? Czy konieczne jest wdrożenie rozwiązania typu ERP?

Bogusław Śliwczyński: Integracja łańcucha dostaw powinna się zacząć od wewnętrznej integracji przedsiębiorstwa, uporządkowania jego własnych procesów. Pierwszym etapem może być wdrożenie systemu MRP II/ERP.

Jerzy Majewski: Firmy wchodzące w skład zintegrowanego łańcucha dostaw muszą mieć jakiś system infor- matyczny, ale dlaczego od razu ERP? Im potrzebny jest nawet nie tyle system informatyczny, ile zaplecze informacyjne takiego systemu. Dane, które mają być przetwarzane przez partnerów firmy, muszą być dobrze zorganizowane i czytelne. Z drugiej strony, nikt nie jest zainteresowany tym, by wprowadzać dane ręcznie, potrzebna jest więc choć najprostsza automatyzacja wymiany danych. Nie jest potrzebny drogi system, lecz dostosowanie istniejącego lub wdrożenie prostego nawet rozwiązania, zapewniającego szybkie i rzetelne pozyskanie danych.

Aleksander Niemczyk: Większości firm uczestniczących w sieciach dostaw nie będzie stać na systemy ERP. Staniemy w obliczu niesamowitej różnorodności oprogramowania na rynku i trzeba się z tym pogodzić. Jedynym sensownym sposobem rozwiązania tego problemu są standardowe formaty przesyłania danych.

Ireneusz Fechner: Problemem nie jest system informatyczny, ale odpowiedź na pytanie, jaka informacja i w jakiej formie ma płynąć przez ten system. Wymiana danych będzie bardzo trudna nawet wówczas, gdy partnerzy mają takie same systemy informatyczne, jeśli w procesie logistycznym nie stosują etykiet logistycznych z kodem EAN-128 i nie uzgodnią formatu przekazywanych dokumentów elektronicznych.

Stanisław Wałcerz: W fizycznym przepływie towarów i produktów występują te same problemy, co w przesyłaniu informacji. Jedną z podstawowych metod wprowadzania usprawnień w przepływie dóbr jest standaryzacja, m.in. wielkości i kształtu palet oraz kontenerów. Standardy mają podobne znaczenie w przepływie informacji.

Ireneusz Fechner: Cały czas mówimy o łańcuchu dostaw, a tak naprawdę należałoby mówić o sieci dostaw. Żadne przedsiębiorstwo nie ma tylko jednego dostawcy i tylko jednego odbiorcy. Przedsiębiorstwa mają dziesiątki i setki dostawców i odbiorców, którzy z kolei mają swoich dostawców i odbiorców. I nie ma prostego rozwiązania, zinteg-rowanego systemu, który byłby w stanie pokryć całą tę sieć. I znów najważniejszy jest standard tworzenia i wymiany danych.

Jerzy Majewski: Wiele rozwiązań informatycznych uwzględnia globalne standardy EAN, lecz nie zawsze polskie firmy IT potrafią wykorzystać możliwości systemu wdrażając go u swoich klientów. Jeden z pracowników Instytutu był niedawno na prezentacji systemu SAP R/3, podczas której dowodzono, że R/3 doskonale współpracuje z kodami kres-kowymi. Zwróciłem się do centrali SAP w Warszawie z pytaniem, czy R/3 uwzględnia standardy ustanowione przez EAN, i okazało się, że centrala w Walldorf rzeczywiście zadbała o to, by R/3 działał zgodnie ze światowy- mi standardami EAN. W czym więc problem? Partnerzy SAP zajmujący się wdrożeniami w Polsce albo o tym nie wiedzą, albo nie potrafią tego wy-korzystać.

Nakreślili Panowie dość ponury obraz poziomu obecnego wykorzystania systemów SCM? W czym tkwią przyczyny tej sytuacji?

Ireneusz Fechner: Przyczyn powolnego rozwoju zintegrowanych łańcuchów dostaw nie należy szukać w sferze informatycznej. Problem leży w sferze organizacyjnej. Firmom trudno jest zinteg-rować procesy logistyczne, bo nie są w stanie porozumieć się co do zakresu danych, które chciałyby wymieniać. Detalista po prostu nie chce przekazać swoich danych o sprzedaży dystrybutorowi i żaden system informatyczny tego nie zmieni. Do współpracujących firm musi najpierw dotrzeć, że robią wspólny biznes, że wykorzystując wspólnie informację mogą lepiej zarządzać przepływem materiałów, zapasami w magazynie, relacjami z klientami. Bez dogadania się firm nie pojawi się popyt na duże rozwiązania informatyczne. Spójrzmy prawdzie w oczy: firmy współpracujące ze sobą nie kochają się, każdy chce jak najlepiej załatwić przede wszystkim własne interesy. Firma o dominującej pozycji, która dostrzeże interes w tym, by np. obniżać koszty i zintegrować relacje z dostawcami i odbiorcami, będzie próbowała narzucić swoją koncepcję SCM nawet w obliczu protestów partnerów, a jest to działanie antagonizujące. Może ich zmusić do wdrożenia pewnych rozwiązań naciskiem finansowym. Może również wykupić niektóre firmy należące do łańcucha dostaw, w którym przypływ towarów i informacji ma być szczególnie dynamiczny i przebiegać bez zakłóceń.

Stanisław Wałcerz: Problemy wynikają też z niewielkiego, nie ugruntowanego w polskiej tradycji przedsiębiorczości zaufania między przedsiębiorstwami. A obawy te bywają uzasadnione, skoro zdarzyło się, że jeden z urzędów państwowych opublikował informację, którą otrzymał jako poufną. Wskutek tego duże przedsiębiorstwo poniosło wymierne straty finansowe. W zakresie dbałości o informację i jej ochrony w kontaktach biznesowych mamy więc jeszcze sporo do zrobienia.

Ireneusz Fechner: Integracja łańcucha dostaw wymaga niezawodnych dostawców. Sens standardowej w skali świata etykiety logistycznej nie polega na możliwości jej odczytania za pomocą skanera i uzyskania informacji, że w kartonie znajdują się 24 opakowania zbiorcze po 8 opakowań jednostkowych, ale na tym, by tak rzeczywiście i na pewno było. Tylko wtedy możliwa jest prawdziwa integracja łańcucha dostaw. Odbiorca może osiągać większe zyski dlatego że szybko otrzymał odpowiednią informację i dlatego że nie musi rozpakowywać tego kartonu i sprawdzać, co znajduje się w środku. Jeśli firma nie ufa dostawcy na tyle, by uwierzyć bez sprawdzania, że dostawca na pewno dostarcza to, co zadeklarował w elektronicznym komunikacie, etykieta logistyczna będzie miała ograniczone zastosowanie, nawet jeśli będzie zgodna ze wszystkimi standardami.

Jerzy Majewski: A tymczasem w Polsce jeden z największych dystrybutorów odzieży sportowej sprawdza każdy karton z dostawą i przekłada wszystkie towary, ponieważ za każdym razem zdarza się, że w kartonie jest inna ilość niż na etykiecie. Pytaliśmy szefa logistyki, dlaczego tak jest? Odpowiedź: dostawca z Niemiec zakłada, że te braki i nadwyżki w perspektywie kilku miesięcy w końcu jakoś się kompensują. U nas z kolei łatwiej jest zatrudnić niedrogiego pracownika, który każdą rzecz z kartonu do kartonu przekłada i sprawdza, zamiast wdrożyć specjalistyczny, magazynowy system informatyczny. Poza tym problem ten jest trudny do zaakceptowania przez naszą księgowość, która bardzo często ma duży wpływ na postać procesu logistycznego.

W których branżach najszybciej pojawią się prawdziwe rozwiązania SCM i od czego zależy dynamika ich rozwoju?

Stanisław Wałcerz: Myślę, że rozwiązania, które naprawdę będzie można nazwać zintegrowanym łańcuchem dostaw, najszybciej pojawią się w branży dóbr szybko rotujących (FMCG).

Ireneusz Fechner: Do tej pory jednak nie doczekaliśmy się spektakularnego wdrożenia systemu SCM w zakresie dóbr szybko rotujących. Dopiero teraz Procter & Gamble, GŽant, Makro Cash & Carry zaczynają rozmawiać w grupie o jednolitym formacie dokumentów. Wykorzystują już oczywiście standardowe dokumenty zdefiniowane w globalnym systemie EAN.UCC, ale nawet te standardowe komunikaty wymagają dodatkowego określenia zakresu informacji, których oczekuje partner, a to nie zostało do tej pory ustalone. Budujące jest to, iż firmy w końcu zaczynają się zbierać i rozmawiać nie o wdrażaniu systemów informatycznych, ale o ustalaniu standardów.

Bogusław Śliwczyński: Ale problem integ- racji i standaryzacji jest rozwiązywany na Zachodzie już od 40 lat. Cały czas jesteśmy na etapie powtórki z historii.

Aleksander Niemczyk: Tylko w branży motoryzacyjnej funkcjonują utarte standardy ODETTE, dlatego właśnie tam integracja łańcucha dostaw rozwija się tak dynamicznie. Do branży spożywczej żaden dostawca nie wejdzie nie stosując kodu EAN-13 na jednostce detalicznej, tak jak do przemysłu motoryzacyjnego nie wejdzie firma, która nie stosuje obowiązujących standardów. To jest swego rodzaju państwo w państwie, integrac-ja jest tu warunkiem koniecznym. Powoli rozwiązania branży motoryzacyjnej migrują jednak w stronę standardów globalnych.

Jerzy Majewski: Dzieje się tak, gdyż nagle okazuje się, iż producent jakichś elementów gumowych, np. uszczelek, dostarcza podzespoły nie tylko dla branży motoryzacyjnej, ale również dla innych branż. W tej sytuacji musiałby więc stosować kilka standardów, a dlaczego ma utrzymywać ODETTE, kiedy może sprzedawać w tzw. środowisku otwartym? Obecnie obserwujemy rozszerzanie i migrację ODETTE do EDIFACT-u.

Aleksander Niemczyk: Przemysł motoryzacyjny jest z założenia zintegrowany, bo w ten sposób był budowany. Rola standardu jest w nim bardzo duża już na etapie produkcji, stąd wszyscy uczestnicy łańcucha są do niego - w tej czy innej postaci - przyzwyczajeni. Dostawcy i odbiorcy przemysłu motoryzacyjnego byli zintegrowani jeszcze wówczas, gdy komputery nie były masowo wykorzystywane. Standardami dysponuje też branża lotnicza.

Ale pozostała część rynku to branże składające się z rozproszonych przedsiębiorstw, działających w przeplatających się sieciach dostaw, które chciałyby zintegrować, ale nie mają technicznych możliwości i filozofii integracji. W zdecydowanej większości branż standardy nie istnieją lub są na tyle nieprecyzyjne, że nie są wykorzystywane. Ponadto nie ma odpowiedniego lobby. Wszyscy, nawet w ramach jednej sieci dystrybucji, postrzegają się jako konkurencja, nie dostrzegając, że przy współpracy mogą zwiększyć tort, którego tym samym będzie więcej do podziału.

Ireneusz Fechner: Budujące przykłady integracji można znaleźć w branży paliwowej, dla której zintegrowane rozwiązanie zaprezentowała ostatnio firma SPEDPOL podczas listopadowego spot-kania Klubu ECR Polska.

Jakie czynniki mogą stymulować rozwój systemów SCM?

Bogusław Śliwczyński: Ogromne konsekwencje będzie miało wprowadzenie ustawy o podpisie elektronicznym (długo oczekiwanej przez firmy transportowe i dystrybucyjne) oraz projekt wdrożenia platformy EDI w urzędzie celnym (wymuszany i finansowany obrotami znaczących firm transportowych).

Stanisław Wałcerz: Postęp mogą przynieść rozwiązania oparte na XML. Kilka miesięcy temu organizacja EAN opublikowała standardowe komunikaty XML. Zrealizowano również projekty pilotażowe w łańcuchach dostaw, które do tej pory wykorzystywały elektroniczną wymianę danych w standardzie EDIFACT. Można więc odpowiedzialnie stwierdzić, że XML ma zastosowanie w przypadku wymiany dokumentów w zintegrowanym łańcuchu dostaw. I może być to rozwiązanie stymulujące rozwój tego rodzaju systemów.

Jerzy Majewski: Lecz XML nie jest panaceum na wszystkie problemy. Mamy kolejny standard, ale standardów nie powinno być zbyt wiele. Na rynku muszą pojawić się jakieś siły nacisku. Pojawienie się wielkich sieci handlowych zmusiło dostawców do stosowania podstawowych kodów EAN-13, które dziś są na wszystkich produktach, a 10 lat wcześniej w Polsce prawie nie były stosowane. Potrzebna jest stymulacja finansowa. Dopóki sieci handlowe - dysponując tanią siłą roboczą - nie wymagają, by na etykiecie towaru znalazł się kod EAN-128, trudno będzie mówić o wdrożeniach zintegrowanych łańcuchów dostaw. Jeśli nagle okaże się, że sieci nie będą mogły regulować swoich zobowiązań w stosunku do dostawców w okresie 60-dniowym, lecz zaledwie 30-dniowym, może zaczną szukać oszczędności wprowadzając rozwiązania informatyczne. Na razie sieci handlowe utrzymują się z pieniędzy producentów i mogą sobie pozwolić na nieefektywne zarządzanie.

Stanisław Wałcerz: W Stanach Zjednoczonych wiadomo, ile wynosi koszt obsługi dokumentu papierowego. W Polsce nikt nie prowadzi i nie udostępnia takich statystyk. Nikt nie wie, ile kosztuje stworzenie, edycja, przetworzenie dokumentu papierowego. Można jednak szacować, że jest to co najmniej kilkadziesiąt złotych, równych kilku godzinom pracy kilku osób, które muszą ów dokument napisać, sprawdzić, wysłać, wpisać do systemu informatycznego...

Ireneusz Fechner: Pamiętajmy, że mówimy o biznesie. Czym innym jest działalność społeczna, w której chodzi o tworzenie miejsc pracy. Tu chodzi o tworzenie wartości dla klienta, dlatego działania, o których mówimy, to czysta strata, bo w ich efekcie klient płaci za coś, czego w ogóle nie nabywa.

Systemy informatyczne typu SCM muszą być wdrażane. Jeśli dziś nie zaczniemy tego robić, za trzy lata przegramy z firmami, które działają już w ramach zintegrowanego łańcucha dostaw. Nie będziemy się zastanawiać, ile zapłacić pracownikowi, który przekłada te kartony czy papierki, bo w ogóle nie będzie nas na takiego pracownika stać.


TOP 200