Tyrania informacji

Możliwość korzystania z olbrzymiej ilości wyprodukowanych przez innych informacji obniża też rangę własnych analiz i refleksji. To może z kolei przyczynić się do obniżenia poziomu życia intelektualnego. Twórczość, innowacyjność i kreatywność wymagają bowiem luk czasowych. Ważne pomysły, odkrycia i teorie rodzą się wówczas, gdy czas jest "marnowany" - na ich ujawnienie potrzebny jest czas do namysłu. Żeby dojść do ważnych wniosków, wcale nie trzeba przeczytać stu tysięcy stron książek. Czasem wystarczy spokojnie pomyśleć przez pół godziny. Znany polski ekonomista Oskar Lange mawiał: "Najpierw piszę, a potem czytam, co na ten temat napisali inni".

Według Eriksena skutkiem ubocznym nadmiaru kanałów informacyjnych jest konieczność poświęcania na ich obsługę coraz więcej czasu. W efekcie mamy go coraz mniej na rzeczywistą pracę. Naukowcy czy dziennikarze odpowiadają na uczelni i w redakcji na rozliczne e-maile, faksy i telefony, artykuły zaś piszą wieczorami w domu lub w trakcie weekendu na działce.

W poszukiwaniu wolnych chwil

Norweski antropolog nie nawołuje do buntu przeciwko społeczeństwu informacyjnemu. Przekonuje jednak, by poważnie i rzetelnie się nad sposobami właściwego wykorzystania dobrodziejstw związanych z rozwojem technik informacyjnych. "Szybkość jest wielkim darem, dopóki tylko nie wymknie się spod kontroli" - pisze Eriksen.

Zdaniem Eriksena większości dostępnych informacji nikt z nas i tak nigdy nie będzie do niczego potrzebował. Nie warto więc bezmyślnie poddawać się presji czasu, nie warto za wszelką cenę próbować opanować jak największej ilości informacji w jak najkrótszym czasie.

Najważniejsze jest racjonalne podejście: co należy wykonać szybko, to trzeba zrobić szybko, ale tam, gdzie nie ma takiej potrzeby, nie warto się spieszyć. W wielu przypadkach powolność może okazać się nawet bardziej wydajna i twórcza niż pośpiech.

Planeta danych

W ciągu ostatnich trzech lat liczba danych zapisanych na papierze, taśmach filmowych oraz dyskach optycznych i magnetycznych podwoiła się. W 2002 r. było utrwalonych na tych nośnikach 5 eksabajtów danych.

Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych ma w swych zbiorach 19 mln książek i 56 mln manuskryptów. Odpowiada to 10 terabajtom danych.

5 eksabajtów to 500 tys. razy więcej. Przez sieci komputerowe oraz łącza radiowe, telewizyjne i telefoniczne przepłynęło w tym samym czasie 18 eksabajtów danych. Największa część przypada na rozmowy telefoniczne, na drugim miejscu jest poczta elektroniczna. Każdy mieszkaniec naszej planety wytwarza przeciętnie ok. 800 MB informacji rocznie. Gdyby je wydrukować na papierze, powstałby stos książek o wysokości 9 m.

Przyrost zasobów informacyjnych na naszym globie jest szacowany przez zespół naukowców ze School of Information Management and Systems na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Pod kierunkiem prof. Petera Lymana przeprowadzono tam badania "How Much Information?". Wynika z nich, że mimo rosnącej popularności nośników cyfrowych, znaczna część informacji pozostaje drukowana. Liczba danych zapisywanych na papierze w ciągu ostatnich trzech lat wzrosła aż o 43%. Tymczasem nośnikiem, który traci na znaczeniu, jest taśma filmowa.

Zdaniem prof. Petera Lymana ten olbrzymi, światowy zasób informacji nie jest jednak wiedzą, lecz danymi. Aby je ogarnąć i wykorzystać, potrzebne są metody dostępu i selekcji, jakimi dzisiaj jeszcze nie dysponujemy. Na dodatek znaczna część przesyłanych informacji to przekaz wtórny. Tylko 22% wyemitowanych w ub.r. programów radiowych i 25% programów telewizyjnych stanowiły nowości.

Dokładne omówienie wyników badań jest dostępne pod adresem: http://www.sims.berkeley.edu/re-search/projects/how-much-info-2003

Thomas Hylland Eriksen, "Tyrania chwili", Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2003 (seria: Biblioteka Myśli Współczesnej)


TOP 200