Tyrania informacji

Dla dalszego sprawnego funkcjonowania społeczeństwa ery informacyjnej, zamiast coraz doskonalszych technik przekazu informacyjnego, będziemy potrzebowali bardziej skutecznych metod selekcji, wartościowania oraz racjonalnego wykorzystywania całej masy już dostępnych informacji.

Dla dalszego sprawnego funkcjonowania społeczeństwa ery informacyjnej, zamiast coraz doskonalszych technik przekazu informacyjnego, będziemy potrzebowali bardziej skutecznych metod selekcji, wartościowania oraz racjonalnego wykorzystywania całej masy już dostępnych informacji.

Książki, których nikt nigdy nie przeczyta; filmy, których nikt nigdy nie obejrzy; serwisy internetowe, z którymi nikt nigdy się nie połączy - czyli mnóstwo informacji, z którymi nikt nigdy się nie zapozna. To może być powszechnym zjawiskiem w społeczeństwie informacyjnym, jeżeli w dotychczasowym tempie będą się rozwijać nowoczesne techniki informacyjne, a na dotychczasowych zasadach będzie funkcjonować cała sfera wytwarzania informacji, umownie nazywana przemysłem informacyjnym. Zdaniem Ignacio Ramoneta, redaktora naczelnego miesięcznika "Le Monde Diplomatique", współczesne, niedzielne wydanie New York Times zawiera więcej informacji niż kulturalny człowiek w XVIII w. przyswajał w ciągu całego życia.

Człowiek musi się bronić przed zalewem i nadmiarem informacji, jeżeli chce zachować nie tylko umiejętności właściwej oceny, ale również równowagę emocjonalną niezbędną do funkcjonowania w społeczeństwie. Norweski antropolog Thomas Hylland Eriksen nawołuje w wydanej niedawno książce "Tyrania chwili" do poważnego zajęcia się problematyką ekologii informacji - zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym czy państwowym. Tak samo jak zanieczyszczenie środowiska naturalnego było skutkiem ubocznym rozwoju cywilizacji przemysłowej, tak napierająca na nas z coraz większą siłą i rozrastająca się w postępie geometrycznym masa informacji jest skutkiem ubocznym rozwoju społeczeństwa informacyjnego.

"W społeczeństwie informacyjnym nie ma niedoboru informacji. Jest jej o wiele za dużo. Bez możliwości odfiltrowania wszystkich informacji, których się nie potrzebuje, łatwo się pogubić i dosłownie utonąć w zerach i jedynkach" - przekonuje autor.

Bezcenne sekundy

Tyrania informacji

Thomas Hylland Eriksen - "Tyrania chwili"

Wydajniejsze techniki informacyjne umożliwiają produkcję i przekazywanie coraz większej ilości informacji. Człowiek ma jednak ograniczone możliwości percepcji, nie będąc w stanie poświęcić wszystkim napływającym do niego informacjom należytej uwagi. Wytwórcy informacji nie dają jednak za wygraną, walczą różnymi sposobami o uwagę odbiorców, starają się chociaż na chwilę skupić uwagę czytelnika, widza czy internauty na swojej propozycji. Coraz więcej przekazów w tym samym czasie zabiega o zainteresowanie odbiorcy. W wyniku tego każdy z nas redukuje czas potrzebny na przyswojenie danej informacji - pięć sekund w niektórych sytuacjach (np. przy reklamach telewizyjnych) to już może być bardzo długo.

"Czas zbliża się do zera. Coraz więcej wciska się w każdą wolną chwilę, zapełniają się ostatnie szczeliny" - pisze Thomas Hylland Eriksen. Następują spiętrzenie, kondensacja informacji, wiadomości, przekazów, komunikatów, które wszystkie jednocześnie domagają się naszego zainteresowania. W efekcie, zamiast uporządkowanej, zintegrowanej wiedzy, dostajemy wyrwane z kontekstu fragmenty, które na dodatek trafiają do nas w mniej lub bardziej przypadkowy sposób, będąc bardzo luźno - jeśli w ogóle - powiązane.

Naszą percepcją nie rządzi już logika zegara, jak to miało miejsce w poprzedniej epoce. Wtedy wszelkie ludzkie działania, również przyswajanie wiedzy i informacji, miały charakter linearny, sekwencyjny, rozwijały się sukcesywnie w czasie dzielonym rytmicznie na upływające sekundy, minuty, godziny. Dzisiaj działamy pod presją chwili - wszystko musi być wykonane natychmiast, od razu. "Decyzje trzeba podejmować z prędkością światła, bo inaczej zostanie się wypartym przez tych, którzy działają szybciej" - pisze Eriksen.

Przypadkowa wiedza

Konsekwencje takiego stanu widać już w wielu obszarach.

Nie zawsze, niestety, są to konsekwencje pozytywne. Mamy coraz większe kłopoty z porządkowaniem informacji. Bardzo wyraźnie widać to na przykładzie zasobów internetowych. Informacje w sieci nie są zorganizowane czy sklasyfikowane w żaden spójny, rządzący się żelaznymi regułami sposób. Różne strony, serwisy i tematy są powiązane zupełnie dowolnie. Nawet kategorie spotykane w internetowych katalogach są tworzone bardziej pod kątem aktualnych potrzeb internautów niż potrzeby zrobienia porządku w sieciowych zasobach informacji.

"Kiedy coraz większe ilości informacji rozprowadzane są z coraz większą szybkością, coraz trudniej jest też stworzyć spójne narracje, porządki, sekwencje rozwoju" - ostrzega autor książki. Czym to może grozić? Już widać, że następuje zanik przekazu kulturowego między pokoleniami. Jeżeli informacja staje się dzisiaj nieaktualna już niemalże w momencie publikacji, to jak starsi mają przekazywać wiedzę młodszym? W wyniku wzrostu liczby informacji drastycznie tracą one na ważności. Możliwość oglądania coraz większej liczby programów telewizyjnych powoduje, że każdy z nich staje się coraz mniej opiniotwórczy i w konsekwencji coraz mniej potrzebny.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200