Twórczość i zaufanie

A innowacje, jak wiadomo, są w dzisiejszej gospodarce podstawą konkurencyjności.

Tak, my pracujemy natomiast głównie po to, by dużo zarobić lub dlatego, że się boimy stracić pracę. Strach i brak zaufania do otoczenia społecznego nie przyczyniają się do innowacyjności, działają paraliżująco. Ludzie boją się podejmować własne inicjatywy, podążać własnymi nowatorskimi ścieżkami, które byłyby sprzeczne z wyobrażeniami i zaleceniami szefów, bo to nierzadko grozi utratą pracy. Polacy szanują pracę w dużej mierze dlatego, że istnieje duże bezrobocie, pragną by praca była pewna i przynosiła dobre zarobki. Taka praca zabija jednak tak ważne dzisiaj twórcze postawy. Człowiek twórczy pragnie realizować swoje wizje, wierząc, że może zrobić coś pożytecznego i że inni mu w tym pomogą. U nas nie ma takiego nastawienia, a w każdym razie - jest ono rzadkie. Być może dzieje się tak dlatego, że jesteśmy społeczeństwem na dorobku i sytuacja ulegnie zmianie, gdy się wzbogacimy. Być może, gdy staniemy się bogatsi, to staniemy się także mniej materialistyczni i bardziej twórczy.

Aby stać się bogatszymi, musimy być bardziej twórczy...

Na początku przemian ustrojowych elity polityczne namawiały ludzi: bogaćcie się! Być może trzeba było zachęcać: rozwijajcie się! Bądźcie twórczy i zadowoleni z życia! Badania pokazują bowiem, że większe szanse na sukces ekonomiczny mają ludzie zadowoleni z życia, a nie odwrotnie. Zadowolenie powoduje, że jesteśmy bardziej kreatywni, gdy nie pracujemy tylko pod presją zysku. Wtedy łatwiej o pomysły i decyzje, które przyniosą też korzyści materialne. Zadowolenie sprawia, że się wychodzi naprzeciw innym ludziom i próbuje razem realizować swoje wizje.

Jak praca jest traktowana dzisiaj w innych społecznościach?

Europejczycy uważają, że dobra praca to taka, która gwarantuje stabilny rozwój, karierę zawodową, pozwalając robić coraz więcej rzeczy coraz bardziej samodzielnie i za coraz większe pieniądze. U nas godzimy się robić cokolwiek, byleby mieć w zamian pewność zatrudnienia.

Czy Polacy są pesymistami czy optymistami?

Jesteśmy dość optymistyczni, gdy chodzi o ocenę naszej własnej, jednostkowej sytuacji życiowej. Uważamy, że może nam się udać w życiu odnieść sukces. Gdy natomiast chodzi o stosunek do kraju, to uważamy, ze jest gorzej niż lepiej. Tutaj daje o sobie znać nieufność wobec państwa.

Cechą kapitału społecznego jest zdolność do współpracy, umiejętność koncentrowania się na realizacji wspólnych celów, dążenie do poszukiwania podobieństw mimo istniejących różnic. Gdy popatrzymy na drużynę piłkarską, to zobaczymy, że są w niej tacy, którzy cieszą się z wygranej bez względu na to, kto strzelił gola, ale są też pozostali, którzy uważają, że lepiej by było, gdyby gola strzelił Kowalski, a nie Nowak. Tak samo jest i w całym społeczeństwie.

W naszych elitach politycznych nie ma szacunku dla sukcesu, gdy odniesie go ktoś spoza własnej partii. Brakuje przekonania, że sukces może być naszą wspólną sprawą, niezależnie od tego, "kto strzelił gola", że jest sukcesem także wtedy, gdy jego ojcem jest ktoś spoza naszego układu politycznego czy towarzyskiego.

Dominujące u nas bardzo indywidualistyczne nastawienie na sukces, bez potrzeby współpracy, nie stwarza warunków społecznych do dużych osiągnięć. Nie chcemy i nie możemy z sobą współpracować chyba głównie dlatego, że jesteśmy egocentrykami i materialistami. Poza tym jesteśmy niecierpliwi. Pamiętamy jeszcze czasy niedoborów i niedostatku wszystkiego, więc chcemy mieć wszystko szybko, od razu, nie chcemy na nic czekać. Nawet gdyby w dłuższej perspektywie inwestycje miały przynieść większe zyski, wolimy się zadowolić mniejszymi, ale natychmiast.

Może to jest specyfika początkowej fazy budowania kapitalizmu w naszym kraju?

Z tym są związane zarówno pewne nadzieje, jak i zagrożenia. Na początku lat 90. mieliśmy do czynienia z masowym powstawaniem małych firm. To miał być dowód, jak bardzo jesteśmy przedsiębiorczy, zaradni i samodzielni. To prawda, tyle tylko, że ci mali są niekonkurencyjni, bo nastawieni na szybki zysk, do tego słabo wykształceni i mało innowacyjni. Wydawało się, że wystarczy odejść z państwowej posady i zacząć pracować na swoim, by mieć zagwarantowany sukces. Dzisiaj widać, że nawet sama praca już nie wystarczy, potrzebne są jeszcze pomysły, wiedza, twórcze nastawienie do tego, co się robi.

Przyczyną porażek tych małych firm było również to, że ich właściciele, przedsiębiorcy nie potrafili z sobą współpracować - być może dlatego, że czuli się mocno zagrożeni. Polacy rozumieją bowiem konkurencję jako rodzaj agresywnego nastawienia do rywala, nie zaś jako wyzwanie pod własnym adresem, żeby poprawiać, ulepszać i modernizować własne działania. Prawdziwa konkurencja jest elementem zmuszającym ludzi do wysiłku, dzięki temu się rozwijają. U nas wciąż bardziej myśli się o niej w kategoriach podstawiania komuś nogi niż uczenia się samemu nowych form pracy. Ale to powoli będzie się zmieniać.

Czy państwo jest odbierane przez Polaków jako sprzymierzeniec czy jako przeciwnik?

80% obywateli uważa, że nasze państwo jest niedobre, bo ludzie w nim nie mają tego, co im się należy, a ci, co mają, to im się nie należy (wyniki badania przeprowadzonego przy współpracy z IPSOPS, w grudniu ub.r.). Gdy jednak w tych samych badaniach pytaliśmy, czy Polska jest dobrym krajem do życia, to 60% ludzi odpowiada, że najlepszym na świecie. Nie wiadomo, skąd się biorą te rozbieżności - czy państwo rzeczywiście źle funkcjonuje, czy też panuje powszechnie przekonanie, że należy tak mówić? Albo że oczekiwania wobec państwa są nieadekwatne do jego możliwości.


TOP 200