Twórczość i bogactwo

Środowisko miejskie uczy tolerancji i akceptacji pluralizmu, który nie tylko ubarwia, ale także toruje drogę płodnej myśli. Bez pluralizmu kulturowego nie ma wymiany, bo po co wymieniać to samo na to samo. Mieszkańcy miast są lepiej wykształceni, tysiące podmiotów działających na rynku walczy o pozyskanie ich uwagi, zarzucając ich atrakcyjnymi ofertami konsumpcji, rozrywki, spędzania wolnego czasu. Rolę tę zwłaszcza i zawsze spełniały metropolie. Są głównymi atraktorami, stacjami cywilizacji, w których krzyżują się strumienie ludzi, informacji, pieniędzy, kultury i wszelkiego rodzaju usług.

Szacuje się, że w 2025 r. połowa populacji globu będzie żyć w megamiastach. Jak się do tego mają prezentowane wizje deglomeracji metropolii, którą miały przynieść komputer, sieci, telepraca itp? Wedle najnowszych diagnoz, młodzi, dynamiczni ludzie wracają do miast; starsi, którzy już nie są w stanie podołać wymogom szybkości, osiedlają się w interiorach i niszach, w których rytm życia jest wolniejszy.

Społeczeństwa zurbanizowane charakteryzują się wielką różnorodnością kultur i instytucji. Ich wspólną cechą jest wysoki poziom industrializacji, specjalizacji zawodowej, zastosowania nauki i technologii. Zagęszczenie wymaga innowacyjności w zakresie organizacji życia i pracy. Żyjemy w miastach nowych, zaprojektowanych tylko przez zmarłych urbanistów i architektów. Sporo z tego starego świata dziś znika.

Indywidualizm sieciowy

Zdaniem Manuela Castellsa, jesteśmy świadkami zmierzchu miasta w znanym nam rozumieniu. Metropolie to główne centra ery informacji. Nowe technologie uprzywilejowują metropolitarne centra Zachodu. Jednocześnie postępuje realno-wirtualna hybrydyzacja przestrzeni miejskiej. Tworzą one środowisko rozwoju społeczeństwa sieciowego, dzięki rozbudowanej infrastrukturze oraz miejskiej kulturze innowacyjności.

Mieszkańcy dużych miast mają większą możliwość samorealizacji i samoaktualizacji, dostępu do kultury i edukacji (zwłaszcza tej, która umożliwia korzystanie z dobrodziejstw cyfryzacji).

O ile silne więzi grupowe, typowe dla małych wspólnot terytorialnych, pozwalają na podtrzymanie starych zasobów (takich jak wsparcie czy bezpieczeństwo), to jednak sama struktura takiej grupy krępuje jednostkę, ogranicza pozyskiwanie nowych zasobów. Ludzie w sieci, zwłaszcza mieszkańcy miast, wolni od zobowiązań typowych dla uczestnictwa w grupie, nawiązujący słabe więzi, szukają nowych zasobów, których nie znajdują w grupie: kontrahentów, wiedzy, umiejętności, nowych kwalifikacji, samoaktualizacji itp.

Manuel Castells w książce "The Informational City: Information Technology, Economic Restructuring and Urban-Regional Process" stwierdza, że rewolucja informacyjna zmienia cały świat, ale przed wszystkim miasto z jego najgęstszą siecią komunikacji, przepływów symbolicznych i materialnych. W istotny sposób transformuje to struktury społeczne, choć mamy jeszcze za mało empirii, aby orzec, co wynika z nałożenia nowych technologii infokomunikacyjnych na zastane sieci społeczne. Chodzi bowiem o odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu te sieci "oswoją" nowe technologie, a w jakim zostaną przez nie zdominowane. Pewne zjawiska już widać: tak jak w procesie modernizacji przednowoczesna wspólnota (Gemeinschaft) ustąpiła miejsca nowoczesnemu zrzeszeniu (Gesellschaft), tak dziś obserwujemy dynamikę nowego typu społeczności sieciowej skoncentrowanej wokół jednostki (indywidualizm sieciowy połączony z instynktem nomadycznym). Ta społeczność staje się istotnym wzorcem związków społecznych. Sieci decentralizują społeczeństwo, a ta decentralizacja przyspiesza transfery symboliczne i materialne.

Przestrzeń realna przeplata się z wirtualną. W przestrzeni miejskiej widać coraz wyraźniej fuzję przestrzeni mediów i przestrzeni fizycznej, co zaciera granicę między realnością i wirtualnością. Rzeczywistość koegzystuje w najlepsze z hiperrzeczywistością. Są już ściany domów służące za monitory. Domy stają się telechatami, czyniąc z miasta telepolis. Przewiduje się, że w niedługim czasie wielkie miasta połączy globalna sieć elektronicznych billboardów, które w jednej chwili mogą wyświetlać ten sam przekaz wizualny.

Następuje zarazem kompleksyfikacja organizmu miejskiego. Wielkie miasto staje się systemem złożonym, w opisie którego istotne są takie słowa kluczowe, jak: przepływy, dowiązania, zaburzenia, chaos, niestabilność, nieład, turbulencje, erozja norm, mnogość, wielogłos, fragmentacja, rozpady, sieci, bifurkacje, atraktory, fraktale, strumienie, poziomy, napięcia i konflikty, nieciągłości, dyskonjunkcje, dekonstrukcje, powiązania i zależności. Wielkie miasto jako system złożony staje się chaotyczne, nieprzewidywalne, emergentne i trudno zarządzalne. To czyni system społeczny strukturą coraz bardziej złożoną; żadna regulacje nie nadążą za zmianami - z punktu widzenia innowacyjności chaotyczne struktury są lepsze, wymuszają "branie spraw we własne ręce", czyli deregulację i samoregulację.

W tych warunkach coraz trudniej jednak sterować strumieniami informacji i wiedzy. Decentralizacja, komercjalizacja i deregulacja wszystkiego sprawia, że mamy do czynienia z rewolucją organizacyjną: na rynkach globalnych i w niszach gospodarczych rosną jak grzyby po deszczu, głównie w miastach, dziesiątki tysięcy nowych podmiotów, które - by zaistnieć i przetrwać - muszą ze sobą konkurować i jednocześnie współpracować (co-opetition). W tym tłumie trzeba sięgać po coraz silniejsze tuby, aby przekrzyczeć innych, co tylko potęguje globalny zgiełk. To nie tyle czyjaś zła wola, ile sama logika systemu każe wszystkim aktorom tej gry produkować nadmiar informacji, w tym złej informacji. A to w efekcie prowadzi do spamowania świata realnego i wirtualnego.


TOP 200