Technologie na wojnie

Wszystko pięknie, jeśli jednym bezzałogowym statkiem powietrznym operuje jeden żołnierz. Problem polega jednak na tym, że takie rozwiązanie nie przekłada się na większą produktywność. A zatem, wyzwaniem jest zapewnienie płynnej komunikacji między samolotami UAV, aby każdy żołnierz mógł operować kilkoma autonomicznymi systemami w skoordynowany sposób. Aby nie dochodziło do kolizji, samoloty muszą posiadać samoświadomość, utrzymywać łączność o wysokiej przepustowości i być wyposażone w zaawansowane funkcje sterowania dowodzeniem.

Kolejnym ewenementem są interfejsy człowiek – maszyna (HMI). Tak samo, jak niemożliwe jest korzystanie z dziewięciu konsoli naraz, mało prawdopodobne jest równoczesne sterowanie dziewięcioma samolotami. Naukowcy zastanawiają się więc nad innymi sposobami na zwiększenie wydajności. Na pewno będzie to wiązać się z większym poziomem inteligencji po stronie samych maszyn.

Zobacz również:

  • Sztuczna inteligencja od Apple wymagać może nowych procesorów

W działaniach wojskowych istotną rolę odgrywa lekkość i wydajność energetyczna urządzeń, aby możliwe było korzystanie z nich przez długi czas. Dziś żołnierze muszą taszczyć ze sobą baterie, które ważą nawet 20 kilogramów. Dlatego lekkość i duża oszczędność energii to podstawowy wymóg w przypadku prawie każdej nowej technologii militarnej.

W poszukiwaniu inspiracji naukowcy zajmujący się technologiami obronnymi często obserwują rozwój tanich, lekkich i przyjaznych dla użytkownika produktów w obszarze elektroniki użytkowej. W końcu, na takich rozwiązaniach może skorzystać też wojsko, czego przykładem są systemy GPS – kiedyś ogromne, a dziś mające postać niewielkiego układu scalonego.

Mobilność to podstawa

W australijskim Departamencie Obrony kluczowe miejsce zaczyna zajmować kwestia mobilności. Urządzenia mobilne, takie jak iPady i iPhone’y, są wypróbowywane głównie przez pracowników terenowych wykonujących prace konserwacyjne. Dzięki nim nie muszą oni wracać do biura czy bazy tylko po to, by wprowadzić zgromadzone dane do różnych systemów. Na chwilę obecną australijski Departament Obrony stosuje setki takich urządzeń, ale na tym nie poprzestaje.

Tymczasem naukowcy głowią się nad tym, jak rozwiązania mobilne mogłyby być wykorzystywane w bezpośredniej walce i jakie korzyści mogą faktycznie przynieść żołnierzom. Nie od dziś wiadomo, że dostęp do informacji z każdego miejsca i o każdej porze za pośrednictwem urządzeń mobilnych usprawnia procesy podejmowania decyzji, a to przekłada się na wzrost efektywności. Wydajność pracy rośnie zwłaszcza z wprowadzeniem sieci bezprzewodowych.

Co ciekawe, australijski Departament Obrony pracuje też nad stworzeniem wewnętrznego sklepu z aplikacjami przeznaczonymi wyłącznie dla wojska i narzędziami zwiększającymi wydajność pracy biurowej. Dzięki temu pracownicy będą mogli tworzyć i rozwijać własne aplikacje, potrzebne im do lepszego wykonywania obowiązków służbowych.

Co więcej, australijskie siły zbrojne planują wdrożyć autorski program BYOD pod nazwą COPE (ang. corporate owned and personally enabled), obsługiwany przez wewnętrzny sklep z aplikacjami i umożliwiający pracę nawet w przypadku braku łączności z siecią.

Ponieważ jednym z warunków mobilności jest posiadanie wydajnych sieci komunikacyjnych i bezprzewodowych, Australijczycy rozwijają projekt naziemnej komunikacji. Budowane w jego ramach sieci mają zapewniać połączenie z największymi bazami wojskowymi o prędkości 10 GB/s i obsługiwać 100 tysięcy użytkowników w kraju i zagranicą.

- W tej chwili koncentrujemy się na naprawie naszych sieci szkieletowych, aby móc dostarczać pracownikom informacje w sposób nieprzerwany i niezależny od ich lokalizacji. Doskonalimy sieć stacjonarną w całej Australii, integrując ją lepiej z sieciami satelitarnymi i międzynarodowymi. To gwarantuje stałą łączność bezprzewodową między naszymi biurami i bazami. Jednocześnie, rozwijamy możliwości ujednoliconej komunikacji i wideokonferencji – wyjaśnia dr Peter Lawrence, dyrektor ds. IT w australijskim Departamencie Obrony.

Prowadzone obecnie prace mają przełożyć się na lepszą jakość współpracy i łączności z regionalnymi bazami, a więc na wzrost produktywności. Nowe technologie to fundament całego planu zwiększania mobilności pracowników australijskiego sektora obronnego. Póki co działania są na etapie projektowania, ale inicjatywa ma ruszyć pełną parą w połowie 2016 roku. Pierwsze działania mają zostać uruchomione pod koniec 2014 lub na początku 2015 roku.

Drugim sektorem publicznym, który rości sobie miano lidera w dziedzinie IT i mobilności pracowników, jest Australijska Służba Celna i Graniczna. Wśród stosowanych przez nią urządzeń można znaleźć m.in. tablety Microsoft Surface, smartfony Nokii i klucze USB Windows To Go. Są one obsługiwane przez platformę mobilną Windows 8. Na ten moment pracownicy terenowi Australijskiej Służby Celnej i Granicznej mają do dyspozycji tylko 700 urządzeń (na 5 tysięcy osób personelu).

Big Data w kontroli celnej i granicznej

Randall Brugeaud roztacza przed służbami celnymi wizję stworzenia „połączonego środowiska informacyjnego” poprzez powiązanie ze sobą lotniczego i morskiego przewozu ładunków oraz międzynarodowych przesyłek pocztowych. Dzięki zaawansowanym narzędziom analitycznym uzyskiwane z tych źródeł dane miałyby dużo lepszą jakość. Chodzi tutaj o połączenie wszystkich interesujących danych z wykorzystaniem naturalnych umiejętności językowych.

- Musimy mieć możliwość uzyskiwania odpowiedzi na zadawane przez nas pytania na podstawie danych płynących z połączonego środowiska informacyjnego. To coś więcej niż proste środowisko oparte na ustalonych regułach. To dużo bardziej zaawansowane przedsięwzięcie, którego podstawę stanowi niezwykle bogaty zbiór danych – wyjaśnia Randall Brugeaud.

Również Rachel Noble, dyrektor ds. IT w Australijskiej Służbie Celnej i Granicznej, podkreśla konieczność usuwania z systemów wszelkich szumów i wyszukiwania w nich anomalii. Dzięki temu funkcjonariusze służby celnej interweniowaliby tylko w razie faktycznej konieczności.

- Funkcjonariusze interweniują na granicy jedynie w przypadku budzących podejrzenie informacji co do danej osoby lub bagażu. To dla nas dużo bardziej wydajny sposób realizacji zadań służby granicznej. Wkraczamy do akcji tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne – wyjaśnia Rachel Noble.


TOP 200