Sukces niemurowany

Niezwykle popularny wśród młodzieży kanał SMS w bankowości nie odgrywa kluczowej roli. Postrzegany jest jako kanał pasywny. Wykorzystywany jest głównie jako system powiadamiania klientów o różnego rodzaju zdarzeniach. Tą drogą można uzyskać potwierdzenie wykonanej transakcji lub otrzymać informację o zmianie salda na koncie. SMS traktowany jest także jako dodatkowy element bezpieczeństwa. Przykładowo - nawet jeśli właściciel karty kredytowej nie wie, że została ona skradziona, zaraz po wykonaniu przez złodzieja pierwszej transakcji zostanie o tym powiadomiony SMS-em. To umożliwia szybkie zablokowanie karty.

Bank w telefonie

Najwięcej dzieje się obecnie w obszarze technologii SimToolKit (STK). Wiele banków oferuje aplikacje bankowe wgrywane na karty SIM.

Funkcjonalność aplikacji zbudowanych w technologii STK nie jest tak rozległa, jak aplikacji internetowych. Pozwala jednak na przeprowadzenie najpopularniejszych operacji. Usługi oferowane przez banki we współpracy z operatorami telefonii komórkowej pozwalają np. na kontrolowanie stanu rachunku, wykonywanie przelewów czy lokalizacje bankomatów.

STK ma jednak ograniczenia. Jest ściśle powiązana z operatorem telefonii komórkowej. Przekroczenie tej bariery i stworzenie wspólnej platformy jest możliwe, ale wymaga dużych nakładów pracy ze strony banków i operatorów. Prawdę powiedziawszy, trudno uwierzyć, by udało się nakłonić do współpracy wszystkich operatorów.

Dlatego Raiffeisen Bank Polska zdecydował się na wprowadzenie podobnych usług, ale opartych na technologiach: Java i GPRS. Przede wszystkim uniezależnia to bank i klientów od operatorów. W jednakowym stopniu z usługi może skorzystać abonent Ery, Idei i Plusa. Jedyny warunek - aparat telefoniczny musi obsługiwać Javę i GPRS. Obecnie to kryterium spełnia większość nowych aparatów. Aplikacja wgrywana jest na telefon klienta zdalnie, po zgłoszeniu takiego żądania w oddziale banku lub w centrum telefonicznym. Klient nie musi martwić się, że przy zmianie operatora straci dostęp do banku z komórki.

Potrzebny marmur

Zakres bankowości elektronicznej nie ogranicza się do kontaktu z bankiem za pośrednictwem Internetu i telefonu. Obejmuje inne formy, m.in. bankomaty, kioski elektroniczne czy telewizję. Banki bacznie śledzą wszystkie pojawiające się nowinki technologiczne.

Choć nie jest to pomysł zupełnie nowy, czasem wspomina się o bankowości za pośrednictwem telewizji cyfrowej. Mówi się także o bankowości wirtualnej i wirtualnych doradcach. Odpowiednio napisany program miałby zastąpić pracowników w oddziałach i centrach telefonicznych. Tego typu pomysły są poddawane próbie w prototypowych bankomatach.

Na razie jednak twierdzenia o całkowitym zmierzchu bankowości tradycyjnej należy włożyć między bajki. Analitycy wskazują, że jednym z trendów w bankowości jest powrót do koncepcji oddziałów. Będzie zmieniać się ich profil, mają stawać się raczej miejscami, w których można uzyskać poradę w kwestiach finansowych, aniżeli kupić usługę, jednak z pewnością będą stanowić stały element bankowego krajobrazu. O roli, jaką odgrywają oddziały, mogą świadczyć dane pochodzące z jednego z największych polskich banków - Pekao SA. Największą część transakcji wykonywanych poprzez usługę Pekao 24 (dostęp elektroniczny) stanowią przelewy wykonywane w Internecie - 82%, reszta to call center - 10%, IVR - 7%, SMS - 1%. Łącznie to jednak zaledwie 16% wszystkich przelewów zlecanych przez klientów Pekao SA. Jako uwiarygodnienie twierdzenia o renesansie oddziałów podaje się przykład brytyjskiego banku Egg, jednego z pionierów bankowości internetowej, który zdecydował się na stworzenie oddziałów.

Według Sławomira Lachowskiego, prezesa i twórcy mBanku, nie sprawdziła się ani teza o śmierci bankowości tradycyjnej, ani antyteza o upadku bankowości wirtualnej. Jego zdaniem o przyszłości decydować będzie synteza, czyli bankowość detaliczna oparta na Internecie obecnym na wszystkich poziomach relacji klienta z bankiem. Pomimo uruchomienia mKiosków, mBank nadal pozostaje bankiem wirtualnym. Z pewnością takim bankiem pozostaje Inteligo, które nie posiada nawet kiosków internetowych.

Konrad Korobowicz, prezes Inteligo Financial Services, przyznaje, że brak oddziału komplikuje wiele spraw. Paradoksalnie stanowi to większy problem nie dla klienta, ale dla banku. Posiadanie oddziału pozwala rozwiązać pewne problemy dotyczące kwestii formalno-prawnych. Konrad Korobowicz zapewnia jednak, że bank nie miał i nie będzie miał oddziałów. Choć Inteligo należy do PKO BP, w oddziałach największego bankowego detalisty można jedynie wpłacić bez prowizji gotówkę na konto.

Wyboje na drodze

Jako najważniejszą przeszkodę w dalszym rozwoju bankowości elektronicznej uczestnicy licznych ankiet wskazują niewielką dostępność Internetu. Z tym powiązany jest niski poziom edukacji informatycznej.

Na wysokim miejscu znajduje się brak zaufania i poczucia bezpieczeństwa w Internecie. Jednak bez wątpienia bariera mentalna jest dzisiaj znacznie łatwiejsza do pokonania niż jeszcze dwa lata temu. W początkowym okresie rozwoju bankowości elektronicznej obawa przed zagrożeniami ze strony hakerów była tak duża, że banki oferowały dostęp wyłącznie przy wykorzystaniu drogich rozwiązań sprzętowych, takich jak tokeny. Mówiono o konieczności zastosowania podpisu cyfrowego. Tylko nieliczne banki oferowały usługi po podaniu hasła. Dzisiaj zabezpieczenia to najczęściej listy haseł jednorazowych i karty zdrapki. Możliwe jest także otrzymywanie jednorazowych haseł SMS-em.

Z pewnością bankowcy i informatycy nie wyczerpali jeszcze pokładów kreatywności. Powinny mobilizować ich wyniki badań społecznych, zwłaszcza te, które podają mniej optymistyczny obraz rynku. Z przeprowadzonej przez TNS OBOP w lutym br. ankiety wynika, że zaledwie 14% użytkowników Internetu powyżej 15 roku życia korzysta z bankowości internetowej. W połowie 2003 r. I-Metria podała, że 3 na 4 internautów, którzy dotychczas nie korzystali z usług bankowych przez Internet, nie jest tym w ogóle zainteresowanych.

Bez agregacji

Serwisy agregujące wiele kont bankowych, tworzone na wzór agregatorów kont pocztowych, pojawiły się w Stanach Zjednoczonych w 2000 r. Wkrótce potem idea przywędrowała do Polski. Twórcy serwisów zakładali, że Internauci będą mieli wiele internetowych kont bankowych. Chcieli udostępnić je użytkownikom - po jednokrotnym zalogowaniu - w formie jednolitego zestawienia.

"Perspektywa dostępu w jednym miejscu, przy użyciu jednego ID i jednego hasła do wielu skrzynek emaliowych utrzymywanych na różnych portalach, do kont osobistych i inwestycyjnych w różnych bankach, a nawet ubezpieczeń w różnych towarzystwach ubezpieczeniowych, wydawała się pociągająca" - mówi Sławomir Lachowski, prezes mBanku. Zarządzany przez niego mBank zdecydował się na uruchomienie MultiPortu. Dziś, choć serwis agreguje dane aż z 10 banków (MultiBank, mBank, PKO BP, PeKaO SA, WBK, Lukas, CitiBank, BGŻ, Inteligo i Nordea), ma zaledwie 4 tys. użytkowników, z których każdy ma zdefiniowane przynajmniej 1 konto. "To niewiele" - przyznają przedstawiciele mBanku.

"Rezultaty MultiPortu są słabe, podobnie jak wielu analogicznych przedsięwzięć na świecie. Nie spisywałbym jednak tego modelu biznesowego przedwcześnie na straty. Sądzę, że jego wdrożenie może wyprzedzać swój czas, należy poczekać na jego dalszą ewolucję" - mówi Sławomir Lachowski.


TOP 200