Rozsądek i umiar

Daje się już zauważyć swoista rywalizacja między różnymi formami cyfrowej komunikacji. Z badania przeprowadzonego w ubiegłym roku przez Pew Internet & American Life Project wynika, że wśród młodych internautów w wieku od 12 do 17 lat poczta elektroniczna uznawana jest za dobre narzędzie do komunikowania się z dorosłymi. W kontaktach między sobą nastolatki zdecydowanie wolą posługiwać się internetowymi komunikatorami. Z narzędzi tych korzysta w Stanach Zjednoczonych 75% młodych internautów i tylko 42% dorosłych.

Młode pokolenie jest często uważane za najważniejszego odbiorcę, użytkownika i propagatora cyfrowych urządzeń, usług i zasobów. W młodych ludziach często pokładana jest nadzieja na rozwój i masowe wykorzystanie Internetu i narzędzi sieciowych w przyszłości. Ci, którzy w to bezkrytycznie wierzą, mogą się jednak zawieść. Naukowcy z London School of Economics przekonują, że korzystanie z Internetu przez dzieci jest w dużej mierze warunkowane postawą rodziców. Dzieci używają Internetu w znacznym stopniu w taki sposób, jak się tego nauczą od dorosłych.

Niski poziom wykształcenia i brak kompetencji w korzystaniu z sieci u rodziców przyczynia się w dużej mierze do powstawania internetowego analfabetyzmu u dzieci. Potomstwo "upośledzonych cyfrowo" rodziców nie potrafi korzystać z sieci w sposób krytyczny, a zarazem efektywny. Dzieci z takich rodzin używają zasobów internetowych w sposób "płytki", skupiając się głównie na kilku znanych witrynach, nie mają umiejętności wyszukiwania potrzebnych informacji i "głębokiego" penetrowania sieciowych zasobów.

Zapracowana generacja

Coraz częściej mówi się dzisiaj o pokoleniu ludzi Internetu. Zdaniem analityków Yahoo! kryterium przynależności do i-generacji nie ma jednak charakteru wiekowego. Ich zdaniem, w grupie tej mogą się znaleźć zarówno nastolatkowie, jak i osoby po czterdziestce. Liczy się przede wszystkim sposób życia, sposób korzystania ze zdobyczy współczesnej cywilizacji, sposób uczestniczenia we współczesnym świecie. Sieć zmienia styl życia, zmienia role, zachowania i postawy jej użytkowników.

Z badań przeprowadzonych przez europejski oddział Yahoo! wynika, że członkowie i-pokolenia czują się obywatelami świata (chociaż paradoksalnie z drugiej strony zauważalna jest też coraz ściślejsza identyfikacja ze społecznością lokalną). Ludzie ci często podróżują, masowo korzystają z usług tanich linii lotniczych, całą Europę traktują jako jedną wielką ojczyznę, granice między poszczególnymi krajami ulegają w ich oczach zatarciu. Do załatwiania wielu codziennych spraw używają stale Internetu - przez sieć robią zakupy (nawet jeżeli jest to zamówienie składane do osiedlowego sklepiku za rogiem), przez sieć zarządzają swoimi finansami na elektronicznym koncie w banku. Przez sieć kontaktują się także z innymi ludźmi, tą drogą głównie rozwijają swoje kontakty towarzyskie. Potrafią przy tym posługiwać się wieloma programami, narzędziami czy urządzeniami - od poczty elektronicznej, poprzez SMS-y, po wideokonferencje. Na dodatek potrafią robić wiele rzeczy równocześnie - rozmawiać przez telefon (zazwyczaj komórkowy), uczestniczyć w czacie, kontaktować się przez internetowy komunikator, wysyłać SMS-a, słuchać muzyki na komputerze itd. Coraz więcej z nich chciałoby pracować zdalnie w domu.

Bardzo interesująca jest informacja o obsesji członków i-generacji na punkcie pośpiechu, szybkości działania, pogoni za chwilą. Z badań Yahoo! wynika, że są to zazwyczaj ludzie bardzo zajęci, niemający czasu niemalże na nic, niepotrafiący wygospodarować wolnej chwili w swoim bardzo napiętym kalendarzu zajęć. Z drugiej strony jednak marnują olbrzymie ilości czasu na bezproduktywnym, bezcelowym przebywaniu w sieci. Potrafią godzinami bezmyślnie surfować po internetowych zasobach, czy prowadzić nic nieznaczącą i niczego niewnoszącą do ich prywatnego czy zawodowego życia korespondencję elektroniczną. Warto się zastanowić, czy taki sposób używania Internetu rzeczywiście może służyć budowaniu kapitału społecznego i w jakim stopniu korzystający w ten sposób z sieci ludzie mogą być zdolni do nawiązywania za jej pośrednictwem rzeczywistych relacji społecznych. Czy wiecznie spieszący się, wiecznie zajęci, wiecznie szukający w przepastnych, wirtualnych zasobach nie wiadomo czego ludzie są zdolni do bycia zadowolonymi z siebie, do pozytywnej oceny własnej sytuacji i budowania więzi z innymi?

Szkodzi czy nie?

Prof. Ludger Woessmann z Uniwersytetu Monachijskiego twierdzi, że zbyt dużo czasu spędzanego przez uczniów przy komputerze wpływa negatywnie na ich wyniki w nauce i relacje z rówieśnikami. Uważa wręcz, że przesadna komputeryzacja szkół może mieć zły wpływ na proces kształcenia młodzieży. Jego zdaniem, na wynikach dotychczasowych badań nad związkiem między używaniem komputerów a wynikami nauczania ciąży błąd metodologiczny. Z badań tych wynika, że dzieci uczą się tym lepiej, im więcej jest w szkole zajęć z wykorzystaniem komputera i im więcej korzystają z niego w domu. Tyle tylko, że najlepiej wyposażone w komputery są zazwyczaj najlepsze szkoły, a możliwość częstszego używania go w domu mają głównie dzieci z dobrze sytuowanych rodzin, które osiągają przeważnie lepsze wyniki w nauce niż dzieci z rodzin uboższych. Przekonanie o zbawiennym wpływie kontaktu z komputerami na rozwój dzieci i młodzieży stanowi więc typowy przykład błędnego zrozumienia korelacji danych statystycznych.

Wyniki badań przeprowadzonych przez zespół prof. Ludgera Woessmanna pokazują, że po uwzględnieniu różnic w pochodzeniu społecznym twierdzenie o jednoznacznie pozytywnym wpływie wykorzystania komputerów na efekty nauczania jest nie do utrzymania. Co prawda, uczniowie którzy nie korzystają prawie w ogóle z komputerów, uczą się gorzej niż ci, którzy używają komputerów w sposób umiarkowany, ale też ci, którzy przesadzają w kontaktach z komputerem, mają gorsze wyniki niż ci, którzy podchodzą do korzystania z niego w sposób umiarkowany. Naukowcy twierdzą, że im więcej dziecko przesiaduje przy komputerze w domu, tym ma większe problemy z matematyką i czytaniem. Postulują także, by zajęcia z użyciem komputerów ograniczyć do 1-2 godzin tygodniowo.

Co byśmy nie sądzili o tych czy innych wynikach badań nad Internetem, z jednym wypada się zgodzić: z komputera, tak jak z każdego innego narzędzia czy medium, najlepiej korzystać z umiarem i rozsądnie. Wszak mamy jeszcze wolną wolę, dzięki której możemy dostosować własną aktywność sieciową do rzeczywistych potrzeb i możliwości.


TOP 200