Rozsądek i umiar

Osobom, które mają trudności w bezpośrednich kontaktach z innymi, Internet może wyświadczyć wielką przysługę. Jednak wcześniej warto nauczyć się umiejętnego korzystania z niego, tak jak z każdego innego narzędzia.

Osobom, które mają trudności w bezpośrednich kontaktach z innymi, Internet może wyświadczyć wielką przysługę. Jednak wcześniej warto nauczyć się umiejętnego korzystania z niego, tak jak z każdego innego narzędzia.

W środowiskach badawczo-naukowych wciąż nie ma zgodności co do skutków korzystania z Internetu. Podczas gdy jedni socjolodzy, psycholodzy czy kulturoznawcy wskazują na dobrodziejstwa wynikające z dostępu do sieci, inni ostrzegają przed związanymi z tym zagrożeniami. Z jednej strony mówi się o możliwościach nieograniczonej niczym komunikacji, sposobności nawiązywania kontaktów z osobami o podobnych zainteresowaniach i upodobaniach z całego świata, czy łatwości tworzenia nowych, nieistniejących w rzeczywistym świecie społeczności wirtualnych. Z drugiej strony, pokazuje się rozpad więzi społecznych, osamotnienie i wyizolowanie społeczne stałych użytkowników Internetu, a nawet utratę zdolności nawiązywania i utrzymywania trwałych relacji międzyludzkich.

Jedną z istotnych kwestii rozważanych przy okazji badań nad wykorzystaniem Internetu jest wpływ rozwoju technik informacyjnych na poziom kapitału społecznego u poszczególnych osób, grup czy całych społeczności. Robert Putnam, jeden z czołowych twórców i propagatorów teorii kapitału społecznego, jest zdania, że poziom kapitału społecznego we współczesnym świecie wyraźnie się obniża, w dużej mierze właśnie za przyczyną mediów elektronicznych. W społeczeństwie amerykańskim sytuacja jest już, jego zdaniem, tak krytyczna, że Amerykanie - jak to ujął metaforycznie - sami grają w kręgle (bowling alone). Inni badacze są przekonani, że brak silnych więzi interpersonalnych w strukturach sieciowych wcale nie musi być oznaką całkowitego zniszczenia kapitału społecznego. Zdaniem Kazimierza Krzysztofka, mamy do czynienia jedynie z zastępowaniem jednych, dotychczas zdefiniowanych form kapitału społecznego innymi, nowymi, jeszcze do końca nierozpoznanymi i nieopisanymi. "Robert Putnam, skupiając się na analizie starych form kapitału społecznego, nie dostrzega nowych, pojawiających się wraz z rozwojem kontaktów sieciowych" - dowodził niedawno na łamach Computerworld Kazimierz Krzysztofek (Computerworld z 23 maja br.).

To prawda, że bezpośrednie więzi społeczne w codziennym życiu słabną. Coraz więcej czasu każdy z nas spędza samotnie przed ekranem telewizora czy monitorem komputera. Internet, szczególnie dla młodych ludzi, jest nie tylko środkiem i źródłem zdobywania informacji, lecz także służy w coraz większym zakresie do kontaktów z innymi. Bezpośrednie relacje są zastępowane relacjami zapośredniczonymi przez media. Czy to oznacza, że tracimy jednocześnie zdolność do porozumiewania się i wspólnego działania? Wiele sytuacji zdaje się jednak temu przeczyć.

Spektakularnym przykładem wykorzystania nowych technik dla samoorganizowania się społeczeństwa były wydarzenia związane ze śmiercią i pogrzebem Jana Pawła II. Zdaniem Edwina Bendyka, za pośrednictwem SMS-ów i e-maili ludziom udało się samorzutnie zorganizować - doszło do przemieszczenia mas ludzi w takiej skali, że odgórna organizacja takiego przedsięwzięcia przyprawiłaby o zawrót głowy niejednego generała i specjalistę od operacji logistycznych (Computerworld z 26 kwietnia br.). Amerykański badacz Howard Rheingold nazywa to zjawisko inteligentnym mobilnym tłumem (smart mobs). Korzystający z najnowszych zdobyczy techniki ludzie są zdolni do porozumiewania się i współdziałania bez pośrednictwa formalnych struktur czy korzystania z instrukcji specjalistycznych służb lub zwierzchników.

Szczęśliwi internauci

Zdaniem niektórych psychologów, poziom kapitału społecznego ma decydujący wpływ także na nasze indywidualne poczucie zadowolenia z życia, zwane naukowo subiektywnym dobrostanem (psychological wellness), zaś na co dzień określane zazwyczaj mianem szczęścia. Czujemy się dobrze, gdy mamy rozbudowane kontakty z innymi ludźmi, gdy mamy wielu znajomych, kolegów, przyjaciół, czujemy się pewniejsi siebie, gdy możemy liczyć na wsparcie ze strony innych, jesteśmy spokojniejsi o własną przyszłość, gdy możemy mieć zaufanie do ludzi. Czy wobec tego zastępowanie bezpośrednich, interpersonalnych kontaktów relacjami za pośrednictwem Internetu czy innych mediów elektronicznych może zagrażać naszemu poczuciu szczęścia? Niekoniecznie, w niektórych przypadkach może być nawet wręcz odwrotnie.

Specjalne badania na ten temat przeprowadzili niedawno Krystyna Skarżyńska i Kamil Henne z Katedry Psychologii Społecznej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Ich wyniki pokazały, że komunikacja przez Internet jest często wybawieniem z kłopotu dla ludzi, którzy mają problemy z nawiązywaniem bezpośrednich kontaktów z innymi osobami. W sieci czują się oni pewniej, gdyż mogą zachować anonimowość, nie muszą spotykać się z innymi twarzą w twarz. To, co w świecie rzeczywistym stanowi nienaruszalną blokadę społecznej aktywności, utrudnia czy wręcz uniemożliwia nawiązywanie kontaktów z ludźmi, w sieci jest do pokonania. Dzięki temu ludzie z brakiem rozwiniętych tzw. kompetencji społecznych zyskują możliwość uczestniczenia w życiu społecznym na gruncie wirtualnym. Ich poczucie zadowolenia z życia, poczucie wartości własnej osoby wzrasta.

Dla osób, które obawiają się rzeczywistych, prawdziwych kontaktów, które nie potrafią sobie radzić z krytyką innych, które obawiają się wyrażać wprost swoje potrzeby czy emocje, Internet staje się atrakcyjnym sposobem porozumiewania się z innymi. Można łatwiej ukryć przed rozmówcą swoje słabości, łatwiej jest wycofać się z wymiany zdań, łatwiej wyrażać poglądy, których w świecie rzeczywistym nigdy być może by się nie miało odwagi wypowiedzieć. "Sądzimy, że budowaniu dobrostanu i społecznego kapitału służą oba rodzaje relacji: bezpośrednie i za pośrednictwem sieci. Kontakty internetowe mogą być szczególnie ważne dla osób, które w rzeczywistym świecie mają niewiele kontaktów lub nie najlepsze relacje z ludźmi. Internet pozwala realizować naszą społeczną naturę" - podsumowują wyniki swoich badań Krystyna Skarżyńska i Kamil Henne (cytat za Charaktery 8/2005).

Dokonana przez tych autorów analiza danych z "Diagnozy społecznej 2003" pokazuje też, że użytkownicy Internetu deklarują generalnie wyższy ogólny dobrostan psychiczny niż osoby niekorzystające z sieci. Co ciekawe, im dłuższy staż korzystania z Internetu, tym wyższe poczucie indywidualnego dobrostanu. Osoby korzystające z Internetu deklarują, że mają więcej przyjaciół i czują większe wsparcie społeczne niż osoby pozbawione dostępu do sieci. W konsekwencji mają także wyższy kapitał społeczny.

Młodzi online

Odkrycie prawdziwych, społecznych i osobowościowych konsekwencji korzystania z Internetu jest niezmiernie ważne dla dalszego rozwoju tego kanału komunikacji i jego miejsca w naszym życiu. Wszystko wskazuje na to, że użytkowników Internetu będzie przybywać i będzie się on stawał coraz ważniejszym sposobem kontaktów międzyludzkich. Badani przez Krystynę Skarżyńską i Kamila Henne uczniowie polskich szkół średnich zdecydowanie preferowali kontakty zapośredniczone przez media kosztem kontaktów osobistych. Woleli oglądanie rozmowy w telewizji niż pogawędki z kolegami z klasy, "czatowanie" w sieci niż spotkanie ze znajomymi w klubie. Z danych Pew Internet & American Life Project wynika, że obecnie dziewięciu z dziesięciu amerykańskich nastolatków posiada dostęp do Internetu, podczas gdy w 2000 r. z sieci mogło korzystać 74% amerykańskiej młodzieży. W Polsce jest pod tym względem istotnie gorzej - dostęp do Internetu deklaruje niecałe 30% mieszkańców kraju, ale młodzi ludzie są w tej grupie użytkownikami bardzo aktywnymi.

Zasoby Internetu stają się coraz większą konkurencją dla tradycyjnych mediów, takich jak prasa czy czasopisma. Według raportu Carnegie Corporation, 44% osób w wieku 18-34 lat odwiedza przynajmniej raz dziennie internetowe serwisy informacyjne, aby sprawdzić najświeższe wiadomości. Tylko 19% ludzi z tej grupy za najważniejsze źródło informacji uważa papierowe wydania dzienników. Dla 26% natomiast głównym źródłem informacji o świecie i społeczności lokalnej jest Internet. Grupa ta systematycznie rośnie, cztery lata temu Internet był pierwszym źródłem informacji dla 19% badanych. Z kolei według badań JupiterResearch w ciągu ostatnich czterech lat o 35% wzrosła liczba osób preferujących serwisy informacyjne online. Wśród ich użytkowników są głównie osoby młode, w wieku 18-24 lat, spośród których jedna trzecia wybiera przede wszystkim serwisy informacyjne w sieci. Po prasę w pierwszej kolejności sięga dzisiaj tylko 10% badanych. Najważniejszym źródłem informacji dla Amerykanów pozostaje wciąż telewizja, przywiązanie do niej deklaruje 40% uczestników badania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200