Równość i sprawiedliwość

Weźmy jednak inny przykład z kodeksu cywilnego: sposób składania ofert. Do niedawna było tak, że zgodnie z przepisami można było składać oferty w trybie komunikacji bezpośredniej, w szczególności przy użyciu telefonu, teleksu czy telefaksu. To był typowy przykład odnoszenia się w przeszłości do nowych technologii. Przepis ten jednak szybko okazał się przestarzały, bo w tym czasie te wszystkie wymienione środki komunikacji straciły na znaczeniu na rzecz poczty elektronicznej, telefonii komórkowej itp. Po nowelizacji odrzucono wszelkie odniesienia do konkretnych technik przekazu.

W konwencji o sprzedaży towarów było co prawda również powiedziane wprost, że do środków porozumiewania się na odległość zalicza się telefon i teleks, ale była ona formułowana wówczas, gdy te środki dominowały i postęp technologiczny był o wiele wolniejszy. Wyobraźnia twórców prawa nie sięgała dalej.

Jak więc ustrzec się przed tego typu problemami?

Wydaje się, że najwłaściwszym sposobem jest tworzenie przepisów poprzez formułowanie celów czy funkcji.

Na przykład poprzez wskazanie, że dopuszczalne jest korzystanie w sferze kontraktowania, tj. zawierania umów z komunikacji bezpośredniej, ale bez wskazywania konkretnych rozwiązań technicznych, bez określania konkretnych środków tej komunikacji.U nas przyjmuje się, że odpowiednie rozwiązania czy standardy technologiczne należy zawierać w aktach wykonawczych. Co stoi na przeszkodzie, by tego typu kompetencje państwo przekazywało innym podmiotom, tak jak to się dzieje chociażby w Austrii. Sprawy obsługi podpisu elektronicznego znajdują się w rękach prywatnej spółki. Państwo powołuje specjalną komisję do kontroli podpisu elektronicznego i w sprawach technicznych współpracuje ona z firmą komercyjną. Obowiązujące w Polsce rozwiązania są za bardzo przeregulowane i ingerujące w samą technologię. Wyraźnie preferowany jest podpis cyfrowy oparty na asymetrycznej technologii kryptograficznej, a więc na tzw. infrastrukturze klucza publicznego.

Jakie czynniki spoza systemu prawnego wpływają na sposób ujmowania przez ustawodawcę zagadnień technologicznych?

Dominującym na świecie sposobem tworzenia prawa jest w tej chwili łączenie radycyjnej procedury z trybem negocjacyjnym. Konkretne rozwiązania prawne powstają w wyniku ścierania się poglądów i interesów różnych grup społecznych i zawodowych. U nas też są przyjęte założenia negocjacyjne zalecane przez OECD i UE. Istnieje obowiązek poddawania projektów ustaw pod konsultację społeczną. W procesie legislacyjnym nie powinien uczestniczyć tylko parlament, ale też różne grupy społeczne. Dopuszczalny jest także lobbing na rzecz grup reprezentujących branżę IT. Nie jest naganne, że lobbyści biorą udział w tworzeniu prawa. Pod warunkiem że odbywa się to w sposób jawny i wg uznanych procedur. Inaczej mówiąc, dopuszczalny jest lobbing profesjonalny, prowadzony dozwolonymi prawnie metodami, a nie lobbing patologiczny, tj. tajny i wykorzystujący środki zakazane przez prawo, np. płatną protekcję. Granice lobbingu powinny być określone w procedurze tworzenia prawa lub w specjalnej ustawie. W demokratycznym państwie prawnym należy umożliwić obronę interesów różnych grup społecznych i zawodowych na zasadzie równości.

Czy, i w jaki sposób w przyszłości rozwój technik informacyjnych będzie zmieniał sposób podchodzenia do stanowienia prawa?

Dyskutujemy w gronie informatyków i prawników, czy nie byłoby potrzeby zmiany sposobu ujmowania prawa jako regulatora stosunków społecznych w społeczeństwie informacyjnym. Czy w związku z rozwojem Internetu i innych możliwości wykorzystania technik informacyjnych nie trzeba by było zmienić nieco filozofii prawa? Czy nie trzeba by pójść bardziej w stronę samoregulacji? Żeby państwo nie tyle regulowało zasady współżycia swoich obywateli drogą norm prawnych, ile bardziej zapewniało im warunki do samopomocy czy samoobrony.


TOP 200