Przesiadka na Maca, czyli tam i z powrotem? (część II)

Świat nieidealny

Kto próbował uruchomić w Windows XP plik muzyczny skompresowany z użyciem kodeka innego niż MP3 lub Windows Media, mógł co najwyżej usłyszeć "Ding" i przeczytać informację o błędzie. Identycznie wyglądała próba obejrzenia filmu DVD. Pomagała dopiero samodzielna - lub automatyczna, z poziomu Windows Media Playera - instalacja dodatkowych dekoderów.

W Mac OS X-ie nie ma tego problemu: popularne formaty audio są odtwarzane, tak samo pliki wideo i płyty DVD. Problem może pojawić się dopiero przy próbie wyświetlenia filmu z pliku na pełnym ekranie - aby to zrobić, należy kupić QuickTime Pro, czyli zapłacić! Na szczęście inne aplikacje (np. VLC) nie wprowadzają takich ograniczeń.

Przesiadka na Maca, czyli tam i z powrotem? (część II)

W VLC nie trzeba płacić za możliwość wyświetlenia obrazu na pełnym ekranie

Windows na MacBooku

Niejeden użytkownik z pewnością zastanawiał się, czy możliwe jest kupienie MacBooka i ewentualne wycofanie się z Mac OS X do Windows XP lub Visty. Sprawdziłem i tę opcję, ale jest to temat na osobny duży artykuł. Z pewnością do niego wrócimy.

Świadomy użytkownik Windows oglądając system Apple będzie czuł się bardzo niesprawiedliwie potraktowany: dlaczego Komisja Europejska nakazała Microsoftowi stworzenie edycji systemu bez odtwarzacza multimedialnego, a nie ma żadnych obiekcji wobec iTunes? Dlaczego Adobe nie protestuje, gdy każda aplikacja w Mac OS X jest w stanie wygenerować plik PDF, a próba wprowadzenia eksportu dokumentów do tego formatu w MS Office 2007 skończyła się wielką kłótnią?

Aplikacji mi brak? Na razie nie

Czego się boję? Tego, że za dobry edytor tekstu będę musiał słono zapłacić. Czego nie mogę się doczekać? Instalacji Midnight Commandera.

W pracy wykorzystuję zaawansowany edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, przeglądarkę internetową, komunikator, klienta poczty i prosty program do obróbki grafiki. Oprócz tego muszę mieć edytor tekstu potrafiący kolorować składnię C i Perla (niekiedy PHP), kompilator, aplikację odtwarzającą muzykę i filmy, graficzny program terminala, narzędzie potrafiące podłączyć się do pulpitu za pomocą protokołu VNC, programowy symulator komputera i aplikację, która pozwoli mi na wygodne tworzenie diagramów UML i zarządzanie projektami.

W systemach Windows i FreeBSD mój wybór jest następujący:

- edytor tekstu: OpenOffice.org Writer

- arkusz kalkulacyjny: OpenOffice.org Calc

- przeglądarka internetowa: Opera

- komunikator: Psi

- klient pocztowy: Microsoft Outlook (Windows), Sylpheed (FreeBSD)

- obróbka grafiki: IrfanView (Windows), Narzędzie wycinanie (tylko Vista), GIMP

- edytor tekstu z kolorowaniem składni: - (pod Windows nie korzystam), mcedit, Quanta (FreeBSD)

- aplikacja odtwarzająca muzykę: Foobar2000 (Windows), Amarok (FreeBSD)

- aplikacja odtwarzająca filmy: Windows Media Player lub Media Player Classic (Windows), Mplayer(FreeBSD)

- VNC: TightVNC

- maszyna wirtualna: VMware Workstation (Windows)

- schematy UML: Microsoft Visio (tylko Windows)

- projekty: Microsoft Project (tylko Windows).

A gdzie programy anty-?

Sześć lat temu postanowiłem sprawdzić prawdziwość twierdzenia, jakoby zdrowy rozsądek i dbałość o system operacyjny były wystarczającymi zabezpieczeniami przed szkodliwym oprogramowaniem (wirusy, spyware). Nie korzystam ani z programu antywirusowego, ani z aplikacji antyszpiegowskiej. Wedle mojej najlepszej wiedzy przez ostatnie kilka lat żaden intruz nie zdołał wniknąć do moich maszyn. A jeśli mu się udało, pozostaje mi tylko szczerze mu pogratulować.

Jeśli jednak chcesz przejść na Mac OS X, odwiedzasz podejrzane witryny albo po prostu czujesz się pewniej z oprogramowaniem antywirusowym, ucieszy cię hasło marketingowe Apple: wirusy dla Mac OS X chwilowo nie istnieją.


TOP 200