Polski Internet nie umrze, czyli szukanie frajera zakończyło się sukcesem

Warto teraz przyjrzeć się rzekomym mitom, które demaskuje Roman Adamiec.

Mit 1 - nikt tak na świecie robi

Rzeczywiście, to prawda, że nie będziemy pierwsi. Wprowadzając opłaty za ruch dorównujemy Rosji i Nowej Zelandii. Wszędzie płaci się za przepływność przyłączenia. Nieporozumienie polega często na tym, że inaczej rozliczają się operator z operatorem, inaczej operator z abonentem końcowym przyłączonym na łączu dzierżawionym, a inaczej jeszcze dostawca usług z człowiekiem, który korzysta z usług Internetu przez telefon. W przypadku nowego cennika NASK sprzeciw spowodowała zasada rozliczania za ilość przesłanej informacji, zastosowana względem abonenta końcowego.

Mit 2 - koszty wzrosną kilkunastokrotnie

Pan R. Adamiec posługuje się analizami ruchu w Warszawie, dotyczącymi dostawców usług i dowodzi, że podwyżka byłaby dla nich trzykrotna. Być może. Mając dostęp do statystyk można udowodnić wszystko. Roman Adamiec zapomina jednak, że Internet to nie tylko kilka komercyjnych firm w Warszawie. To także m.in. miejska sieć komputerowa w Krakowie i uniwersytet w Katowicach. Dla nich podwyżka byłaby kilkunastokrotna. Dlaczego R. Adamiec zapatrzył się w komercyjnych dostawców usług? Przecież NASK to Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa.

Nie - nic z tych rzeczy. NASK już dawno przestał być NASK-iem. Teraz to firma komercyjna, a cennik jest jeden dla wszystkich. "Na razie płaci rząd, ale wkrótce uczelnie będą płacić tyle, co firmy" - mówi Roman Adamiec w wywiadzie dla grudniowego "Network Europe". Czyj interes reprezentuje R. Adamiec? Swój, NASK-u, KBN, firm czy polskiego Internetu? A może telekomunikacji?

Mit 3 - liczenie ruchu spowoduje nadużycia

Rzeczywiście, spowoduje. R. Adamiec sam to przyznaje. Uważa, że kryminalistów będzie niewielu. Już się znaleźli tacy, którzy w sylwestrowy weekend sparaliżowali główny komputer doskonale rzekomo zabezpieczonego NASK-u. Dziś trzeba w związku z tym postawić pytanie: czy technologia rozliczeń za ruch, zrealizowana w NASK, jest odporna na ataki hakerów? Byłoby dobrze, aby odpowiedź na to pytanie została udzielona, zanim wystawiona bzędzie pierwsza faktura za przesłaną informację. Gdyby nie nowy cennik, problem by nie zaistniał.

Mit 4 - NASK wrogiem rozwoju Internetu

Dyrektor NASK-u, prof. dr hab. Tomasz Hofmokl, w opublikowanym ostatnio artykule w NetForum twierdzi, że przy opłatach za ruch przychodzący i wychodzący utrzymywanie serwisów informacyjnych jest niemożliwe. Czym okaże się wpływ opłat za ruch na polskie zasoby WWW? Destrukcja? Sabotaż?

Najpierw powstaje dobry serwis, potem ludzie z niego korzystają, a dopiero wtedy szuka się reklamodawców. Tak powstał Yahoo. Nie odwrotnie. Wzywanie polskich internautów, aby wchodzili w konszachty z producentami margaryny, by zachować serwery WWW jest obelżywą dla środowiska - zwłaszcza akademickiego - arogancją (ten akurat pomysł przedstawiony został w wywiadzie dla Gazety Wyborczej jakiego udzieliła dyrekcja NASK-u). Pan Adamiec w swoim tekście pisze: "Jeżeli dużo korzystasz z Internetu, będziesz dużo płacił". Odpowiadam: "Jeśli ceny będą wysokie, nie będę korzystał z Internetu".

Mit 5 - protestujmy!

Roman Adamiec wzywa do zastanowienia się, kto i co stoi za protestami. Na wiosnę ubiegłego roku środowisko sieciowe protestowało w sposób zorganizowany przeciwko nowelizacji ustawy o łączności. Protest ten został zdezawuowany przez dyrektora NASK-u. Tym razem jednak nikt nikogo nie wzywał do protestowania. Do NASK-u wpłynęło ponad 1500 indywidualnych i zbiorowych protestów. Jak to możliwe, że te kilka firm komercyjnych, które zarabiają grube pieniądze, okradając NASK, skłoniło ponad 1500 osób do napisania protestu?

Mit 6 - u nas drogo, w USA taniej

Rzeczywiście. No i co z tego? I u nas mogłoby być taniej, gdyby nie monopol telekomunikacyjny.

Mit 7 - szeroki rozgłos protestów

W polskiej sieci pracuje kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Protestów wpłynęło ponad 1500, z tego wiele z zagranicy. Kto twierdzi, że protesty są powszechne? Gdzie jest ta większość? Nie ma jej. Jaki mit Pan obala, Panie Adamiec? Ja osobiście się cieszę, że AŻ półtora tysiąca ludzi zechciało wyrazić swą negatywną opinię o nowym cennniku NASK. Proszę przytoczyć choć jeden głos popierający opłaty za ruch w sieci, nie będący głosem ignoranta.

A zatem Roman Adamiec zdaje się wykazywać niemal w każdym zdaniu, że nie rozumie, o co toczy się spór związany z nowym cennikiem NASK. Mogłoby to budzić zdziwienie, lecz nie w tym przypadku. Roman Adamiec, będąc jednym z dyrektorów NASK-u, należy do grona osób odpowiedzialnych za wywołanie nie zakończonej jeszcze burzy w polskim Internecie. Zabawa, którą zainaugurował, kończy się więc pełnym sukcesem. Frajer (czy to indywidualny, czy też zbiorowy) został zidentyfikowany. Jest to osoba, dla której Internet zaczyna się i kończy na rachowaniu megabajtów i przeliczaniu ich na złotówki.


TOP 200