Na wygranej Oracle straci nie tylko Google ale także społeczność open source

Aby móc rozwijać Androida, Google zatrudniło kluczowych programistów pracujących na językiem Java w Sun Microsystems. W celu uniknięcia podejrzeń o naruszenia patentów JVM (Java Virtual Machine), koncern stworzył własną maszynę wirtualną (Dalvik) dla platformy Android. Dodatkowy spokój zapewniły zarządowi Google ekspertyzy prawne, mówiące o tym, iż nie można obłożyć restrykcjami autorskimi języków programowania i interfejsów programowych. Google nigdy nie promowało również Androida, jako systemu opartego na Javie ani nie wykorzystywało żadnych znaków towarowych zarezerwowanych dla Javy.

Patentowy pozew Oracle

W pierwszych latach istnienia Google polityka patentowa firmy praktycznie nie istniała. Wynikało to przede wszystkim z faktu, że w rozumieniu koncernu patenty na rozwiązania programowe w ogóle nie powinny być przyznawane. Kolejne wydarzenia na rynku zmusiły jednak Google do większych inwestycji w zabezpieczenia prawne - ich efektem są liczne i duże przejęcia całych pakietów praw patentowych od poszczególnych firm.

Zobacz również:

  • Google Pixel oficjalnie w Polsce - świetna wiadomość dla biznesu
  • Najnowsza baza danych Oracle została wzbogacona o kolejne funkcje AI
  • Seria Galaxy S21 oraz Galaxy S22 z One UI 6.1 na pokładzie

Polecamy Smartfony dotyka fala ataków drive-by download

Oracle, który w 2009 r. przejął Sun Microsystems jest zdecydowanie bardziej doświadczony w polityce patentowej i kwestiach związanych z prawami autorskimi. W 2010 r. Oracle wystosował pozew przeciw Google o masowe naruszenia własności intelektualnej i zastrzeżonych rozwiązań programowych. Pierwotne zarzuty były tak liczne i skomplikowane, że samo przygotowywanie wniosków z uzasadnieniem zajęłoby lata. Z tego względu zarząd Oracle zadecydował o znacznym zredukowaniu ich listy.

Naruszenia praw autorskich

Wielu obserwatorów sceptycznie podchodzi do pozwu, jaki ostatecznie znalazł się w sądzie. Oracle twierdzi, że Google zaimplementował język Java i interfejsy w platformie Android, co jest wyraźnym złamaniem praw autorskich.

W środowisku producentów aplikacji przyjęło się jednak, że wykorzystanie języków programowania i interfejsów nie powinno być obejmowane żadnymi sankcjami prawnymi. Z tego też względu liczba podobnych pozwów jest niewielka, a ich rozstrzygnięcia nie są korzystne dla strony oskarżającej.

Trudno sobie wyobrazić sytuację odmienną. Każdy programista, który tworzy nowy nagłówek, funkcję, instrukcję musiałby wówczas martwić się o pozyskanie odpowiedniej licencji. Proces modernizacji wielu aplikacji uległby znaczeniu wydłużeniu, a dla producentów platform mobilnych oznaczałoby to całkowite odkrycie swoich planów.

Polecamy Ciemna strona dominacji Apple’a

Wygrana Oracle stałaby się precedensem i mogłaby doprowadzić do znaczących zmian. Deweloperzy aplikacji open source musieliby sprawdzać, czy licencje w plikach nagłówkowych (header files) są kompatybilne z licencjami samego oprogramowania. W korporacjach, działy prawne mogłyby zabronić używania aplikacji opartych na licencji GPL z obawy o konflikty z restrykcjami prawnymi nałożonymi na oprogramowanie komercyjne. Zamieszanie i niepewność przyczyniłyby się do znacznego spowolnienia rozwoju aplikacji open source.

Polecamy Google kupuje kolejne patenty od IBM

Eksperci przekonują, że warto śledzić losy procesu Oracle-Google. Ewentualna wygrana Oracle miałaby największy wpływ na rynek amerykański. W Europie istnieją dodatkowe regulacje, zabraniające nakładać prawa autorskie na języki programowania.


TOP 200