Na granicy Internetu

Jakie więc jeszcze rodzą one konflikty w firmie? Naszą wiarą cyberprzestrzeń?

Zmierzanie w stronę elektronicznego handlu i możliwość publikowania w sieci przynoszą zasadniczą zmianę, która pozwala małym lokalnym firmom na rozszerzenie ich zasięgu na cały świat poprzez wykorzystanie skrótów w cyberprzestrzeni. Nie jest ona aż tak bardzo prostym, szybkim i łatwym do zastosowania rozwiązaniem, jak niektórzy sądzą, ponieważ cyberprzestrzeń w dużej mierze jest niewidoczna i niedotykalna. Każe nam przejść od lokalnego handlu z ludźmi, którym mniej lub bardziej możemy ufać, w stronę sprzedaży dóbr, których nie widać, przy współdziałaniu z ludźmi, których nie znamy. Ludzie ci korzystają z systemów komputerowych, którym chcąc nie chcąc musimy ufać. Dlatego droga do Internetu wywołuje tyle niepewności i rodzi opór.

W przypadku Internetu, bo o nim mowa, wyostrzają się stare problemy. Internet zmusza kierownictwo firm do ponownego udzielenia odpowiedzi na niektóre kwestie, np. w odniesieniu do zasad korzystania z poczty elektronicznej w firmie. Niektóre z nich przechowują kopie całej krążącej korespondencji, twierdząc, że mają prawo wglądu do każdego listu. U podłoża takiego rozumowania na ogół leży obawa o interes akcjonariuszy - "Czy zasoby firmy są właściwie wykorzystywane? Czy poczta elektroniczna nie przyniesie nam problemów?".

Ten kij ma dwa końce. Gdy firma zostaje o coś oskarżona, archiwa pocztowe mogą stać się dowodem w sprawie. I tak się stało w antytrustowym procesie Microsoftu. Szefowie tej korporacji zapewne teraz chcieliby, żeby archiwum ich wewnętrznej korespondencji w magiczny sposób wyparowało. Najważniejsze jest nastawienie pracowników, którym szef mówi, że może kontrolować ich korespondencję. Albo i nie mówi. Internet w ostrym świetle stawia konflikt pomiędzy prawem pracowników do prywatności a interesem firmy.

Jak poradzić sobie z tym konkretnych zagadnieniem?

W ogóle wymknie się nam ono spod kontroli. Użytkownicy systemów pocztowych coraz częściej będą posługiwali się szyfrowaniem, aby zniechęcić podglądaczy. Rozwój narzędzi sprawi, że będzie to równie łatwe, jak naciśnięcie przycisku "Wyślij".

Wiele lat pracował Pan nad sztuczną inteligencją, dziedziną, która wzbudzała ogromne zainteresowanie w latach 80. Niektórzy twierdzą, że osiągnięcia były niewspółmierne do ówczesnych oczekiwań. Czy patrząc na przyszłość sieci można wskazać na coś, co dałoby zwrot poniesionych inwestycji?

W pewnym sensie będzie to zwrot z całości uzyskanej wiedzy, a nie tylko sztucznej inteligencji. Sieć stwarza duży potencjał dla zastosowań sztucznej inteligencji, ale punkt ciężkości nie będzie leżał w automatyzacji, która dominowała jako paradygmat, np. wykorzystania systemów eksperckich do przejęcia zadań specjalistów. Chodzi o to, by stworzyć narzędzia przydatne w pracy indywidualnym użytkownikom czy zespołom roboczym także poprzez lepsze zarządzanie źródłami wiedzy.

Czym jest wiedza w sieci?

Jednym z widocznych trendów jest tworzenie "ontologii" - sieci terminów i znaczeń. Inne wysiłki koncentrują się na systemach streszczania tekstów, automatycznych tłumaczy oraz znajdowania powiązanych informacji w tekście. Ważną rolę odgrywa dogłębne przeszukiwanie danych (data mining) i systemy odkrywania wiedzy. Wkrótce rozwijane będą narzędzia bazujące na systemach eksperckich pomocne w oferowaniu usług przez Internet. Przykładowo, przy zamawianiu określonej konfiguracji komputera na serwerze WWW, któremu wysyłamy wypełniony formularz z zamówieniem, powinien działać system, który sprawdzi, czy wskazana przez nas konfiguracja zawiera wszystkie potrzebne elementy, czy taka konfiguracja będzie dobrze spełniać określone, wskazane przez nas zadania. Będziemy mieli do czynienia z coraz większą liczbą tego typu wbudowanych systemów eksperckich.

W jaki sposób nasze postrzeganie World Wide Web zmieni się w przyszłości?

Dla większości z nas WWW jest czymś dostępnym za pośrednictwem komputera. To się zmieni. Internet rozproszy się w tym sensie, że połączenie zapewnią urządzenia przenośne, na ogół bezprzewodowe.

Czyli wszystko połączone ze wszystkim. Czy będzie to bezpieczne?

To kluczowa sprawa. Słuchałem wykładu w instytucie PARC o inteligentnych drogach, samochodach itp. Spytałem o kwestie dotyczące metod zapewnienia bezpieczeństwa takiego systemu. I w tym momencie prelegent stracił wątek. Wyobraźmy sobie chociażby terrorystyczny atak na taki system sterowania ruchem. Jakie zamieszanie można by wtedy wywołać. Parę wypadków tutaj, kilka tam, i całe miasto stoi. Patrząc na skalę tych zjawisk, niepokoi to, że właściwie nigdy nie budowaliśmy systemów dbając o bezpieczeństwo na globalnym poziomie. W przypadku tak bardzo dotyczących nas rozwiązań potrzebne są mechanizmy izolujące je od wszelkich potencjalnych wpływów zewnętrznych. Jeśli ich nie będzie, nie będziemy używać nawet najwspanialszych rozwiązań. Wówczas wycofamy się z całej tej automatyzacji ruchu drogowego i znowu zaczniemy sami kierować naszymi samochodami...

Na podstawie miesięcznika CIO WebBusiness, listopad 1999 r., wydawanego przez IDG, opr. peg.


TOP 200