Kupowanie w fotelu

Najpierw dobry pomysł

Profil internetowych sklepów w Polsce nie odbiega od światowych standardów: na pierwszym miejscu sprzęt komputerowy i oprogramowanie, potem sprzedaż książek i nagrań muzycznych. Dobrym pomysłem okazuje się eksploracja rynków niszowych, np. hobbistycznych. Firma Profilex, prowadząca wirtualny sklep filatelistyczny, tygodniowo osiąga na swojej internetowej działalności obrót ok. 10 tys. zł. "Jesteśmy zaskoczeni wciąż wzrastającą liczbą zamówień. Pierwotnie miał być to tylko serwis informacyjny, który niepostrzeżenie przekształcił się spore przedsięwzięcie" - mówi Janusz Konopka, szef firmy. Zapewne z uwagi na specyficzną dziedzinę, na jakiej koncentruje się ten internetowy sklep, ponad połowa pojawiających się gości jest z zagranicy. W prawie wszystkich pozostałych sklepach odsetek ten zatrzymuje się na poziomie zaledwie kilku procent.

Odwiedzających serwer jest - oczywiście - znacznie więcej niż osób, które dokonują zakupów. Odsetek kupujących waha się od 1 (jak w księgarni Kraina Książek) do 10 i więcej procent (sklep HBZ). Na serwerze firmy HBZ prowadzony jest tzw. informator sklepowy - za jego pośrednictwem odwiedzający serwer mogą zaprenumerować biuletyn, zawierający informacje o promocjach i nowościach w sklepie. "Uzyskaliśmy w ten sposób bazę, zawierającą ponad 3 tysiące adresów e-mail" - mówi Tomasz Hipisz. Serwer odwiedza prawie 300 osób dziennie.

Potem inwestycje

Oferta firm, którym można zlecić wykonanie lub utrzymanie internetowego sklepu, jest większa niż popyt na te usługi. Optimus - mimo prowadzonej promocji - dotychczas opracował na zlecenie 4 internetowe sklepy. Również firma Softmat - oferująca wynajem "powierzchni sklepowej" w internetowym domu handlowym - nie otrzymała wielu zgłoszeń.

Koszt otwarcia sklepu internetowego w Polsce może znacznie się różnić - od kilkuset złotych, w przypadku przygotowania statycznych stron i umieszczenia ich na serwerze internetowego usługodawcy w ramach wykupionego konta, aż do kilkudziesięciu tysięcy i więcej. Prawie wszystkie internetowe sklepy w Polsce zbudowano na bazie własnych rozwiązań, często darmowego oprogramowania i tworzenia skryptów. Do tej pory gotowe narzędzia do uruchomienia takich sklepów oferowane przez zachodnie firmy (patrz omówienie w nr. 48 Computerworlda z 29 grudnia ub.r.) nie znajdują zbyt wielu nabywców.

Również w przypadku kosztów utrzymania sklepu internetowego rozpiętość jest bardzo duża. Od kilkudziesięciu zł miesięcznie (za proste strony WWW utrzymywane w ramach wykupionego konta u usługodawcy internetowego), do kilkuset i więcej złotych w przypadku serwerów wirtualnych, najczęściej stosowanych do prowadzenia internetowych sklepów (firma musi utrzymywać zawartość sklepu, natomiast usługodawca zapewnia serwer sprzętowy i połączenie z Internetem).

Najdroższe zwykle bywa uruchomienie własnego serwera, co jednak pozwala na prowadzenie pełnej kontroli jego pracy i integrację z własnym systemem informatycznym. Poza tym koszt zależy od specyfiki prowadzonej działalności, np. od tego, czy internetowy sklep jest tylko częścią zwykłej sieci handlowej danej firmy, czy trzeba utrzymywać magazyn, oraz od ilości oferowanych towarów.

Niektórzy traktują swoje internetowe sklepy jako typowo wirtualne przedsięwzięcia handlowe. "Nie prowadzimy magazynu, a produkty bierzemy bezpośrednio od dystrybutorów po otrzymaniu zamówienia" - mówi Tomasz Hipisz. Prowadzący sklepy niechętnie ujawniają wyniki finansowe. Większość z nich zgadza się, że zwłaszcza na początku działalność ta przynosi straty. W jednym ze sklepów oferujących produkty biurowe po kilku miesiącach działalności obrót jest jedynie dwa razy większy od kosztów utrzymania sklepu.

Czynne w 80%

Prowadzone przez nas badania uwidoczniły, jak wciąż bardzo zawodne jest działanie polskiego Internetu. Nie udaje się wejść średnio do ok. 20% sklepów (rozproszonych po całej Polsce) - na ogół dlatego, że po drodze występuje dziura w łączności (zazwyczaj w obszarach routerów sieci miejskich). Odsetek tradycyjnych sklepów, które są zamknięte z "przyczyn losowych", jest zapewne zdecydowanie niższy...

Dla COMPUTERWORLD komentuje Sławomir Kulągowski prezes Polska Online, członek zarządu TP SA

Co stanowi przeszkodę rozwoju sklepów internetowych w Polsce? Najczęściej udzielaną odpowiedzią na tak postawione pytanie jest narzekanie na przepustowość polskiej sieci oraz wciąż małą liczbę jej użytkowników. Gdy przyjrzymy się pierwszym profesjonalnym systemom handlu elektronicznego, zauważymy, że składają się one z trzech podstawowych modułów. Są to obsługa klienta (katalog produktów, składanie zamówień przez sieć), przetwarzanie zamówień (przesyłanie ich do dostawcy/producenta) oraz billing (rejestracja faktur, automatyczna kontrola kart kredytowych i rozliczanie płatności).

W większości sklepów, działających w polskim Internecie, realizowany jest tylko pierwszy element powyższej listy. Dalej napotykamy już poważne problemy, związane m.in. z gwarantowaną dostawą towaru do klienta. Żadna z firm kurierskich, zajmujących się dostawą przesyłek wartościowych, nie gwarantuje jednakowej dostępności, czasu dostawy ani ceny w całym kraju. Poza tym koszty dostawy często stanowią ponad 50% ceny zamówionego towaru. W rezultacie przestają obowiązywać podstawowe założenia handlu elektronicznego, który powinien być szybszy i tańszy ze względu na pominięcie typowej piramidy dystrybucyjnej. W takiej sytuacji nadal wygodniej jest pójść po potrzebny towar do najbliższego sklepu niż siadać przed komputerem.

Z tego typu problemami boryka się większość krajów europejskich. Jedynym pozytywnym przykładem jest Szwecja, gdzie największy supermarket elektroniczny, prowadzony przez Telię, wynegocjował z pocztą szwedzką jednolite i preferencyjne cenowo warunki dostawy w całym kraju (choć można też zarzucać, że obie te firmy to monopole).

Wobec takich uwarunkowań najlepszym towarem, mającym u nas tradycje sprzedaży wysyłkowej, które łatwo przenieść do sieci, są książki. Widać to po liczbie działających i stale przybywających księgarni internetowych. Miłych zakupów.

Współpraca Wojciech Łęgowski


TOP 200