Kosmiczne sieci- telekomunikacja bezprzewodowa

Gdzie się podziały kupony "B"?

Weterani gier liczbowych zechcą potwierdzić, że dawniej kupon Totalizatora Sportowego składał się z trzech odcinków: A, B i C, z których część odwożono do centrali. Podczas jednej z licznych w tym wieku "zim stulecia" kupony nie dotarły do miejsca przeznaczenia, co na pewien czas uniemożliwiło grę. Po co te anegdoty? Nie każdy wie, że już przed kilku laty właśnie Toto-Lotek stworzył efektywną sieć telekomunikacyjną, obejmującą zasięgiem niemal cały kraj, a wszystko praktycznie bez drutu: radiolinie plus łączność satelitarna.

To, co stworzył GRYTEK (firma, zajmująca się teleinformatycznymi usługami dla gier losowych) w pierwszej połowie lat 90., można uznać za interesujące także dzisiaj - nie bacząc na polskie niedomagania telekomunikacyjne, połączono sprawnym systemem kilka tysięcy kolektur z centralą przy ul. Targowej w Warszawie. Polskich rozwiązań zazdroszczono nam jakiś czas nawet w Europie Zachodniej, choć technologię udostępnił amerykański koncern GTECH. Skoro więc specjalizowany komputer w każdym punkcie Toto-Lotka potrafi "rozmawiać" w trybie on-line ze swoim serwerem, to czy podobny terminal nie mógłby znaleźć się na biurku przeciętnego internauty?

Internet z kosmosu

Teoretycznie Internet jest najlepszym medium informacyjnym, dostępnym dla każdego. W praktyce można by ironicznie określić, że jest to najbardziej zamknięta ze wszystkich otwartych sieci ogólnoświatowych. Aż 98% infrastruktury internetowej znajduje się na obszarach zamieszkałych przez ledwie 15% ludności. Zresztą i w samej grupie państw należących do OECD napotkamy również na rażące dysproporcje: ponad 60% hostów zlokalizowanych jest na kontynencie północnoamerykańskim, głównie w USA.

Dziś mamy do czynienia z dość paradoksalną sytuacją - pakiety danych wysyłane, załóżmy z Kielc do Białegostoku "chętnie" wędrują przez Stany Zjednoczone, gdyż tak jest najszybciej. Dotyczy ona też innych państw bardziej zaawansowanych w internetowym rozwoju. Europejskie firmy telekomunikacyjne narzekają na konieczność rozbudowy połączeń sieciowych do USA, ponosząc gros kosztów inwestycji, z których korzyści czerpią także Amerykanie.

Nie traktujmy jednak tego stwierdzenia jako hasła do wykopywania teleinformatycznych toporów wojennych, gdyżto właśnie koncerny „kraju nieograniczonych możliwości“ realizują śmiałe projekty o istotnym znaczeniu również dla mieszkańców Starego Kontynentu.

Do takich przedsięwzięć należy niewątpliwie przenoszenie w kosmos naziemnych sieci telekomunikacyjnych. Zapewne pozwoliłoby to "podłączyć do przyszłości" kontynenty, np. Afrykę. Idea nie jest nowa i od 40 lat realizowana przez wprowadzenie pierwszych sputników. To, co kiedyś inspirowało artystów do tworzenia przebojów muzycznych na cześć satelitarnej komunikacji (Telstar - rok 1962), dziś jest chlebem powszednim, ale inna też jest skala zjawiska - w kosmos wędrują imponujące struktury, złożone z setek satelitów!

Satelity rozproszone

Tendencje topologiczne, w zakresie "kosmicznych sieci" SAN (Space Area Network), przypominają te, które można było obserwować w "naziemnej" informatyce przed laty. Od scentralizowanych systemów, skupionych wokół dużych, pojedynczych maszyn cyfrowych, przeszliśmy do rozproszonych sieci, łączących wiele mniejszych komputerów różnych typów. Podobnie jest w kosmosie: pojedyncze satelity geostacjonarne SGS (Single Geostationary Satellite) zastępowane są rozproszoną siecią satelitów niskoorbitalnych - DNLS (Distributed Network of Low-earth-orbit Satellites).

Przykładem takiego systemu jest Teledesic, autorstwa korporacji o tej samej nazwie. W marcu br. Amerykańskia agencja FCC (US Federal Communications Commission) wydała firmie licencję na uruchomienie kosmicznej sieci, składającej się z 840 satelitów. Termin realizacji projektu - rok 2002. Korzystanie z sieci będzie możliwe na 95% powierzchni naszego globu, co oznacza objęcie systemem niemal całej ludzkości (Ziemia to w większości tereny niezamieszkane).

Interesujące jest przy tym, że po załamaniu się programu księżycowego Apollo przed 20 laty, to właśnie teleinformatyka kieruje cywilizację w kosmos. W tej konkretnej dziedzinie - nie w romantycznych misjach załogowych na inne planety – zawarto nowy paradygmat i uzasadnienie kosztownych badań kosmicznych. Internetowe zasoby są dla nas "kosmicznym magnesem", podobnie jak 500 lat temu egzotyczne przyprawy i szlachetne kruszce były motywem organizowania wypraw prowadzonych przez Krzysztofa Kolumba. Tyle że dzisiaj w przestrzeń okołoziemską ruszają nie pojedyncze flotylle, ale całe armady satelitów. Ale właściwie po co aż tyle sputników?


TOP 200