Korupcja upadla całą branżę

Korupcja upadla całą branżę
Początkowo zlecenie opiewało na 1 mln zł, ale wkrótce podpisano aneks o wartości 4 mln zł. W ocenie NIK wybór tej oferty z wolnej ręki nastąpił wbrew przepisom Prawa Zamówień Publicznych i jest naruszeniem dyscypliny finansów publicznych.

Postępowanie wygrało Wasko ceną niższą od CompWin o… kilka tysięcy złotych, gdy Jerzy Miller, już jako minister spraw wewnętrznych i administracji, ogłosił przetarg nieograniczony na wybór systemu informatycznego do obsługi wszystkich WCPR.

Jeśli Andrzej M. zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu, może ponownie napytać biedy państwu polskiemu i przemysłowi teleinformatycznemu. Chodzi o to, że zleceniodawca może po wszystkim zażądać od firmy, która zwyciężyła w przetargu i wykonała zadanie - dostarczyła towar, zrealizowała usługę - zwrotu pieniędzy. Mówi o tym Kodeks cywilny, do którego odwołuje się Prawo zamówień publicznych. Umowa zawarta w wyniku przestępstwa jest nieważna. Tu na dodatek mieliśmy do czynienia z funduszami unijnymi. Nie dość, że trzeba by dokonać wzajemnych rozliczeń, to ani chybi Komisja Europejska zażądałaby jeszcze zwrotu unijnych funduszy. Na powtórzenie przetargów rząd może nie mieć pieniędzy. Co prawda, przy zamówieniach teleinformatycznych dotąd nie zdarzyło się unieważnienie umowy z powodu udowodnionej korupcji, ale zanosi się na to, że przypadek Andrzeja M. może być pierwszy. I co wtedy?

Etyka biznesu, etyka urzędnika

Każda szanująca się firma ma swój kodeks etyki. Dobrze zaprojektowany, przyczynia się do zwiększenia zysków przedsiębiorstwa. Ma bezpośredni wpływ na zmniejszenie liczby przypadków korupcji, defraudacji oraz tzw. złych praktyk. Ułatwia pracownikom rozpoznanie, gdzie zachodzi konflikt interesów. Zwiększa zaufanie klientów, kontrahentów i partnerów.

IBM chlubi się swoim "Business Conduct Guidelines" oraz jego załącznikiem "Government Client Guidelines". O korupcji nie ma mowy. Za to można stracić pracę. Nie można sponsorować przedsięwzięć o charakterze politycznym, np. partyjnych konwentykli. Lobbować mogą wyłącznie uprawnieni przez zarząd pracownicy. Jeśli zaprasza się na poczęstunek przedstawiciela administracji publicznej, należy zawczasu uzgodnić, czy nie chce zapłacić sam. A jak urzędnik zażąda "prezentu", natychmiast należy powiadomić o tym przełożonych. Dotyczy to również firm partnerskich. To chwalebne, chociaż bywa, że amerykańskie firmy, tak dbające o corporate governance z uwagi na giełdowe zasady, w rzeczywistości praktykują mało cnotliwą politykę: "My łapówek nie dajemy. Nie możemy jednak brać odpowiedzialności za to, co robią nasi lokalni partnerzy".

CBA opublikowało w ub.r. poradniki antykorupcyjne dla urzędników i przedsiębiorców. Zasady etyczne jak w IBM. Ba! Gdy urzędnik usłyszy propozycję korupcyjną, zaś przedsiębiorca ani myśli się z niej wycofać, urzędnik winien natychmiast dokonać tzw. obywatelskiego zatrzymania. Wezwać ochronę, zabezpieczyć ślady i czekać na policję lub CBA. Podobnie przedsiębiorca. Też ma obowiązek doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości chciwego urzędnika. Niewątpliwie jest w gorszej sytuacji, ponieważ urzędnik może się zawsze bronić stwierdzeniem, że jest to prowokacja.

Na podstawie wspomnianych poradników i korporacyjnych kodeksów poszczególne instytucje publiczne opracowują własne zasady. Przykładowo w Ministerstwie Obrony Narodowej wprowadzono Kodeks etycznego postępowania pracowników i żołnierzy (Decyzja Nr 125/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 14 kwietnia 2011). "W kontaktach z wykonawcami należy zachować świadomość, że mogą oni stosować działania, mające na celu zapewnienie im przychylności ze strony pracowników i żołnierzy komórek i jednostek organizacyjnych, skutkującej naruszeniem zasady bezstronności, równego traktowania lub uczciwej konkurencji" - czytamy.


TOP 200