Korepetycje z zarządzania

Tymczasem przedsiębiorstwa, mimo wysiłków menedżerów, wcale nie są skłonne do przyjęcia strategii ciągłej zmienności. Długo nie wiedziano dlaczego. Teraz jako przeszkodę postrzega się właśnie kulturę korporacyjną, która integruje społeczność pracowniczą i tworzy jej tożsamość, najmocniej opiera się zmianom. Stanowi to najważniejsze wyzwanie dla menedżerów. Muszą oni nauczyć się rozpoznawać kulturę swojej firmy: tę niewidoczną pajęczynę powiązań, wartości, hierarchii i obyczajów po to, aby ją twórczo wykorzystywać w swojej pracy, między innymi właśnie do zarządzania zmianami. Na świecie menedżerowie zdają sobie z tego sprawę. Andersen Consulting i The Economist Intelligence Unit zapytały kilkudziesięciu dyrektorów firm różnej wielkości, co uważają za najtrudniejsze zadanie podczas reformowania swoich firm. Aż 40% z nich wskazało na dostosowywanie zmian do kultury organizacji. Prawie równorzędnie wymieniono efektywne zarządzanie ludźmi i sprawne, jasne komunikowanie się, a więc zadania pokrewne. Kultura korporacyjna jest bowiem kluczem do zarządzania, w szczególności do porozumiewania się z nimi.

Zrozumieć drugiego człowieka

Peter Drucker, najwybitniejszy współczesny specjalista od zarządzania, twierdzi, że im wyżej znajduje się pracownik w hierarchii przedsiębiorstwa, tym mniej są mu potrzebne umiejętności czysto zawodowe, natomiast bardziej zdolności interpersonalne. Jest to dosyć prosta zależność. Im wyższe stanowisko, tym więcej podległych osób. Specjaliści, eksperci, a nawet zewnętrzni doradcy mogą zastąpić dyrektora generalnego i pozostałych dyrektorów w rozwiązywaniu wielu szczegółowych zagadnień. Mogą i wręcz powinni. Ale nie mogą i na pewno nie powinni dać się zastąpić w dwóch sprawach: w budowaniu długofalowej strategii biznesowej oraz w motywowaniu pracowników do twórczego wysiłku, do lojalności wobec firmy, do realizowania celów firmy, tak jak i osobistych celów. Obie te sprawy nie wymagają szczególnej kompetencji w dziedzinie finansów, marketingu albo informatyki, ale nie da się ich załatwić bez umiejętności wyczucia ludzkich aspiracji, ideałów, słabości i interesów. Tylko wtedy można im narzucić swoje wizje i pociągnąć do wielkich rzeczy i codziennego mozołu. Trzeba więc nauczyć się rozumieć swoich ludzi i być przez nich rozumianym.

W przytaczanym już badaniu Andersen Consulting i The Economist Intelligence Unit menedżerowie stwierdzili, że najważniejszą umiejętnością w ciągu najbliższych dziesięciu lat będzie umiejętność komunikowania się w firmie, a następna w kolejności będzie zdolność podejmowania decyzji. Następnie wymieniono umiejętność budowania relacji międzyludzkich, rozwiązywania konfliktów, wspomniane już wyczucie kultury firmy.

W Polsce istnieje świadomość, że wymagania wobec menedżera zmieniają się, musi on być już nie tylko chciwym i cwanym przedsiębiorcą, ale mądrym i wrażliwym człowiekiem, przyjacielem innych ludzi. Tymczasem model kształcenia przyszłych menedżerów nie zmienia się. I to zarówno ten realizowany w wyższych uczelniach, jak i ten propagowany przez media i stowarzyszenia. Już na drugim, trzecim roku wymaga się od studentów - za ich absolutną i bezmyślną aprobatą - jak najszybszego podejmowania pracy i umiejętności praktycznych. Uczy się ich na przykładach konkretnych przedsiębiorstw. Wpaja nawyk korzystania z Internetu, w pogardzie mając zastosowanie własnej pamięci. Szkoła wyższa, która tradycyjnie powinna zadbać o formację kulturową i intelektualną młodych ludzi, stała się po prostu szkołą zawodową.

Nie chcę powiedzieć, że wypuszcza się w świat wytresowanych - przepraszam za to mocne słowo - prostaków, ale na pewno nie kreuje się twórczych ludzi o bogatej osobowości i szacunku dla innych ludzi, innych kultur, innych wzorów życia. Produkuje się menedżerów bez przyszłości.


TOP 200