Komercja w polskim Internecie

Tak, ale...

Wielu menedżerów nadal uważa, że polski Internet jeszcze nie jest dobrym narzędziem pracy dla biznesu. Ich zdaniem decyduje o tym marginalna liczba użytkowników końcowych, którzy nie tworzą jeszcze żadnego rynku. Jacek Goszczycki z Computer 2000 twierdzi: "Według naszych ocen, spośród ponad 1000 naszych dealerów, dostęp do Internetu ma zaledwie kilka procent. A co więcej, ponad połowa nie ma nawet modemów".

Jego zdaniem Internet jest dzisiaj bardzo chętnie poruszanym tematem, ale w praktyce to w naszym kraju wciąż margines rynku informatycznego.

Jednak jak zauważyła Katarzyna Grzelak z ORFE, międzynarodowego dystrybutora leków, który od dłuższego czasu ma w Polsce swoje strony WWW - "Wszyscy nasi partnerzy handlowi nie wydają się jeszcze dojrzali do korzystania z Internetu. Nasza obecność w WWW nie dała do tej pory żadnych efektów marketingowych".

Niektórzy obecność w Internecie traktują jako swego rodzaju eksperyment. "Własny serwis WWW uruchomiliśmy dopiero parę miesięcy temu. Nasze strony są regularnie odwiedzane. Otrzymaliśmy także za pomocą Internetu zamówienia na konkretne książki. Ale nadal wobec całej dystrybucji naszych tytułów informatycznych, są to wielkości mało znaczące" - wyjaśnił Zenon Zajbt z wydawnictwa ReadMe.

Obawy może także budzić sama atrakcyjność Internetu, poprzez którą może on stać się narzędziem nie do końca przeznaczonym do wykonywania pracy. Pytany o negatywne skutki wprowadzenia Internetu do firmy, Piotr Smólski wyjaśnia: "Wewnętrzne przepisy nie zabraniają używania Internetu do celów prywatnych - proszą tylko o rozsądek. Jest to najlepszy mechanizm kontroli i na pewno nie obawiam się spadku wydajności pracy czy niższej dyscypliny. Po początkowym okresie fascynacji, wszyscy zaczynają traktować Internet jako jeszcze jedno narzędzie pracy".

Mechanizm ewolucji

To może paradoksalne, ale czynnikiem wymuszającym znaczące zmiany mogą być wymagania pracowników. Na rynek pracy informatycznej w Polsce trafiać będzie coraz więcej absolwentów uczelni wyższych - ludzi, którzy przez kilka lat mieli swoje eýmail'owe adresy i częstokroć intensywnie posługiwali się siecią. Ich naturalną preferencją będzie wybór tych pracodawców, którzy zapewnią im dalszy dostęp do Internetu. Już dzisiaj w opinii wielu studentów ostatnich lat, lepsze firmy to te "podłączone". Podobne zjawisko można było zaobserwować w USA. Mówi o tym Zbigniew Tyrlik, znana w sieci osobistość - "To raczej zmiana pokoleniowa. W tej chwili w Stanach Internet najbardziej promują ludzie, którzy ukończyli uczelnie w ciągu ostatnich pięciuýośmiu lat. Dla nich jest to narzędzie pracy."


TOP 200